Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:1059.44 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:51:51
Średnia prędkość:20.43 km/h
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:31.16 km i 1h 31m
Więcej statystyk
Czwartek, 22 września 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

Mieli strasznicy szczęście

Miałem dziś opierniczyć dwóch zrowerowanych Straszników za to, że jadą całą szerokością ścieżki, ale zdążyli się zsunąć zanim podjechałem.

A z wieczora i z rana polowanie na świeże waypointy.
Środa, 21 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Przygotowania do wyjazdu część I

... I mam nadzieję nie ostatnia. Wyjazd to przejechanie całego naszego wybrzeża rowerem, w skrócie - Szczecin-Gdańsk, 4-5 dni. Jeśli uda się przygotować (i dostanę urlop), to jedziemy w przyszłą środę.

Pierwsza część planu przyjechała wczoraj: nowy namiot - miał być 2-3 osoby, 2 kilo, przyjechał 3-4 osoby - 4 kilo ;-)
Dotarła jeszcze tulejka dystansująca do bagażnika i ubrania.

Brakuje nadal namiotu i śpiworów (też kupujemy nowe).
Wtorek, 20 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Śniadanie mistrzów

Dziś już drugi dzień rano pożywiam się tekturą. Jako że zwykle śniadaniem przed wyjściem z domu była kawa, co potem bardzo przeszkadzało pod koniec jazdy (pusty, irytujący bak), wykorzystałem pomysł kolegi. Płatki owsiane z otrębami zalane wodą. I dopiero potem kawa.

Ma toto jak dla mnie same plusy:
- nie ma smaku (no, smakuje jak słodka tektura)
- przygotowuje się tak szybko, jak kawę
- je się szybko
- zapełnia brzuch

Szczególnie ważna jest szybkość - rano zbieram się około trzydziestu minut (*) i tak długo tylko dlatego, że przez pierwszy kwadrans się snuję jak zombie. Na robienie śniadanka i jedzenie go w domu, po prostu nie mam czasu. I, uczciwie, wolę spać, niż robić sobie żarcie.

(*) A wstaję rano tylko dlatego, że Hipcia potrafi przebić się swoim głosem przez mój sen. Inaczej - miałbym już dawno dyscyplinarkę za spóźnienia.
Poniedziałek, 19 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Z otwartą paszczą...

...bo spać mi się chciało niewiarygodnie. Hipcia pojechała pierwsza, bo ja się grzebałem w domu i nie potrafiłem zebrać do kupy. Wczoraj poszliśmy spać gdzieś przed trzecią, tak to się kończy.

Skoro pojechałem sam, wybrałem trasę szybszą (ale mniej "towarzyską") - jeśli jedziemy razem, wybieramy Górczewską, można pogadać.

Powstańców Śląskich aż do Połczyńskiej przejechana za darmo w ramach promocji "Do jednej koparki Hipek gratis". Potem standard: doładowanie psychiki cudzym cierpieniem ;-) w ramach korka na Kasprzaka, Prymasa Tysiąclecia i Bitwy Warszawskiej.

Do pracy zdążyłem punktualnie.
Niedziela, 18 września 2011 Kategoria do czytania, waypointgame, < 50km

Niedziela wieczór - wracamy do korzeni

Posiedzieliśmy spokojnie w domu, oglądając mecze i ciesząc się dekoracją naszych chłopaków. Potem wyskoczyliśmy na rower. Pomysł jazdy na Wilanów odpadł, ruszyliśmy okrężną drogą w kierunku puszczy, zostawiając za sobą ślad z vlepek.

Najpierw Pętla na Boernerowie, stamtąd - Obrońcow Tobruku. Potem Wólczyńską - Arkuszową w kierunku Truskawa. Gdzieś po drodze zostawiliśmy kod w takim oto wrednym punkcie.

W Izabelinie skręcamy w lewo na Stare Babice, w nich - odbijamy w prawo i wracamy do Izabelina. Z Izabelina z powrotem w kierunku Warszawy, tuż przed Estrady w prawo w kierunku Starych Babic i powrót do domu przez Lachotrzew.
Sobota, 17 września 2011 Kategoria do czytania, waypointgame, < 25km

Sobotnie tu i ówdzie

Rano wycieczka do parku, po południu atak na nowego WP. Na miejscu okazało się, że zapomniałem telefonu, więc spisaliśmy kod na kartkę i wróciliśmy do domu. A w domu zaczęliśmy oglądać mecz Rosji z Serbią i już nam się odechciało jazdy.

Żeby było zabawniej - kod z vlepki nie wszedł.

A z wieczora opublikowaliśmy Taki o WP.
Piątek, 16 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Z pracy

Nowy pedal i kolano przestalo dokuczac..
Piątek, 16 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Dziwnych zdarzeń ciąg dalszy

Wczoraj aż zapytałem jednego młodego człowieka, czy z Anglii do nas przyjechał. Tak konsekwentnie jechał lewą stroną/środkiem, że uniemożliwiał innym wyprzedzanie. Potem jeszcze pod koła wybiegł mi gówniarz z deskorolką.

Chyba czas zrezygnować z trasy przez okolice Parku Szczęśliwickiego, jeśli udaje mi się wyjść z pracy punktualnie. Cholerne korki. Ale też przyjemnie: wczoraj Racławicką jechałem po tych przerywanych liniach pośrodku drogi - to chyba ścieżka dla rowerzystów, prawda? :)

Problem zaczyna się obok Grójeckiej: korka ominąć się nie da, przejechać się nie da - trzeba ratować się chodnikiem. A szlag mnie wtedy trafia.

Dziś do pracy za to spokój i cisza. Podziękowania dla pana z ciężarówki za Banacha przejechaną 50km/h. :)

[edit]
Przyszedł nowy komplet pedałów. Od ręki zmieniłem ten uszkodzony, teraz, mam nadzieję, kolano przestanie dokuczać.
Czwartek, 15 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Seria dziwnych zdarzeń

Ostatnia doba obfitowała w dziwne, nietypowe zdarzenia.

1. W stronę do domu, niedziałające światła na rondzie Zesłańców. Patrzenie, jak całe skrzyżowanie ogarnia chaos było niesłychanie budujące. Nie miałem odwagi jednak udowadniać kierowcom, że mam pierwszeństwo na przejeździe rowerowym. Przeprowadziłem przez przejście.

2. Dziś po drodze do pracy spotkałem faceta, który wiózł sobie radośnie portfel. Położony radośnie luzem na bagażniku. Rozpięta sakwa sugerowała, że zapomniał się spakować po zakupach. Pomogłem.

3. Moment po tym zdarzeniu, przy rondzie Zesłańców, napotykam (najprawdopodobniej) Goro, lansującego się w koszulce Mazovii. Ponieważ nie lubię zagadań typu "Eeee, cześć, czy ty jesteś [...]. No, fajnie, to ja jestem Hipek...", pozostałem w sferze domysłów i wysłanej prywatnej wiadomości z pytaniem.

A tak w ogóle, to temperatura dziś była idealna na jazdę. Chyba tylko ja tak uważałem, bo byłem jedynym ubranym na krótko w gromadzie kurtek, wiatrówek, długich spodni i takich tam.
Środa, 14 września 2011 Kategoria do czytania, transport

Jakoś swobodniej się zrobiło

Wczoraj rano zamieniłem sakwę na torbę na bagażnik. Skoro wożę niewiele rzeczy (ciuchy mam w pracy, wożę tylko koszulkę), to sakwa stała się niepotrzebna. Wczoraj wieczorem myślałem jeszcze, że po prostu wiatr dobrze się układa i wieje w plecy... ale dziś już ze zdziwieniem zauważyłem, że pod wiatr wiejący w twarz też jakoś lżej się jedzie. Wiedziałem, że brak sakwy wpłynie na aerodynamikę, ale żeby aż tak? Z sakwą, nie pedałując jakoś tam mocno, ul. Banacha przejeżdżałem ze średnią ok. 35km/h. Dziś, pedałując tak samo, leciałem 41km/h.

Mocno to podejrzane...

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl