Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:1115.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:57:57
Średnia prędkość:19.25 km/h
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:31.86 km i 1h 39m
Więcej statystyk
Środa, 31 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame, < 50km, geocaching

Zamykamy sierpień

Ostatni dzień sierpnia spędziłem po części na wprowadzaniu kodów. Aktualnie zdobytych i tych, które gdzieś jeszcze spoczywały na kartkach. Już przed kursem wprowadziłem wszystko, ale jeszcze pod wieczór stwierdziliśmy, że podśrubujemy rekord i machnęliśmy się po Bielanach.

Przy okazji, przy Warszawskich Termopilach znaleźliśmy skrzynkę GeoCache. Pisał o tym w komentarzach Surf, ale zapomniałem - przypomniałem sobie dopiero, gdy zobaczyłem pod skrzydłem potwora napis "To nie jest niebezpieczne" :) Zaprezentowałem zdobycz Hipci, wpisaliśmy się do Logu, po czym usłyszałem "Jeszcze z tym mi nie zaczynaj". Ale zobaczymy - może zaczniemy :)

Ale kategorię "GeoCache" sobie dodam.

Powrót do domu równo o północy po to, by chłodnym piwkiem przypieczętować sukces: wygrana seria na WaypointGame i pobity rekord w ilości zdobytych WP w jednej serii. Tym bardziej było co opijać, bo mamy już minimalne szanse wygrać jakąkolwiek serię i raczej już stu sześćdziesięciu WP w jednej serii nie zdobędziemy.

Moim zdaniem słabością WPG jest jedna klasyfikacja. Punktuje się jednocześnie za zdobyte WP i za zalożone WP, nie punktując ilości. Co powoduje, że mogą nastąpić sytuacje, w których:
- ktoś, kto założył miesiąc wcześniej pięć WP jest, zupełnie nie jeżdżąc, w klasyfikacji nad kimś, kto zdobył 29 waypointow punktowanych za 1.
- ktoś, kto ma dobre tempo i szybki czas reakcji, i w miesiąc ustrzelił dziesięć nowych waypointów (100 punktów) wyprzedza kogoś, kto zdobył 99 WP za jeden punkt

Moim zdaniem powinny być cztery klasyfikacje, w których o kolejności decyduje:
- Ilość punktow za zdobyte WP
- Ilość zdobytych WP
- Ilość punktów za założone WP
- Zbiorcza klasyfikacja (podobna do tej obecnej).

--
Sierpień zamykam ustawiwszy rekord miesięcznego przebiegu na 1115km. :)
Środa, 31 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport

Do pracy

Normalna, poranna trasa do roboty. Pod koniec okazało się, że jednak coś za wolno jadę, więc musiałem od remontowanej Woronicza do DDR przy Wołoskiej dojechać chodnikiem - akurat tramwaj zastawił torowisko i nie szlo zjechać na jezdnię.

Nie znoszę jeździć chodnikiem. Czuję się wtedy jak ostatnia dupa. I nikt mi nie wmówi, że w mieście na chodniku jest bezpieczniej.
Wtorek, 30 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame, > 50 km

Tour de Ursynów

Zbliża się koniec miesiąca, zbliża się koniec serii na WaypointGame, więc trzeba przycisnąć w ostatnie dni.

Wypadamy z Hipcią, atakujemy najpierw dwie świeże dziesiątki (świeży waypoint to dobry waypoint), potem lecimy na południe. Nie chce mi się opisywać, które dokładnie waypointy odwiedziliśmy, bo zebrało się ich z piętnaście... A i tak czeka mnie wpisywanie kodów. Tych piętnastu i jeszcze kilku, które kiedyś odpisałem, a kodu nie wprowadziłem...

Trasa po Ursynowie z grubsza: Wyczółki -> Jeziorki -> Las Kabacki -> Natolin -> Kabaty -> Stary Ursynów -> Służew.

Sam Ursynów... nie przepadam za tą dzielnicą. Nie jest brzydki, przynajmniej nie tak, jak reszta Warszawy, która, gdy pierwszy raz tu przyjechałem, jawiła mi się jako wielki pomnik Socjalizmu... a potem do tego przywykłem. Nie, w Ursynowie problem jest w tym, że jest ładny. Jadąc przezeń mam wrażenie, że kiedyś tu byłem - w jakimś SimCity albo innej grze o rozbudowie miasta. Domy i parki - jak odbite z identycznej, wypukłej pieczątki; drogi, chodniki i DDR - jak rozwinięte z walca. Do tego wszystko podobne do siebie. Jest to jedyne chyba miejsce w jakimkolwiek mieście, gdzie żeby mieć pewność, gdzie się znajduję, wolę dla bezpieczeństwa spojrzeć na tabliczkę z nazwą ulicy (a orientację przestrzenną mam bardzo dobrą).

