Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:874.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:40
Średnia prędkość:22.05 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:30.17 km i 1h 22m
Więcej statystyk
Czwartek, 21 lipca 2011 Kategoria transport

Do pracy i dentystycznie

Wtorek, 19 lipca 2011 Kategoria do czytania, transport

Wytarta, wybuchnięta opona

Z pracy wróciłem spokojnie, siedzimy sobie w pokoju, nagle na korytarzu odzywa się głośny, metaliczny dźwięk. Na korytarzu w dzień stoją rowery. Wypadłem zatem nań z mordem w oczach, bo zabrzmiało to mniej więcej tak, jakby ktoś próbował jeden zdjąć... ale na korytarzu cisza... Nic to, pewnie ktoś wychodził z mieszkania i coś strzeliło.

Dnia następnego ruszam rano już ubrany... a tu powietrza brak. Połączyłem oba fakty, zdjąłem oponę i szukam... faktycznie, przetarło się dziadostwo. Być może dzięki mnie - obręcz obciążona moim kuprem i sakwami tarła o oponę i wyszło, jak wyszło.

Pierwszy plan: Zakładamy grubsze opony. Ale jak grubsze, to się pod błotnik nie zmieszczą. Demontujemy błotnik - ale jak zdemontuję, to trzeba szukać podkładek do montażu bagażnika...

Drugi plan: Zakładamy opony ze starego Chrupka. Biegnę na balkon, odpinam koło i... no tak: przykręcić błotnik, bagaznik, zmienić oponę... A do roboty to kiedy?

Pojechałem zatem samochodem. W drodze powrotnej odebrałem przesyłkę od kuriera (torba na górę bagaznika + błotnik dla Hipci) i kupiłem nowe ogumienie.
Wtorek, 19 lipca 2011 Kategoria do czytania, transport, > 50 km

Trochę tego jeżdżenia wyszło...

Podpuszczony czyimś wpisem z długiej trasy zastanowiłem się nad możliwością słuchania audiobooka podczas jazdy. Od muzyki już chciałbym odpocząć, radio mnie denerwuje, bo nie mogę przewinąć, jeśli kawałek mnie nudzi, więc co tam - może i książka? Zwłaszcza, że póki jeździlem Zbiorkomem, póty czytałem non stop i trochę mi tego brakuje. Zatem postanowione - audiobooka nabyłem, załadowałem na uszy i pojechałem. Trochę miałem stracha, że jadąc mogę się zasłuchać i czegoś nie zauważyć, ale na szczęście obawy były próżne, mogę skupić się na jeździe i na treści.

Z pracy wróciłem sam, potem skoczyliśmy na kurs (coraz szybciej jeździmy na te kursy), z kursu przedłużyliśmy sobie trasę przez Bielany. Rano miałem się zameldować w innej miejscówce, na Targówku, przez co suma wyszła powyżej 50km. Dzisiejsza trasa rano miała być w słońcu i dłuższa niż zwykle, dlatego naszykowałem sobie pełniutki bidon, nasyciłem go różnymi proszkami i... zostawiłem na zlewie. Na szczęście nie było źle i udało się spokojnie dojechać z językiem tylko częściowo przyschniętym do gardła.

Poczta Polska znów sie spisała, czekałem na ten bagażnik, wczoraj przyszło awizo z informacją, że biedny pan listonosz w zeszły czwartek nie był w stanie doręczyć mi przesyłki. Szkoda, że awizo ani w czwartek, ani w piątek w skrzynce nie wylądowało.
Poniedziałek, 18 lipca 2011 Kategoria transport, do czytania

Poniedziałek po weekendzie ciężki jest

Bo tak: wstać było ciężko, ubrać się było ciężko, jak już wsiadłem, to się pojechało, bo wolałem nie spadać z roweru, więc pedałowałem...

Wczoraj o 21:00 jeszcze byłem nad jeziorem, dojechaliśmy do Warszawy w 2,5 godziny, zaległem w łóżku i zasnąłem... A dziś siedzę w robocie i zdycham...
Piątek, 15 lipca 2011 Kategoria do czytania, transport

I nadchodzi nierowerowy weekend

...albowiem przesyłka z poprzeczkami do bagażnika samochodowego niestety nie dotarła do mnie. Ciekawe, kto nawalił: sprzedawca czy poczta?
Piątek, 15 lipca 2011 Kategoria transport

Z pracy i do pracy

Czwartek, 14 lipca 2011 Kategoria do czytania, transport

Jak zostałem kurierem na jedno popołudnie i jedną trasę

Wczoraj przyszła do mnie do pracy przesyłka. Rynienki na rower do bagażnika samochodowego. 160cm wysokości, z 10kg wagi. Oczywiście mogłem to wrzucić kumplowi do bagażnika, a wieczorem podjechać autem i to odebrać, ale - od czego mam rower, prawda?

