Wtorek, 15 października 2013
Kategoria do czytania
Baba to ma...
"Było grubo po północy, gdy kładąc się do łóżka powiedział służącemu.
- Uważasz, Ignacy, baby to mogą świat do góry nogami przewrócić, bo trzymają z diabłami...
- I pewno - potwierdził Ignacy."
Dołęga-Mostowicz, Kariera Nikodema Dyzmy
Siedzę sobie w pracy. Dochodzi dwudziesta, nieprzyjemny wąż głodu pełza mi po żołądku. Zjadłbym coś, ale z jakiegoś powodu nie mam apetytu. Irytuje mnie to, bo głowa już sobie poradziła i uporządkowała wszystkie negatywne wrażenia z poranka, a cała ta gówno warta kupa białka nie chce się uspokoić i nie słucha poleceń wydawanych z gory. Coś tam, niezależne od mej woli, siedzi i drąży.
Siedzę na krześle i klnę w duchu, bo wiem, że muszę jeszcze dokończyć robotę, zanim przyjdę do domu i zmierzę się z kolejnym wyzwaniem, czyli rozmową z Hipcią. Bo i trudna to będzie rozmowa: trzeba kupić dwa nowe rowery, ustalić które, jak, kiedy, ile czasu dajemy chłopakom na odnalezienie i tym podobne. Teść wydzwania do mnie jak szalony by podzielić się jakąś dobrą radą, na którą już na pewno wpadłem. Nie odbieram, nie mam czasu. Nagle dzwoni JKW. Odbieram, w słuchawce raczej przestraszony głos: "Przyjeżdżaj szybko, rowery są".
Fakt pojawienia się rowerów nie przeraził mnie. Przeraził mnie głos. W nim brzmiał strach, niepewność, to, że ktoś tam gdzieś w okolicy jest i uzurpuje sobie prawo do dokończenia kradzieży (później okazało się, że bzdura, telefon przekłamał, głos w słuchawce był szczęśliwy z tego powodu, że to się jednak znalazło). Adrenalina wzrosła i uświadomiła mi, że jesteśmy w ciemnym miejscu. Jakbym nie poginał, w domu będę najwcześniej po dwudziestu minutach. Szybki telefon na 112: nikt nie odbiera. Przypomniałem sobie, że mam telefon na ochronę: zadzwoniłem, odebrał facet, z którym rano rozmawiałem; akurat był obok klatki, powiedział, że już wchodzi. Ok. Zadzwoniłem do głosu: ów już spokojniejszy, relacjonuje, że pokradzione zostało to, co można było odkręcić. Przyszedł ochroniarz.
Dzwonię na dyżurkę do komisariatu na Bemowie. Dyżurny pamięta mnie z nazwiska, obiecuje, że zaraz kogoś wyśle na oględziny. W międzyczasie zwijam się i w towarzystwie Stalkera lecę do auta. Dojeżdżam, wjeżdżam na samą górę, na miejscu jest już funkcjonariusz. Rowery są. Znaczy: są ramy. Pogawędka z policjantem, złożenie zeznań, spisanie protokołu, zabranie gratów do domu.
Łatwiej będzie wyliczyć to, co zostało:
- ramy,
- tylne V-brake (moje),
- bagażnik jeden (drugi pęknięty, będzie na części),
- pedały, korby i suporty,
- wszystkie koła (ale w dwóch przecięli po jednej szprysze),
- tylna przerzutka (jedna),
- koszyki na bidony.
Trochę trzeba będzie wydać, ale nadal wyjdzie to taniej niż kupienie nowych rowerów.
Po wszystkim zapytałem JKW, dlaczego w ogóle polazła tam na górę. Odpowiedziała "a coś mnie tknęło". I weź tu uwierz w to, że nie mają związku z diabłem.
No to pozytywnie na temat bab:
Teraz jeszcze mniej przyjemna część, czyli odpowiedź na komentarz. Obiecałem sobie, że trzeba napisać na spokojnie i skusiłem się tylko na krótką odpowiedź. Rano stwierdziłem, że nie ma sensu pisać nic więcej. Każdy potrafił się zachować, Księgowy jako jedyny musiał włączyć tryb kaznodziei.
- Uważasz, Ignacy, baby to mogą świat do góry nogami przewrócić, bo trzymają z diabłami...
- I pewno - potwierdził Ignacy."
Dołęga-Mostowicz, Kariera Nikodema Dyzmy
Siedzę sobie w pracy. Dochodzi dwudziesta, nieprzyjemny wąż głodu pełza mi po żołądku. Zjadłbym coś, ale z jakiegoś powodu nie mam apetytu. Irytuje mnie to, bo głowa już sobie poradziła i uporządkowała wszystkie negatywne wrażenia z poranka, a cała ta gówno warta kupa białka nie chce się uspokoić i nie słucha poleceń wydawanych z gory. Coś tam, niezależne od mej woli, siedzi i drąży.
Siedzę na krześle i klnę w duchu, bo wiem, że muszę jeszcze dokończyć robotę, zanim przyjdę do domu i zmierzę się z kolejnym wyzwaniem, czyli rozmową z Hipcią. Bo i trudna to będzie rozmowa: trzeba kupić dwa nowe rowery, ustalić które, jak, kiedy, ile czasu dajemy chłopakom na odnalezienie i tym podobne. Teść wydzwania do mnie jak szalony by podzielić się jakąś dobrą radą, na którą już na pewno wpadłem. Nie odbieram, nie mam czasu. Nagle dzwoni JKW. Odbieram, w słuchawce raczej przestraszony głos: "Przyjeżdżaj szybko, rowery są".
Fakt pojawienia się rowerów nie przeraził mnie. Przeraził mnie głos. W nim brzmiał strach, niepewność, to, że ktoś tam gdzieś w okolicy jest i uzurpuje sobie prawo do dokończenia kradzieży (później okazało się, że bzdura, telefon przekłamał, głos w słuchawce był szczęśliwy z tego powodu, że to się jednak znalazło). Adrenalina wzrosła i uświadomiła mi, że jesteśmy w ciemnym miejscu. Jakbym nie poginał, w domu będę najwcześniej po dwudziestu minutach. Szybki telefon na 112: nikt nie odbiera. Przypomniałem sobie, że mam telefon na ochronę: zadzwoniłem, odebrał facet, z którym rano rozmawiałem; akurat był obok klatki, powiedział, że już wchodzi. Ok. Zadzwoniłem do głosu: ów już spokojniejszy, relacjonuje, że pokradzione zostało to, co można było odkręcić. Przyszedł ochroniarz.
Dzwonię na dyżurkę do komisariatu na Bemowie. Dyżurny pamięta mnie z nazwiska, obiecuje, że zaraz kogoś wyśle na oględziny. W międzyczasie zwijam się i w towarzystwie Stalkera lecę do auta. Dojeżdżam, wjeżdżam na samą górę, na miejscu jest już funkcjonariusz. Rowery są. Znaczy: są ramy. Pogawędka z policjantem, złożenie zeznań, spisanie protokołu, zabranie gratów do domu.
Łatwiej będzie wyliczyć to, co zostało:
- ramy,
- tylne V-brake (moje),
- bagażnik jeden (drugi pęknięty, będzie na części),
- pedały, korby i suporty,
- wszystkie koła (ale w dwóch przecięli po jednej szprysze),
- tylna przerzutka (jedna),
- koszyki na bidony.
Trochę trzeba będzie wydać, ale nadal wyjdzie to taniej niż kupienie nowych rowerów.
Po wszystkim zapytałem JKW, dlaczego w ogóle polazła tam na górę. Odpowiedziała "a coś mnie tknęło". I weź tu uwierz w to, że nie mają związku z diabłem.
No to pozytywnie na temat bab:
Teraz jeszcze mniej przyjemna część, czyli odpowiedź na komentarz. Obiecałem sobie, że trzeba napisać na spokojnie i skusiłem się tylko na krótką odpowiedź. Rano stwierdziłem, że nie ma sensu pisać nic więcej. Każdy potrafił się zachować, Księgowy jako jedyny musiał włączyć tryb kaznodziei.
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Czekam na info nt postępów przywracania rowerów do stanu używalności - brak mi codziennych wpisów o stalkerze... Musisz jak najszybciej wrócić z wpisami pracowymi - wychodziły ostatnimi czas przesmakowicie!!!
Ksiegowy - 19:33 środa, 16 października 2013 | linkuj
Tak jak napisał yurek55. Może te rowery jakiemuś lokatorowi wadziły w przejściu na klatce?
bestiaheniu - 21:42 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Strasznie spokojne te relacje. Gdybyś jeszcze miał ubezpieczone te rowery to na miejscu Policji bym Ci nie dowierzał. ;)
/piszę drugi raz bo to chyba teraz tak się tutaj robi/ ;) mors - 20:03 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
/piszę drugi raz bo to chyba teraz tak się tutaj robi/ ;) mors - 20:03 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Strasznie spokojne te relacje. Gdybyś jeszcze miał ubezpieczone te rowery to na miejscu Policji bym Ci nie dowierzał. ;)
mors - 19:58 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
mors - 19:58 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Trudno mi zrozumieć, jak złodziej/e? niósł dwa rowery spięte u-lookiem po schodach. I po drugie, on/oni? mieli narzędzia, żeby rozłożyć rowery na kawałki? Ja bym obstawiał lokatora z tej klatki
yurek55 - 19:34 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Jeszcze raz wyrazy współczucia zniszczeniem i gratulacje, że się odnalazły - peace;D
Ksiegowy - 16:45 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Hipek nie chciałem cie urazić, po prostu z postu nie wynikało nic więcej, że trzymałeś je na korytarzu - teraz już wiem, że były spięte u-lockiem -:D po co ten nerwy stary:D Napisałem jedynie swoją wątpliwość może zbyt zaufałeś otoczeniu fakt zabrzmiało zbytnio moralizatorsko. Cieszę się, że się znalazła przynajmniej cześć maszyn.
Ksiegowy - 16:43 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Ksiegowy - 16:43 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Farciarze ;) Cieszę się, że znowu będziemy się widywać ;)
Goro - 12:11 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Farciarze ;) Cieszę się, że znowu będziemy się widywać ;)
Goro - 11:49 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Ha, to w takim razie hepiend jest. Gdzie teraz będziecie trzymać rowery?
TomliDzons - 10:26 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
''na górze'' tzn gdzie? Na ostatnim piętrze klatki?
Czyżby złodzieje na szybko odkręcili co się da, i porzucili resztę?
Fajnie, że chociaż ramy są. 2 szprychy się wymieni (ciekawe że je przecięli - z czystego chamstwa?), więc i kółka będą. Podstawa jest :) waxmund - 08:46 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Czyżby złodzieje na szybko odkręcili co się da, i porzucili resztę?
Fajnie, że chociaż ramy są. 2 szprychy się wymieni (ciekawe że je przecięli - z czystego chamstwa?), więc i kółka będą. Podstawa jest :) waxmund - 08:46 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Czyli gdzie dokładnie były te rowery, bo nie zrozumiałam ;(. Dobrze, że chociaż część udało się odzyskać.
mdudi - 08:45 wtorek, 15 października 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!