Przykład - Park przy Bażantarni, w którym zdobywaliśmy jednego z WP. Ławeczki - jak odlane z plastiku, równo wytyczone ścieżki, przepięknie podświetlony mostek, drzewka posadzone równo... wszystko śliczne, ładne - i bez duszy. Wolę już te miejsca, gdzie widać, że coś żyje - parki, w których zachował się cień dawnych czasów mają w sobie jednak to coś; parki zrobione nowocześnie - są jak idealnie wysprzątane mieszkanie - przypominają grobowiec, bez żadnego życia.

Dałem ciała, bo dopiero w domu sobie przypomniałem, że mogłem włączyć śledzenie GPSem i miałbym fajną mapę tej podróży - bo trasa była bardzo ciekawa. :/
Wtorek, 30 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

Podwójny sukces

Jeszcze w zeszły czwartek skarżyłem się, że nie mogę w dni "kursowe" osiągnąć pięćdziesięciu, a tu proszę - jednak się udało. Wystarczy sobie tylko narzeknąć. Główny udział w tym miało wczorajsze popracowe, pokursowe i przedpracowe szukanie waypointów - wróciliśmy do domu po północy. Sprawdza się nowa zabawka z dostępem do internetu, ale można się posiekać, gdy próbuje pobrać mapę Googla. Dlatego, w sumie, tak długo nam zeszło. Przy Stawach Kellera zmarnowaliśmy jakiś kwadrans czekając, aż się dowiemy, gdzie jest vlepka i kolejny kwadrans jadąc i szukając jej.

Drugim sukcesem jest właśnie pobity rekord miesięcznego przebiegu i tym samym pierwszy raz tenże przebieg opisany czterocyfrową liczbą.

Dziś jadąc do pracy, tuż przy remontowanym właśnie torowisku przy Woronicza, spotkałem chłopaka, który wczoraj miał Moc. Dziś - miał jej trochę mniej, albo mu się już nie chciało. Mi chcieć się musiało, bo zbliżała się godzina zero, o której powinienem już siedzieć przy komputerze.

[edit]
A, zmienię sobie szablon bloga. Trochę szaleństwa w życiu być musi.
Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

Do pracy.

Po całym weekendzie bez roweru dziś aż jechało się samo. Nogi nie bolały jak przez ostatnie kilka tygodni - sielanka.

Spotkaliśmy po drodze chłopaka, który miał Moc. Poniedziałek rano, a on ma Moc. Z każdych świateł rwał pierwszy i pędził. Cóż mogliśmy zrobić - korzystaliśmy bezczelnie. Dociągnął nas aż do Kasprzaka. Nawet mieliśmy pomysł, żeby poprowadzić, ale kolega nie wyglądał na kogoś, kto chciałby oddać prowadzenie. Żadnej "utraty" sił, żadnego oglądania się na nas - pruł przed siebie.

Dziękujemy :)

Niedziela w sumie miała być rowerowa. Mieliśmy skoczyć w okolice Goszczyna z autem jako ruchomą bazą wypadową, potem zajechać do Rawy Mazowieckiej, tam postawić większą bazę i zakręcić pętlę dookoła Rawy. Prawie wyszło.

Okolice Goszczyna okazały się "zaliczalne" z samochodu, spacerem przyjemniej, a ściąganie roweru, pakowanie się na niego, zakładanie - byłoby stratą czasu. Stamtąd, spokojnie, w kierunku zachodzącego słońca - do Rawy. W niej okazuje się, że jest już po zachodzie i nie do końca chce nam się szlajać po krzakach, lasach i ruinach młynów. Zaliczyliśmy dwa WP w Rawie, trzeci (zalew Tatar) odpuściliśmy. W nieznane parki, na wyspy bez żadnego oświetlenia nie chciałem się zapuszczać. I tym sposobem - zaliczyliśmy WP, nie pojeździliśmy wcale.

Szlag!
Piątek, 26 sierpnia 2011 Kategoria transport, do czytania

Śledzimy się GPSem

Wczoraj podpisałem nową umową (Mix) z moim operatorem. Wskutek tego, jak to w Miksach, dostałem nowy telefonik. Poprosiłem, żeby: dzwonił, SMSował, miał GPS i WiFi. Dostałem taki, jak chciałem. I, jako że dla odmiany był na Androidzie (a nie na Samsungowym OS, jak mój poprzedni telefon), ściągnąłem sobie Sport Trackera z Endomondo. Chciałem zedrzeć SportsTrackera ze sports-tracker.com, ale jakoś nie wychodziło.

Zatem, o. Będzie mapka mojej podróży z roboty do domu. Nie uwzględniająca już faktu, że zapomniałem bidonu i musiałem się wracać.

Tutaj.

A podjeżdżając pod wiadukt na Bemowie pobiłem mój prywatny rekord prędkości w tym podjeździe. Od podstawy do szczytu powyżej 40km/h. Najszybciej chyba 41.3km/h.

[edit]
Ciekawie się złożyło. Średnia z tej wycieczki wyszła mi równo 22km/h, a dystans roczny - równo 4800.
Piątek, 26 sierpnia 2011 Kategoria transport

Z pracy i do pracy

Czwartek, 25 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

I znowu nie ma 50.

Nie mogę jakoś w te "kursowe" doby przekroczyć 50km. No jakoś nie wychodzi. Z pracy jadę krotką drogą, bo czasu nie ma, w domu moment, zmiana sakwy i lecimy najkrótszą drogą, po kursie wracamy też standardowo, a rano do pracy zwykle wstaję za późno i muszę się spieszyć. I brakuje zawsze tego kilometra-dwóch. Nawet mimo tego, że po kursie pojechalim ustrzelić cztery waypointy. I tak brakło.

Dziś rano do pracy dojechałem spokojnie. Tuż pod domem grzecznie (bo ja grzeczny chłopak jestem), upomniałem jakąś kobitkę, która wolnym krokiem wlazła mi pod rower i zupełnie zablokowała przejazd. Najpierw musiałem co prawda krzyknąć, żeby zwrócić jej uwagę. Bo na moje spokojne "uwaga!" nie zareagowała. Potem powiedziałem dwa zdania, które zwiesiły jej procesor. Po pierwszym - "tu jest ścieżka rowerowa", zauważyłem ewidentny brak zrozumienia. Użyłem rozsądniejszego argumentu (krowa rozumie, że nie wolno, gdy widzi patyk) "Wlazła mi pani pod koła". I tu zauważyłem cień, błysk, podmuch zrozumienia. Nie wiem, czy zrozumiała, że przebywanie w takich miejscach jak DDR jest ryzykowne, czy też skojarzyła, że moje koło to prawie jak krzywda, czyli, że boli, czyli, ze od koła trzeba się odsunąć. I się odsunęła.

Te rowerki na DDRach malują chyba farbą niewidzialną dla niektórych. Jestem tego pewien.

A - czy ktoś nie wie, dlaczego na Bielanach, Bemowie i Żoliborzu niektóre z "rowerków" na DDR zostały zamalowane? Chodzi o tę śliską farbę?
Środa, 24 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

Z pracy i do pracy. I naklejki.

Kursy do i z pracy bez zmian. Ot, zwykłe rowerowanie. Może z wyjątkiem tego, że wczoraj było gorąco. Jak cholera. Nie zrozumiem chyba tych, którzy lubią przyjeżdżać do domu cali mokrzy. Przy czym przez "mokrzy" nie rozumiem "spoceni pod pachami" czy też "ze szlaczkiem na plecach".

Ustabilizowałem temperaturę, wsadziłem Hipcię w auto i pojechaliśmy do mnie do pracy po paczkę. W paczce - nowy bagażnik i nowe sakwy. A stamtąd, skoro już byliśmy obok, pojechaliśmy po naklejki. Z Wilanowa Cmentarz Mnemonicki oraz Przystań rowerowa, z Mokotowa Pałacyk i Pomnik.

Rano do pracy - standardowo - razem do Kasprzaka, później każde w swoją stronę.
Wtorek, 23 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport

Z pracy, kurs, do pracy

Podoba mi się moda na wjeżdżanie do tunelu przy Dworcu Zachodnim bez świateł. Dzięki temu ktoś wjeżdżający do tunelu nie widzi osoby, która jest tuż przy wyjeździe.

Podoba mi się też moda na przyspieszanie przy wyprzedzaniu (tu akurat przygoda Hipci). Bo jakaś dupa wołowa w pełnym mundurze i na kolarce (BeGieŻet Team!) nagle się zorientowała, że BABA chce go wyprzedzić. I zaczął przyspieszać. Bo BABA go wyprzedzała nie będzie.

A moda na jeżdżenie rowerem w szpilkach to moja ulubiona. Zastanawiam się, czemu kobity nie wcisną szpili w środek pedała... Takie cyclochicowe SPD prawie że.

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl