Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2018

Dystans całkowity:3547.22 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:151:24
Średnia prędkość:23.43 km/h
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:98.53 km i 4h 12m
Więcej statystyk
Czwartek, 21 czerwca 2018 Kategoria transport

Transport

  • DST 16.73km
  • Czas 00:59
  • VAVG 17.01km/h
  • Sprzęt Zenon
Czwartek, 21 czerwca 2018 Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening

Ucieczka... nie wiadomo dokąd

W zasadzie to dobre historie i ciekawe przygody rzadko zaczynają się od stwierdzenia "wyszedłem sobie na trening". Bo w końcu trening to jest takie coś, co się bez sensu jeździ w kółko tę samą trasą. A ciekawe przy nich zdarzenia to "ktoś mi wyjechał z posesji wymuszając pierwszeństwo".

Jak się okazuje, jest tak do czasu.

Wczoraj wyszedłem sobie wieczorem na trening. Półtrzecia godziny, z planem na dotarcie do Tomka tuż po i zrobienie niezbędnych napraw w rowerze. Start wypadł przed osiemnastą, prognozy zapowiadały burze około dwudziestej, więc idealnie, może uda się jeszcze przed nimi uciec.

Przywitał mnie wiatr, wiejący skośnie z południowego zachodu. Na horyzoncie tkwiły ciemne, burzowe chmury, a ja powoli się do nich przybliżałem. Im bliżej Leszna, tym były bliżej i zaczęło być oczywistym, że przed burzą to ja mogę nie zdążyć, zwłaszcza, że chciałem wyjechać lekko za Leszno.

Po którymś odsłoniętym fragmencie, gdy wiatr - niezbyt mocno, ale stanowczo - po raz kolejny zaakcentował swoje istnienie, przypomniało mi się, że na dziś były jakieś ostrzeżenia przed wiatrami i burzami. Było tam m.in. napisane "jeśli nie musisz, nie wychodź z domu". Aha. No to jestem na zewnątrz, jakby co.

W pewnym momencie widoczne kilometr dalej słupy wysokiego napięcia tak jakby się zamazały. A potem znikły, pod granatową chmurą. Deszcz? Zanim przeanalizowałem dokładnie, zniknęły kolejne, a granatowa chmura okazała się mieć kolor piasku. I zbliżała się bardzo.

Gdy zaczęła zjadać domy widoczne kilkaset metrów ode mnie, widziałem, że to pył. I wiedziałem, że czas zawracać. Zanim zdążyłem zareagować, rozejrzeć się, uderzyło we mnie.

Momentalnie zjechałem na pobocze i zatrzymałem się. Samochody jadące za mną też stanęły, bo uderzenie wiatru i pyłu przesłoniło im widok. Ja w międzyczasie włączyłem światła i, przepuściwszy je, zawróciłem. Jeśli tak wygląda początek, to nie chcę wiedzieć, co tam się dzieje z tyłu, więc postanowiłem być możliwie blisko Warszawy.

Ruszyłem. I prawie od razu zorientowałem się, że tylna przerzutka przestała działać. Po kolejnej sekundzie dotarło do mnie, że wszystko jest w porządku, po prostu skończyły mi się przełożenia, bo jadę ponad 50 km/h. Po zaledwie kilku sekundach.

Były momenty dające satysfakcję, takie jak wyprzedzanie z szcześćdziesiątką na liczniku jakiegoś zamulającego mieszkańca powiatu pruszkowskiego. Więcej było jednak tych, które satysfakcji nie dawały, jak omijanie zwalonych gałęzi, manewrowanie między zerwanymi z drzewa patykami czy przejazdy przez alejki pochylających się drzew, z nadzieją, że nic wielkiego nie spadnie mi na głowę.

Od dzieciństwa nie nażarłem się tyle piachu. Wszystko miałem zapylone, w zębach zgrzytało, oczy... jakie to szczęście, że ten jeden raz postanowiłem na trening wziąć okulary, więc oczy były choć odrobinę chronione.

Przez chwilę miałem wrażenie, że to ja wyprzedziłem ten wiatr, dopiero później dotarło do mnie, że nawet się mną nie przejął, przeleciał i pojechał robić wrażenie na mieście. Jak donoszą ludzie, którzy nieopatrznie zostawili uchylone okna - zrobił wrażenie. Szczególnie jeśli mowa o zapyleniu.

Ja tymczasem wróciłem prawie do punktu wyjścia, dotarłem do Połczyńskiej i tam złapała mnie krótka zlewa. W sumie nie wiem, po co założyłem kurtkę... Gdy ją zdjąłem, znowu chlupnęło, tym razem dłużej. I uznałem, że do Tomka pojadę autem. Moje opony bardzo kiepsko sobie radzą na wodzie, więc postanowiłem nie ryzykować jakiejś gleby. Dociągnąłem jeszcze zahaczając lekko Blizne (żeby to, co zaplanowane jako punkt obowiązkowy zostało zrealizowane) i już mogłem zobaczyć swoją twarz w lustrze. Wyglądałem, jakbym przez godzinę przerzucał węgiel do pieca.

(A co do mapki, to dedykuję ją ekspertowi od rysowania po mapie: a weź mi takiego pieska narysuj, ha!)


  • DST 53.03km
  • Czas 01:40
  • VAVG 31.82km/h
  • Sprzęt Stefan
Czwartek, 21 czerwca 2018 Kategoria < 25km

Serwis

  • DST 0.60km
  • Czas 00:03
  • VAVG 12.00km/h
  • Sprzęt Stefan
Środa, 20 czerwca 2018 Kategoria do czytania, transport

Miejski peleton

Jazda w luźno zorganizowanej, kilkunastoosobowej grupie. W takich dniach dochodzę do wniosku, że zielone światło świeci się zdecydowanie za krótko.

Plus jest taki, że zawsze znajdę sobie kogoś, kto mnie pociągnie w kierunku domu. Przynajmniej przez Kasprzaka.
  • DST 15.71km
  • Czas 00:56
  • VAVG 16.83km/h
  • Sprzęt Zenon
Środa, 20 czerwca 2018 Kategoria > 50 km, do czytania, trening, szypko

Do Łomianek i z powrotem

Dzień siłowania się z wiatrem był wczoraj, więc dziś w planie była spokojniejsza jazda. A skoro spokojniejsza, to i wybór trasy większy, bo nie przeszkadzają skrzyżowania, światła i ruch. 

Uznałem więc, że zwiedzę ul. Brukową, która odbija od ronda łączącego ul. Trenów i Kampinoską. Pamiętam, jak ją budowano, ale nigdy nie udało mi się tamtędy pojechać. 

Miło się zaskoczyłem. Miły asfalt, potem pojawiła się przyjemna DDR, z obniżeniami przy każdym skrzyżowaniu zrobionymi tak, że nie czułem nawet krawężników. A potem... płynnie przeszedłem na DDR przez Łomianki.

Powrót już starymi ścieżkami, z drobną pomyłką w postaci przegapionego skrętu na Laski. Już pogodziłem się z myślą, że dojadę do Mariewa gruntówką i żwirem, gdy jakimś cudem na mapie zauważyłem ratującą mnie uliczkę, która doprowadziła mnie do przegapionej drogi.

A w Ożarowie znowu stanąłem na przejeździe.


  • DST 59.83km
  • Czas 01:59
  • VAVG 30.17km/h
  • Sprzęt Stefan
Wtorek, 19 czerwca 2018 Kategoria > 50 km, do czytania, trening, szypko

Wieczorny wiatr

Wietrzyk dmuchał całkiem solidnie i przeszkadzał, jak tylko mógł. Trochę głupio mi było, bo przez chwilę gonił mnie jakiś facet, by ostatecznie usiąść na kole... sekundy przed tym, jak kończyła mi się przerwa w ćwiczeniach. I wyszło, jakbym go celowo zerwał.

Powrót przez Ożarów. Ciekawe, ale tym razem... nie stałem na przejeździe kolejowym.
  • DST 63.52km
  • Czas 02:02
  • VAVG 31.24km/h
  • Sprzęt Stefan
Wtorek, 19 czerwca 2018 Kategoria do czytania, transport

Miasto kobiet

Coś przestało mi się zgadzać na jednym ze skrzyżowań, gdy wracałem do domu. Stały przede mną trzy dziewczyny na rowerach, a po chwili dołączyła czwarta. Najpierw pomyślałem sobie: o, zbieg okoliczności, rzadko się tak zdarza, żeby na przejeździe czekały trzy dziewczyny i żadnego faceta. A wtedy dołączyła czwarta. I piąta. A gdy obejrzałem się przez ramię, za mną stała szósta.

Wtedy dotarło do mnie, że to jednak nie jest zbieg okoliczności. Przecież lada chwila swój wiekopomny występ w Rosji miały rozpocząć medalowe nadzieje, najlepsi z najlepszych, w każdej sekundzie pierwszy gwizdek miał ich powieść, jak zapewniano, prosto w objęcia czekającej w 1/8 finału Brazylii, po której mieli, oczywiście, przejechać, jak husaria po wrogu.

Jadąc dalej zacząłem obserwować otoczenie. Faktycznie, na ulicach były prawie same kobiety. Pojedynczy faceci zdarzali się bardzo rzadko.

Nawet gdy stanąłem kupić owoce, byłem siódmy w kolejce za sześcioma kobitkami.

A potem dojechałem do domu. I okazało się - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu - że nasi najlepsi sportowcy, chluba narodu, elita elit... chwilowo przegrywają. By przegrać docelowo cały mecz.

Inwestujmy więcej w piłkę. W końcu to sport narodowy. Te pieniądze im się po prostu należą.
  • DST 15.52km
  • Czas 00:55
  • VAVG 16.93km/h
  • Sprzęt Zenon
Poniedziałek, 18 czerwca 2018 Kategoria do czytania, transport

Kurierowo

Powrót do domu naokoło, z jednoczesnym podrzuceniem koledze bagażu z PZ.

Niby dopiero padało, a jednak jest uparcie gorąco.
  • DST 19.82km
  • Czas 01:09
  • VAVG 17.23km/h
  • Sprzęt Zenon
Niedziela, 17 czerwca 2018 Kategoria > 100km, szypko, do czytania, trening

Piwo, punkrock, rowery

Zaplanowałem sobie jazdę przez Łomianki, bo dawno mnie tam nie było i chciałem zobaczyć, na jakim etapie tkwi pomysł wybudowania drogi rowerowej łączącej Łomianki z Nowym Dworem. Na szczęście na razie wszystko jest rozkopane, ale pewnie niedługo już pojawią się znaki i ddr poprzesiekana zjazdami do posesji i w pola...

Zakręciłem przez Wilków, przeleciałem nowym asfaltem, po czym... poleciałem drugim nowym asfaltem, przez Wiersze. Tym razem byłem lepiej przygotowany (przede wszystkim nie jechałem w nocy), więc postanowiłem sprawdzić, czy ten nowy asfalt nie jest czasem puszczony przez miejsce ze słynnym hasłem. Jest.

Z przyjemnością (ze względu na hasło, bo temperatura była niezachęcająca do przystanków) zrobiłem postój, sfotografowałem co trzeba i ruszyłem dalej.



  • DST 106.57km
  • Czas 03:16
  • VAVG 32.62km/h
Sobota, 16 czerwca 2018 Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening

Upalne Leszno

Oj, gorąco było! Do tego "sekcja zakrętów Witki" została zamknięta ze względu na zabawy samochodowych ścigantów (o czym dowiedziałem się dopiero na miejscu).

  • DST 59.54km
  • Czas 01:53
  • VAVG 31.61km/h
  • Sprzęt Zenon

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl