Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2011
Dystans całkowity: | 1059.44 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 51:51 |
Średnia prędkość: | 20.43 km/h |
Liczba aktywności: | 34 |
Średnio na aktywność: | 31.16 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
Sobota, 3 września 2011
Kategoria do czytania, geocaching, waypointgame, < 25km
Fort Wawrzyszew zdobyty
Cel wyprawy był prosty - posiedzieć sobie gdzieś w lesie. Po drodze jednak pojawił się Fort Wawrzyszew.
Cel ciekawy, bo, jak było widać po komentarzach, ciężko zdobywalny. Atakujemy zatem od boku. Mijamy osiedle przy ul. Kalinowej Łąki, wchodzimy w krzaki i jedziemy wzdłuż fosy. Tak jak pisał Mishaty - pierwsza furtka - cała odrutowana drutem kolczastym. Może i otwarta, kto wie? Nie chciałem ryzykować skradania się po spróchniałych balach.
Jedziemy dalej, droga wzdłuż fosy nagle odbija w lewo. Można zejść wtedy w prawo, podejść 50m wzdłuż fosy i próbować przejść po nałożonych na fosę gałęziach. Gałęzie robią hałas jak cholera, a buty pewnie zaraz zmokną No i z rowerem nie da się przejść. Wracamy. Jedziemy dalej drogą, odbijamy się od zamkniętej furtki. Przy niej spotykamy faceta, który walczy od kilku lat o otworzenie Fortu Wawrzyszew dla zwiedzających, robi nam na miejscu krótki wykład o forcie. Wracamy, próbujemy przebić się krzakami od strony Kalinowej łąki, ale robi się ciasno... Hipcia ponownie sugeruje wejście od frontu. W sumie, racja, spróbujmy. W zeszłym roku ochrona nas nie wpuściła (moja wina, bo najpierw zapytałem, czy wolno). W tym...
Podjeżdżamy od frontu, jedziemy i wjeżdżamy jak do siebie. Nikt nie zatrzymuje. Cały czas prosto... i wyjeżdżamy prawie na sam budynek będący celem. Tu pojawia się problem - kod jest odrobinkę zamazany. Idzie odczytać pierwszą literę i cztery cyfry. Siedzimy w chmarze komarów z telefonem i wklepujemy. Nic, nic... już chcę oznaczać "Bez kodu", aż w końcu... w końcu się udaje zgadnąć. I punkty zaliczone. :) (Ja bym już dawno się poddał, ale Hipcia to uparty zwierzak i trzeba było próbować do skutku ;) ).
Wracamy zahaczając coś w Lasku na Bemowie, przy okazji znajdując dwa fajne miejsca na nowe WP.
Nowych WP mamy w glowie już z 10. I nie ma komu założyć kodu i opisać...
---
Wieczorem atakujemy Tesco (samochodem). Przy okazji kasujemy kesza i w przypływie fantazji postanawiamy jechać na Okęcie, zdobyć WP przy kościele. A tu niespodzianka - kościół zamknięty. Żeby zamykać bramę o północy? Chamstwo.
Cel ciekawy, bo, jak było widać po komentarzach, ciężko zdobywalny. Atakujemy zatem od boku. Mijamy osiedle przy ul. Kalinowej Łąki, wchodzimy w krzaki i jedziemy wzdłuż fosy. Tak jak pisał Mishaty - pierwsza furtka - cała odrutowana drutem kolczastym. Może i otwarta, kto wie? Nie chciałem ryzykować skradania się po spróchniałych balach.
Jedziemy dalej, droga wzdłuż fosy nagle odbija w lewo. Można zejść wtedy w prawo, podejść 50m wzdłuż fosy i próbować przejść po nałożonych na fosę gałęziach. Gałęzie robią hałas jak cholera, a buty pewnie zaraz zmokną No i z rowerem nie da się przejść. Wracamy. Jedziemy dalej drogą, odbijamy się od zamkniętej furtki. Przy niej spotykamy faceta, który walczy od kilku lat o otworzenie Fortu Wawrzyszew dla zwiedzających, robi nam na miejscu krótki wykład o forcie. Wracamy, próbujemy przebić się krzakami od strony Kalinowej łąki, ale robi się ciasno... Hipcia ponownie sugeruje wejście od frontu. W sumie, racja, spróbujmy. W zeszłym roku ochrona nas nie wpuściła (moja wina, bo najpierw zapytałem, czy wolno). W tym...
Podjeżdżamy od frontu, jedziemy i wjeżdżamy jak do siebie. Nikt nie zatrzymuje. Cały czas prosto... i wyjeżdżamy prawie na sam budynek będący celem. Tu pojawia się problem - kod jest odrobinkę zamazany. Idzie odczytać pierwszą literę i cztery cyfry. Siedzimy w chmarze komarów z telefonem i wklepujemy. Nic, nic... już chcę oznaczać "Bez kodu", aż w końcu... w końcu się udaje zgadnąć. I punkty zaliczone. :) (Ja bym już dawno się poddał, ale Hipcia to uparty zwierzak i trzeba było próbować do skutku ;) ).
Wracamy zahaczając coś w Lasku na Bemowie, przy okazji znajdując dwa fajne miejsca na nowe WP.
Nowych WP mamy w glowie już z 10. I nie ma komu założyć kodu i opisać...
---
Wieczorem atakujemy Tesco (samochodem). Przy okazji kasujemy kesza i w przypływie fantazji postanawiamy jechać na Okęcie, zdobyć WP przy kościele. A tu niespodzianka - kościół zamknięty. Żeby zamykać bramę o północy? Chamstwo.
- DST 22.12km
- Czas 01:27
- VAVG 15.26km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 2 września 2011
Kategoria transport
Z pracy
- DST 14.97km
- Czas 00:38
- VAVG 23.64km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 2 września 2011
Kategoria > 50 km, waypointgame, transport, do czytania
No to plan mnie zaskoczył
Rozumiem, że proste plany się zesrywają. Tak to już jest. Prosty plan ma już szablonowo, drobnym druczkiem wpisane "Zesrać się". Jeśli jakimś cudem plan taki się nie zesra, znaczy to, że już to zrobił, ale my tego jeszcze nie widzimy.
Inaczej jest z planami ambitnymi. Te mają to do siebie, ze zwykle się zesrywają, ale tylko po jednym boku. Jakąś część założeń zawsze udaje się zrealizować.
Najlepiej powinno być z planami beznadziejnymi. Tak głupimi, że po prostu muszą się... No, już wiecie co. I przez to, że muszą, zwykle jakimś niewiarygodnym cudem... udaje się je zrealizować.
Zrobiłem wczoraj plan. Tak? Że luźniej i spokojniej. Był tak szalenie głupi, ze musiał się zesrać. Liczyłem więc na stuprocentową jego realizację.
Tymczasem... Tymczasem wczoraj, około dwudziestej drugiej wszedłem na stronę WaypointGame. I co? I nowe dwa punkty. Akurat na samym wierzchu. Krótka rozmowa, wbijamy się w obcisłe i ruszamy na polowanie. Oba punkty zwinięte.
I tym samym plan się zesrał.
Inaczej jest z planami ambitnymi. Te mają to do siebie, ze zwykle się zesrywają, ale tylko po jednym boku. Jakąś część założeń zawsze udaje się zrealizować.
Najlepiej powinno być z planami beznadziejnymi. Tak głupimi, że po prostu muszą się... No, już wiecie co. I przez to, że muszą, zwykle jakimś niewiarygodnym cudem... udaje się je zrealizować.
Zrobiłem wczoraj plan. Tak? Że luźniej i spokojniej. Był tak szalenie głupi, ze musiał się zesrać. Liczyłem więc na stuprocentową jego realizację.
Tymczasem... Tymczasem wczoraj, około dwudziestej drugiej wszedłem na stronę WaypointGame. I co? I nowe dwa punkty. Akurat na samym wierzchu. Krótka rozmowa, wbijamy się w obcisłe i ruszamy na polowanie. Oba punkty zwinięte.
I tym samym plan się zesrał.
- DST 60.55km
- Czas 02:55
- VAVG 20.76km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 1 września 2011
Kategoria do czytania, transport
Mam w dupie, nie jeżdżę
Wrzesień będzie pod hasłem "Mam w dupie, nie jeżdżę". Po sierpniu chyba czas na spokój. Nie mówię, żeby jeździć mniej, ale przynajmniej wolniej. Czuję w kolanach, że już czas.
Od dwóch dni ludzie proszą się o kolizję ze mną. Wczoraj uprzejmie zwróciłem uwagę pewniej dżogerce, bo wjechałbym jej w bok, potem jakaś lalunia na miejskim (nie wiem, co jest z tymi miejskimi, mózgi wysysają, czy co?) przecięła przejście dla pieszych zupełnie nie patrząc, czy ktoś nie jedzie DDR, dziś z kolei moje gromkie "UWAGA!" wystraszyło babeczkę, która wlazła mi pod koła. A niewiele brakło.
Rano zasugerowałem Hipci wieczorną wycieczkę po Waypointy. Głośne prychnięcie było bardzo wyraźną odpowiedzią :)
Może ewentualnie ja się przejadę - jest jeden, który ona odwiedziła, a ja jeszcze nie.
Od dwóch dni ludzie proszą się o kolizję ze mną. Wczoraj uprzejmie zwróciłem uwagę pewniej dżogerce, bo wjechałbym jej w bok, potem jakaś lalunia na miejskim (nie wiem, co jest z tymi miejskimi, mózgi wysysają, czy co?) przecięła przejście dla pieszych zupełnie nie patrząc, czy ktoś nie jedzie DDR, dziś z kolei moje gromkie "UWAGA!" wystraszyło babeczkę, która wlazła mi pod koła. A niewiele brakło.
Rano zasugerowałem Hipci wieczorną wycieczkę po Waypointy. Głośne prychnięcie było bardzo wyraźną odpowiedzią :)
Może ewentualnie ja się przejadę - jest jeden, który ona odwiedziła, a ja jeszcze nie.
- DST 13.71km
- Czas 00:37
- VAVG 22.23km/h
- Sprzęt Unibike Viper