Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:2080.82 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:149:57
Średnia prędkość:13.88 km/h
Maksymalna prędkość:62.69 km/h
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:63.06 km i 4h 32m
Więcej statystyk
Piątek, 29 czerwca 2012 Kategoria transport

Z pracy. I jedziemy łoić.

  • DST 11.47km
  • Czas 00:31
  • VAVG 22.20km/h
  • VMAX 22.42km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 29 czerwca 2012 Kategoria do czytania, transport

Spadam poniżej planu, którego nie ma

Plan, żeby zrobić 10k w 2012, jak się go matematycznie przeanalizuje, zakładał, że do połowy tegoż 2012, czyli trzydziestego czerwca muszę zrobić 5k. Stan na dziś, na godzinę "jak wrócę z pracy" będzie ze minus dwadzieścia, czyli że do 5k braknie mi ze dwadzieścia kilometrów. Teoretycznie mam w zapasie jeszcze jutro, czyli sobotę, ostatni dzień wspomnianego czerwca własnie, z tym, że Jej Wysokość Hipcia określiła się była dziś co do tego, jak sobie życzy spędzać najbliższy weekend. A życzy go sobie spędzać wcale nie na rowerze (czyli nie na Mazurach, jak zakładał jeden z planów), a bardziej w pionie, pedałując, ale w cudzysłowie i pod górkę, konkretnie w pionie. Konkretnie pod Krakowem, na Jurze. I rowerów po to, żeby je przywieźć, a następnie osakwić i pojechać pod skałę, brać nam się nie chce, zwłaszcza, że mi norweska szprycha w norweskiem tylnem kole pękła była i koło trze, jak jest tylko dupą moją obciążone. Jak znam siebie, to nowe koło zamówię sobie gdzieś około września, więc to stare muszę szanować.

Ale, na szczęście moje i mojej zasmuconej spadnięciem poniżej planu duszy, wczoraj określiłem, że planów na ten rok nie ma. Zatem i plan przejechania pięciu tysięcy do połowy roku nie istnieje i nie muszę się tym smucić. Bo jak się poniżej planu spada, to trzeba się smucić, tak już jest i co ja poradzę.
  • DST 20.97km
  • Czas 01:03
  • VAVG 19.97km/h
  • VMAX 34.21km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 28 czerwca 2012 Kategoria transport, do czytania

Dwa lata na bikestats

W zeszłym roku nawet chciało mi się jakieś podsumowanie pisać. Jak się komu chce, to sobie nawet może poszukać. W tym roku rozpisywać się nie będę, bo i po co? Skoro jeżdżę, a nawet jeżdżę gdzieś z sakwami, to znaczy, że mi się to nadal podoba. Albo, alternatywnie, że nienawiść do roweru nadal jest mniejsza od nienawiści do innych środków komunikacji.

Wrzucam ten wpis symbolicznie, w okolicy dni, w których pobiłem mój rekord miesięcznego dystansu.

Dwa tysiące kilometrów miesięcznie... Takie coś mi nawet po głowie nie łaziło, jak dwa lata temu zrobiłem 600 w jednym miesiącu, to czułem się tak rekordowy, że ojaniemogę. Dwa lata temu miałem w domu więcej sztućców niż śrubokrętów i kluczy, więcej ubrań "cywilnych" niż sportowych, a w każdym kącie pokoju leżał kurz, a nie coś związanego ze sportem pokryte kurzem.

Skoro się już wypodsumowywałem, to wypada zapytać "co dalej?". Mógłbym sobie wyznaczyć jakieś cele i miałoby to sens, gdybym tylko jeździł na rowerze. Na przykład cel pt. "przekroczyć 10000km rocznego przebiegu" byłby osiągalny i spokojnie mógłbym nawet uderzać na 12k. Teraz jednak jako że i łażę po górach, i się wspinam, stawianie sobie takiego celu jest dość odważnym pomysłem, bo na wrzesień być może szykuje się dwutygodniowy wyjazd wspinaczkowy i przebieg pójdzie się paść. Z kolei mógłbym powiedzieć, że w tym roku przekroczę łączne 20000, co wydaje mi się raczej osiągalne i wyzwaniem wielkim nie jest. A poza tym jeżdżenie dla cyferek zabija trochę radość z jazdy. Mogę wstać rano i jechać 150km, bo tak sobie postanowiłem, ale wstawać rano i jechać 150km, bo mi przebieg wypadnie poniżej planu jest trochę tego...

Cele zostawię z boku i będę się przyglądal, zobaczymy, co się stanie. To, co chciałbym na pewno, to utrzymać passę dojeżdżania do pracy tylko rowerem (inne środki komunikacji tylko wtedy, gdy rower jest niesprawny).
  • DST 24.39km
  • Czas 01:13
  • VAVG 20.05km/h
  • VMAX 39.24km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Środa, 27 czerwca 2012 Kategoria transport

Praca

  • DST 24.51km
  • Czas 01:13
  • VAVG 20.15km/h
  • VMAX 38.49km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Wtorek, 26 czerwca 2012 Kategoria transport, do czytania

Prawdziwi z nas kibice

Finał Euro w ten weekend, a my rozważamy wyjazd, bo w końcu będzie mało ludzi. ;) Trzeba w końcu się trochę powspinać, prawda?
  • DST 39.57km
  • Czas 02:04
  • VAVG 19.15km/h
  • VMAX 38.12km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Poniedziałek, 25 czerwca 2012 Kategoria do czytania, transport

Poniedziałek, do pracy

Z Hipcią to się już jeździć nie da. Ucieka, potem niby na mnie czeka, ale jedzie tak "wolniej", że dogonić nie mogę. Muszę wyleczyć to kolano, bo wypada, żeby chłop babę w końcu dogonił...
  • DST 12.08km
  • Czas 00:38
  • VAVG 19.07km/h
  • VMAX 37.76km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Niedziela, 24 czerwca 2012 Kategoria do czytania, < 50km

Niedzielna przejażdżka w okolice Łomianek

Sobota została dniem serwisowym, łańcuchy zostały zdjęte, wyczyszczone, nadmiar bagażników odinstalowany, hamulce przeglądnięte: rowery przygotowane do jazdy miejskiej. Dodatkowo wyskoczyliśmy na ściankę, zobaczyć, jak się będzie wchodziło po tak długiej przerwie.

W niedzielę za to obiecałem wycieczkę, zatem ruszyliśmy: przez Lasek na Bemowie i wypoczynek na Łączce Telezajączka (nasza ulubiona miejscówka), dalej Estrady i prosto do Łomianek. Stamtąd, ponieważ byliśmy ograniczeni czasowo, nie jechaliśmy się przekąpać nad jeziorem, tylko zjechaliśmy w prawo, przecięliśmy Park Młociński i zajechaliśmy na lody do miejsca oznaczonego przez żółte "M"; wszystkie stojaki rowerowe zajęte, aż miło popatrzeć.

Dalej przez okolice cmentarza, ponownie Estrady i Sikorskiego aż do Starych Babic (przez nowe rondo i fragment DDR) i dalej znaną drogą przez Lachtorzew. Przedłużyliśmy jeszcze drogę przez nieodwiedzaną do tej pory ulicę Kartezjusza i tak spokojnie zajechaliśmy do domu. Kolano nie bolało, ale z taką prędkością jadąc dziwiłbym się, gdyby bolało.

Dziwna sprawa: kierowcy zachowywali tak piękne odstępy wyprzedzając nas, że nie można było uwierzyć, że jesteśmy w Polsce. Jakaś akcja poprawnego wyprzedzania rowerzystów była, czy co?
  • DST 41.87km
  • Czas 02:20
  • VAVG 17.94km/h
  • VMAX 37.06km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 22 czerwca 2012 Kategoria transport

Z pracy do domu

  • DST 15.42km
  • Czas 00:49
  • VAVG 18.88km/h
  • VMAX 33.08km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Piątek, 22 czerwca 2012 Kategoria transport, do czytania

Ortopedycznie

Udało mi się w końcu dotrzeć do ortopedy. Diagnoza nie brzmi strasznie: ścięgno ok, mam problem z Ciałem Hoffy, tkanką tłuszczową wokół ścięgna. Przesilenie, odpoczywać, nie przeciążać. Nie było słowa o niejeżdżeniu na rowerze, chyba lekarz po tym, jak do niego wszedłem w stroju rowerowym widział, że odstawienie raczej nie wchodzi w grę.

Warszawa stara się mi uparcie udowodnić, że tu jest Polska, tu się jeździ. W ciągu ostatnich 24 godzin liczba ludzi, którzy uparli się wyprzedzić mnie bardzo za blisko, wzrosła kilkukrotnie (zwykle jest max jeden taki, teraz około czterech).

Jutro zaczynam weekend serwisowania rowerów. Ciekawe, czy mi się uda ;)
  • DST 24.88km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.90km/h
  • VMAX 32.28km/h
  • Sprzęt Unibike Viper
Czwartek, 21 czerwca 2012 Kategoria do czytania, transport

Trochę samochodem, trochę rowerem

Z pracy wróciłem bardzo spokojnie. Tak spokojnie, że kolano mnie ani razu nie zabolało, ale też tak spokojnie, że zacząłem się zastanawiać nad tym, czy nie powinienem zrezygnować z obcisków, jeśli jezdżę z taką prędkością. Bo trochę obciach. Dobrze, że mnie nikt na holendrze nie wyprzedził :)

Na kurs pojechaliśmy samochodem, by nie obciążać nogi, dziwnie się jedzie tak siedząc i nic nie robiąc; wracając trafiliśmy na śmiertelny wypadek motocyklisty na Górczewskiej: wyjechał mu pod koła lewoskrętowiec. Nie wiem, ile w tym winy samochodu, ale motocykl leżący 100-150m od przykrytego folią ciała zdawał się sugerować, że motocyklista jechał nieco szybciej niż dozwolone 50km/h. Oczywiście, dookoła mnóstwo gapiów, bo trzeba się na trupa napatrzeć. Ciekawe, ilu zrobiło fotki i wrzuciło na fejsbunia.

Wieczorem jeszcze miałem okazję poznać Cimana, od którego pożyczyłem książkę o kontuzjach kolarskich. Pogadaliśmy chwilę i wróciliśmy każdy do siebie; mimo że mieszkamy w zasadzie naprzeciwko, nie pamiętam, żebysmy się przez dwa lata kiedykolwiek mijali.

Książkę przyniosłem do domu, Hipcia śmieje się ze mnie, że jestem miętki, bo chcę leczyć to kolano. Cholera no, a już sobie zarezerwowałem wizytę u lekarza...

Do pracy dojechałem spokojnie, ciężko jednak spokojnie jechać, skoro Pani moja najmilsza rwie do przodu jak źrebaczek i nie potrafi poczekać. Od jutra do wyzdrowienia jeżdżę do pracy sam. Rzekłem.

Kolejna rzecz ogarnięta: wyrysowana mapka:

  • DST 19.59km
  • Czas 01:02
  • VAVG 18.96km/h
  • VMAX 36.39km/h
  • Sprzęt Unibike Viper

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl