Piątek, 11 października 2013
Kategoria transport, do czytania, szypko
Pędząc za trzydziestką
Wieczorem wyszedłem tak, jak wychodzę ostatni. Późno. Nie ma co się bujać, trzeba szybko do domu jechać. Ale skoro jest późno i pusto, a ja się spieszę, to czemu by nie...?
Wskoczyłem na rower i śmignąłem. Przestawiając coś po drodze patrzę jak ustawiona na liczniku średnia momentalnie rośnie. 31 km/h. 32 km/h. 33 km/h. 36 km/h... coś tu nie pasuje... Nagle stop: światła. Spojrzenie w dół i widzę, że zamiast "AVG. SPEED", na liczniku napisane jest "MAX. SPEED". Wszystko jasne. Prawdziwa średnia wisiała sobie radośnie w okolicach 25 km/h. Na Jerozolimskich i Popularnej olałem śmieszkę. Trzydziestka pojawiła się nad torami, nie popuściłem do konca, mimo że na ostatniej prostej i światła się uwzięły, i wiatr zaczął wiać centralnie w twarz. 31,03.
Rano zastanawiałem się, czy uda się donieść temat do końca. Wyszedłem raczej późno (Hipcia spała, ma dziś wolne) i obawiałem się o korki. Obawy słuszne: juz pierwsze metry za wyjazdem z bloku zatrzymały mnie w korku. Sto metrów dalej zamajaczyła koszulka z Mazovii. Ruszyłem. Byłem już niedaleko, gdy zatrzymały mnie światła, ale zauważyłem znajomy profil rowerzysty. Dogoniłem go i minąłem gdy przy Hali Wola usiłował nie zginąć pod kołami skręcającego w prawo kretyna. Poczekałem, dojechaliśmy razem do skrzyżowania z Jerozolimskimi, gdzie znów popędziłem. Celem było dotrzymanie średniej do Prymasa, bo potem i tak będzie korek. Dojechałem, przejechałem, w tunelu utknąłem za ciężarówką. Jedziemy 17 km/h, nie idzie wyprzedzić, a średnia mi maleje! W końcu się wyrwałem, pozostało jeszcze przejechać spokojnie przez garaż i nie wygrzmocić się na zakręcie i... I mamy sukces! Pierwszy raz w dojeździe do pracy średnia powyżej 30 km/h. Licznik pokazal 30,27.
Wskoczyłem na rower i śmignąłem. Przestawiając coś po drodze patrzę jak ustawiona na liczniku średnia momentalnie rośnie. 31 km/h. 32 km/h. 33 km/h. 36 km/h... coś tu nie pasuje... Nagle stop: światła. Spojrzenie w dół i widzę, że zamiast "AVG. SPEED", na liczniku napisane jest "MAX. SPEED". Wszystko jasne. Prawdziwa średnia wisiała sobie radośnie w okolicach 25 km/h. Na Jerozolimskich i Popularnej olałem śmieszkę. Trzydziestka pojawiła się nad torami, nie popuściłem do konca, mimo że na ostatniej prostej i światła się uwzięły, i wiatr zaczął wiać centralnie w twarz. 31,03.
Rano zastanawiałem się, czy uda się donieść temat do końca. Wyszedłem raczej późno (Hipcia spała, ma dziś wolne) i obawiałem się o korki. Obawy słuszne: juz pierwsze metry za wyjazdem z bloku zatrzymały mnie w korku. Sto metrów dalej zamajaczyła koszulka z Mazovii. Ruszyłem. Byłem już niedaleko, gdy zatrzymały mnie światła, ale zauważyłem znajomy profil rowerzysty. Dogoniłem go i minąłem gdy przy Hali Wola usiłował nie zginąć pod kołami skręcającego w prawo kretyna. Poczekałem, dojechaliśmy razem do skrzyżowania z Jerozolimskimi, gdzie znów popędziłem. Celem było dotrzymanie średniej do Prymasa, bo potem i tak będzie korek. Dojechałem, przejechałem, w tunelu utknąłem za ciężarówką. Jedziemy 17 km/h, nie idzie wyprzedzić, a średnia mi maleje! W końcu się wyrwałem, pozostało jeszcze przejechać spokojnie przez garaż i nie wygrzmocić się na zakręcie i... I mamy sukces! Pierwszy raz w dojeździe do pracy średnia powyżej 30 km/h. Licznik pokazal 30,27.
- DST 21.07km
- Czas 00:42
- VAVG 30.10km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
A ja myślałem, że mu się do jubileuszowych urodzin spieszy. ;)
Nie wyobrażam sobie takiej średniej w dużym mieście. W małym z resztą też nie. ;p mors - 20:20 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
Nie wyobrażam sobie takiej średniej w dużym mieście. W małym z resztą też nie. ;p mors - 20:20 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
A już miałem nadzieję na opis pościgu za atrakcyjną trzydziestolatką. Tytuły mylą.
yurek55 - 20:53 sobota, 12 października 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!