Plan był prosty - wsiadam z tym pod pachą, położę sobie na kierownicy i jakoś dojadę. Pierwsze 20 metrów podróży uświadomiło mi, że pomysł z położeniem czegoś na kierownicy nie jest dobry. Nie, że było niewygodnie i nie miałem władzy nad kierownicą, nie. Wyjeżdżając z parkingu strąciłem sobie licznik, po którym przejechał co najmniej jeden samochód. Licznikowi pękła szybka, ale gdzieś tam wewnątrz: nadal jest szczelny, liczy poprawnie, więc szkoda niewielka; przynajmniej teraz ma duszę. :)

Drugi plan - bierzem ciężar pod pachę i tarmosim się. No i jakoś się udało, z miejsca mielismy pojechac na kurs, ale skończyło się na samochodzie, bo późno było (tak, samochodem jesteśmy szybciej - dzięki S8).

Rano pojechałem do pracy, tez bez wydziwiania i szybko, i sam, bo musiałem być wcześniej, a rano zmarnowałem trochę czasu wstając, potem na szczęście wynik polepszyła wycieczka do dentysty, która ubiegła pod znakiem grzejącego, żółtego gówna. To już wolałem poranną burzę.

Na poczcie mają czekać belki do bagażnika, jak dobrze pójdzie, to rowery pojadą z nami na weekend na Mazury.
Środa, 13 lipca 2011 Kategoria do czytania, transport

Tam i z powrotem (praca)

Tam i z powrotem z Hipcią. Na szczęście bez fajerwerków :)
Wtorek, 12 lipca 2011 Kategoria do czytania, transport

I kup tu, człowieku, babie rower...

Kupiliśmy, przypominam, w sobotę. Do tej pory rower zrobił jedynie kółko po Warszawie - w sobotę, zatem przyszedł pierwszy dzień dojazdów do pracy. Pierwsza wspólna trasa była na kurs... I tu już niespodzianka: jedziemy w miarę szybko - startuję ze świateł tak, jak zawsze (ruszałem mocniej, żeby Hipci nie zastawiać drogi), rozkręcam się do 35km/h, oglądam się... A Hipcia siedzi mi na kole i suszy zęby. Dla porównania - gdy jeździła na starym sprzęcie, po przejechanych stu metrach od startu miałem 70-80 metrów przewagi - kwestia wyślizganych zębatek, musiała ruszać powoli jak czołg. Trasę na kurs przecięliśmy jak burza - takiej prędkości przelotowej (29-34km/h) nie pamiętam nigdy w historii naszych wspólnych wyjazdów; nie przypominam sobie też, żebyśmy kiedykolwiek jadąc razem rozbujali się na prostej do 42km/h (przy tym ostatnim dojeżdżając do świateł usłyszałem, że blat trzeba koniecznie zwiększyć, bo chciała jechać szybciej, ale brakło przełożenia).

Z kursu też (miła odmiana) pojechaliśmy szerszą trasą - przez Marymoncką, Przy Agorze, Conrada i Powstańców. W ogóle chcieliśmy pojechac obok Cmentarza Północnego, ale z góry polały się strugi deszczu, momentalnie Hipciowy kuperek się zamoczył i stwierdziliśmy, że mimo że jest ciepło, to nie chcemy jednak pakować nowego roweru w cały syf, który jest na budowie w okolicach Marymoncka-Pułkowa. Na skrzyżowaniu Conrada z Powstańców Hipcia poszła agresywnie i wywinęła orła na tych fantastycznych, śliskich pasach przejścia dla pieszych na DDR. Cóż, pierwsza gleba, uczciliśmy to później specjalnie kupioną nalewką.

Rano wyszliśmy wcześniej, więc udało się zakręcić pod Hipciową fabrykę i z powrotem do mnie. Kolejny przyjemny poranek.
Poniedziałek, 11 lipca 2011 Kategoria do czytania, transport

Do pracy

Stary rower wylądował na balkonie i docelowo będzie przerabiany na awaryjne jeździdło - na wypadek awarii. Natomiast dziś z rana...

Hipcia - szumiąc gumami i ja - ledwo nadążając, ruszyliśmy do roboty. Co pisać - fajnie jest, jak wreszcie nie ma problemów z hamowaniem, ruszaniem i można skupić się tylko na jeździe.

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl