Poniedziałek, 21 października 2013
Kategoria do czytania, transport
Transplantolog z odrobiną farta
Rower postawiony na koła. Gniazdo licznika z odzysku zamontowane. Z czeluści pudła wyciągnięty stary licznik, jako rezerwa dopóki nie kupię nowego. Starego szukała Hipcia, mimo że byłem przekonany, że jest gdzieś w domu, to nie znalazła go. Spisaliśmy go na straty.
Zakładam koszulkę, gdy nagle... licznik znajduje się wewnątrz. Wychodząc w zeszły poniedziałek włożyłem go do kieszeni... Nie muszę zatem kupować nowego.
Wsiadłem i ruszyłem na moim Frankensteinie. Zrobiło się trochę krócej (mostek skróciłem o 1 cm), trochę spadam z siodełka (nie doregulowałem go jeszcze należycie), a widelec mam zupełnie sztywny. Stary amorek, zużyty po zimie, przez leżenie w domu zapiekł się i teraz już się nie ugina... czyli kwestia kombinowania ze sztywnym widelcem zupełnie odpada.
Dalej już stare dzieje: znana trasa do roboty. Przedni hamulec pod prawą ręką nadal jest super. Dziś obetnę resztę linki, którą zostawiłem sobie na wypadek gdyby mi się znudziło i chciałbym przepiąć się na "polską" wersję.
Dla zniesmaczonych ponownie Percival Schuttenbach.
Zakładam koszulkę, gdy nagle... licznik znajduje się wewnątrz. Wychodząc w zeszły poniedziałek włożyłem go do kieszeni... Nie muszę zatem kupować nowego.
Wsiadłem i ruszyłem na moim Frankensteinie. Zrobiło się trochę krócej (mostek skróciłem o 1 cm), trochę spadam z siodełka (nie doregulowałem go jeszcze należycie), a widelec mam zupełnie sztywny. Stary amorek, zużyty po zimie, przez leżenie w domu zapiekł się i teraz już się nie ugina... czyli kwestia kombinowania ze sztywnym widelcem zupełnie odpada.
Dalej już stare dzieje: znana trasa do roboty. Przedni hamulec pod prawą ręką nadal jest super. Dziś obetnę resztę linki, którą zostawiłem sobie na wypadek gdyby mi się znudziło i chciałbym przepiąć się na "polską" wersję.
Dla zniesmaczonych ponownie Percival Schuttenbach.
- DST 11.80km
- Czas 00:32
- VAVG 22.12km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Ja tam (niemal) wcale nie hamuję i jakoś żyję. :))
Co do tamtej małej - no taki gust. ;p mors - 20:40 wtorek, 22 października 2013 | linkuj
Co do tamtej małej - no taki gust. ;p mors - 20:40 wtorek, 22 października 2013 | linkuj
Raz udało się mi przelecieć przez kierownicę hamując przednim hamulcem. Było to wówczas, gdy przednie koło wpadło mi w dylatację na Moście Świętokrzyskim. Należało wówczas chwilę wcześniej puścić przedni hamulec i obyłoby się bez akrobacji.
W zasadzie, aby hamowanie było skuteczne i po najkrótszej drodze hamowania, należałoby korzystać z przedniego hamulca aż do momentu gdy czujemy, że tylne koło niemal odrywa się od nawierzchni. Wówczas puścić przedni i zacząć dalej hamować tylnym hamulcem.
Niewątpliwie wymaga to dobrego wyczucia roweru.
Hipek - Nie wątpię, że bardzo często. Chyba równie często spotykałem się ze zdziwieniem w kwestii niskiego ustawienia kierownicy. oelka - 20:23 wtorek, 22 października 2013 | linkuj
W zasadzie, aby hamowanie było skuteczne i po najkrótszej drodze hamowania, należałoby korzystać z przedniego hamulca aż do momentu gdy czujemy, że tylne koło niemal odrywa się od nawierzchni. Wówczas puścić przedni i zacząć dalej hamować tylnym hamulcem.
Niewątpliwie wymaga to dobrego wyczucia roweru.
Hipek - Nie wątpię, że bardzo często. Chyba równie często spotykałem się ze zdziwieniem w kwestii niskiego ustawienia kierownicy. oelka - 20:23 wtorek, 22 października 2013 | linkuj
@@@teich, oelka, hipek. Uwierzyłem, że to wy macie rację, choć nie przyszło mi to łatwo. Ale to dlatego, że jak napisałem, mam inne doświadczenia z hamowania przodem. I raczej już tej poprawnej techniki nie opanuję. I nawet próbował nie będę.
yurek55 - 15:59 wtorek, 22 października 2013 | linkuj
Hamuję prawie wyłącznie przednim hamulcem (pod lewą ręką). Nigdy nie przeleciałem z tego powodu przez kierownik, nigdy nie położyłem z tego powodu roweru. Sporadycznie muszę hamować awaryjnie , wtedy ciągnę równo obydwa hamulce , raz i tego było za mało [url=]http://teich.bikestats.pl/946531,Dzwon.html[/url]
teich - 07:36 wtorek, 22 października 2013 | linkuj
yurek55 - Skuteczne hamowanie, to użycie przedniego hamulca, a dopiero na koniec hamowania tylnego.
Oczywiście w korzystaniu z przedniego hamulca w przypadku Cantileverów, a także V-breaków trzeba wykazać się pewnym wyczuciem :-) oelka - 20:38 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Oczywiście w korzystaniu z przedniego hamulca w przypadku Cantileverów, a także V-breaków trzeba wykazać się pewnym wyczuciem :-) oelka - 20:38 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Posłuchałem tak na rozgrzewkę (intelektualną) jednego wywiadu i się rozczarowałem... ta blondyna ma tylko 26 lat! ;D
mors - 18:00 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Czy jesteś leworęczny? Dwa razy w życiu (i o dwa za dużo), zahamowałem przednim hamulcem. Skończyło się na locie przez kierownicę i spektakularnych glebach. Na szczęście bez takich konsekwencji, jak syn znajomej, leworęczny, który gwałtownie zahamował wiodąca ręką i trzy tygodnie nosił rękę w gipsie. Nadal uważam, że to rewelacyjna pułapka na złodzieja, który pojedzie na nim do pierwszego hamowania.
yurek55 - 17:35 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Ad. utworu -no takie klimaty to już zupełnie inna rozmowa...
mors - 16:24 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Skąd pomysł na taki myk z hamulcem?
Nie myli się po latach hamowania "po bożemu"? Niewe - 14:48 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Nie myli się po latach hamowania "po bożemu"? Niewe - 14:48 poniedziałek, 21 października 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!