Sobota, 12 października 2013
Kategoria do czytania, transport, ze zdjęciem
Rower dla Stalkera
Trasa, pokrótce: do domu po ciemku, do pracy (pracująca sobota) tez po ciemku.
Gdzieś około ósmej do roboty przybył po chorobie El Stalkero. Na dzień dobry przyszykowaliśmy mu powitanie - wyhodowaną rzeżuchę o którą wszyscy kolektywnie dbali przez półtora tygodnia. Wbrew pozorom ucieszył się. Zdjęcia poniżej.
Stalker kilka dni temu wypadł również z kapitalnym pomysłem. Otóż lekarz ostatnio zalecił mu trochę ruchu. Ponieważ bieganie, nordikłokyngi i fitnesy zostawia innym został mu... no tak, przecież wiecie: rower. Stalker, ten sam, który zarzekał się, że nigdy, przenigdy, a kysz szatanie i buahahahahaha, chyba cię pogięło, nagle będzie jeździl na rowerze!
Pierwsza próba była: usiłował wypożyczyć Veturilkę... akurat pechowo stacja była nieczynna. Potem (dziś) przymierzał się do mojego. Miałem trochę opory (po tym, jak będąc ode mnie 15 cm wyższy stwierdził, że mam za wysoko siodełko), ale w końcu pozwoliłem. Nie wywrócił się. Nawet zawrócił, zakręcił kilka razy i zahamował inaczej niż wpadając w słup. Odnaleźliśmy dla niego rower i w najbliższych dniach (o ile żona - czyli Pani Stalkerowa - wyrazi zgodę), rower zostanie zakupiony. Obaczym co z tego wyjdzie. Na pewno zawstydzi kilku z kolegów, którzy owszem, przyjadą, ale nie, bo mokro, nie bo zimno, nie bo nigdy nie zostawiałem (dziesięcioletniego!) roweru bez opieki.
Gdzieś około ósmej do roboty przybył po chorobie El Stalkero. Na dzień dobry przyszykowaliśmy mu powitanie - wyhodowaną rzeżuchę o którą wszyscy kolektywnie dbali przez półtora tygodnia. Wbrew pozorom ucieszył się. Zdjęcia poniżej.
Stalker kilka dni temu wypadł również z kapitalnym pomysłem. Otóż lekarz ostatnio zalecił mu trochę ruchu. Ponieważ bieganie, nordikłokyngi i fitnesy zostawia innym został mu... no tak, przecież wiecie: rower. Stalker, ten sam, który zarzekał się, że nigdy, przenigdy, a kysz szatanie i buahahahahaha, chyba cię pogięło, nagle będzie jeździl na rowerze!
Pierwsza próba była: usiłował wypożyczyć Veturilkę... akurat pechowo stacja była nieczynna. Potem (dziś) przymierzał się do mojego. Miałem trochę opory (po tym, jak będąc ode mnie 15 cm wyższy stwierdził, że mam za wysoko siodełko), ale w końcu pozwoliłem. Nie wywrócił się. Nawet zawrócił, zakręcił kilka razy i zahamował inaczej niż wpadając w słup. Odnaleźliśmy dla niego rower i w najbliższych dniach (o ile żona - czyli Pani Stalkerowa - wyrazi zgodę), rower zostanie zakupiony. Obaczym co z tego wyjdzie. Na pewno zawstydzi kilku z kolegów, którzy owszem, przyjadą, ale nie, bo mokro, nie bo zimno, nie bo nigdy nie zostawiałem (dziesięcioletniego!) roweru bez opieki.
Powitanie po chorobie, obraz całościowy© Hipek99
W trakcie wzrostu© Hipek99
Zbliżenie na kubki© Hipek99
- DST 27.62km
- Czas 01:01
- VAVG 27.17km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Motyw z biurową rzeżuchą to internetowy suchar.
mors - 20:17 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
ciekawe czy to nie słomiany zapał :) bo ja już takich wielu poznałam ...
Katana1978 - 08:59 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
Jak już zacznie jeździć, będzie budził podziw i uznanie
yurek55 - 20:48 sobota, 12 października 2013 | linkuj
Jak tak dalej pójdzie to spotkasz go jeszcze na ściance :-)
Fajny pomysł z tą zarośnietą klawiaturą. oelka - 19:59 sobota, 12 października 2013 | linkuj
Fajny pomysł z tą zarośnietą klawiaturą. oelka - 19:59 sobota, 12 października 2013 | linkuj
Jakie zacne efekty zarażania Cyklozą - Hipek - jestem pod wrażeniem. Oczywiście botanicznie również zadziwiasz!
Ksiegowy - 16:54 sobota, 12 października 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!