Czwartek, 12 grudnia 2013
Kategoria do czytania, transport
Wpiernicz na ścianie i konowały z serwisu
Jedyny i najlepszy Pracodawca stwierdził (przy pomocy jednego z kolegów z pracy, który w ostatniej chwili coś przeskrobał), że fajnie by było, gdybym sobie posiedział trochę dłużej. Jako że o dwudziestej zaczynałem trening na Kole, musiałem się sprężyć i - po raz pierwszy - jechać na ścianę bezpośrednio z pracy. Dystans i czas - nikczemne, bo wyszło coś ponad dziesięć minut na cztery kilometry. Na szczęście, gdy czasu jest za dużo, na podorędziu jest złośliwość rzeczy martwych: każde, każde światła mnie zatrzymały. Na szczęście już jest nie-sezon, więc śmieszka przy Prymasa była puściutka.
Na treningu dostałem konkretnie. Po trzech poprzednich mocnych treningach (środa-piątek-niedziela) już na rozgrzewce zauważyłem znaczny przyrost mocy... instruktorka poszła za ciosem i zaordynowała kolejny mocny: pod koniec ręka mi się otwierała nawet na klamach - takich po pachę. Po wszystkim wsiedliśmy na jaszczurki i - jadąc pierwszy raz razem na tych rowerach - śmignęliśmy do domu. Była to nasza pierwsza wspólna jazda od dawna, bo coś nie możemy się zgrać w temacie jednoczesnego wychodzenia do roboty.
W domu zabrałem się za wymianę kasety w hipciowym rowerze. Byłem zmuszony złożyć serdeczne życzenia wszystkiego najgorszego serwisantowi, który ów rower skręcał. Kasety nie szło odkręcić - ani po dobroci, ani przy użyciu środka przymusu bezpośredniego, w postaci metalowego obucha umieszczonego na drewnianym trzonku. Dziś po pracy Hipcia odbędzie wycieczkę do pobliskiego serwisu - może tam chłopaki mają z czego zrobić dźwignię i odkręcić to ustrojstwo.
Na treningu dostałem konkretnie. Po trzech poprzednich mocnych treningach (środa-piątek-niedziela) już na rozgrzewce zauważyłem znaczny przyrost mocy... instruktorka poszła za ciosem i zaordynowała kolejny mocny: pod koniec ręka mi się otwierała nawet na klamach - takich po pachę. Po wszystkim wsiedliśmy na jaszczurki i - jadąc pierwszy raz razem na tych rowerach - śmignęliśmy do domu. Była to nasza pierwsza wspólna jazda od dawna, bo coś nie możemy się zgrać w temacie jednoczesnego wychodzenia do roboty.
W domu zabrałem się za wymianę kasety w hipciowym rowerze. Byłem zmuszony złożyć serdeczne życzenia wszystkiego najgorszego serwisantowi, który ów rower skręcał. Kasety nie szło odkręcić - ani po dobroci, ani przy użyciu środka przymusu bezpośredniego, w postaci metalowego obucha umieszczonego na drewnianym trzonku. Dziś po pracy Hipcia odbędzie wycieczkę do pobliskiego serwisu - może tam chłopaki mają z czego zrobić dźwignię i odkręcić to ustrojstwo.
- DST 16.13km
- Czas 00:43
- VAVG 22.51km/h
- Sprzęt Jaszczur
Komentarze
mors Pogubiłam się w t(ł)oku Twojej wypowiedzi :-)
Pozdrawiam! kosma100 - 18:05 czwartek, 12 grudnia 2013 | linkuj
Pozdrawiam! kosma100 - 18:05 czwartek, 12 grudnia 2013 | linkuj
O, Kosma. ;p
Nie podejrzewałem, że i Ty stosujesz taką retorykę...
Jakoś tak ciekawie się porobiło w tych czasach, że gdyby wnioskować o zdjęcie instruktora, to ludzie by pomyśleli, że wnioskodawca pewnie jest "homo", ale nic by nie powiedzieli, w imię tolerancji czy coś tam.
A w klasycznym układzie można spotkać się z zażenowaniem i tekstami o zboczeńcach (żartobliwie czy nie, to szczegół, chodzi mi o ten przewrotny mechanizm). ;p mors - 17:55 czwartek, 12 grudnia 2013 | linkuj
Nie podejrzewałem, że i Ty stosujesz taką retorykę...
Jakoś tak ciekawie się porobiło w tych czasach, że gdyby wnioskować o zdjęcie instruktora, to ludzie by pomyśleli, że wnioskodawca pewnie jest "homo", ale nic by nie powiedzieli, w imię tolerancji czy coś tam.
A w klasycznym układzie można spotkać się z zażenowaniem i tekstami o zboczeńcach (żartobliwie czy nie, to szczegół, chodzi mi o ten przewrotny mechanizm). ;p mors - 17:55 czwartek, 12 grudnia 2013 | linkuj
A pobliski warsztat to może na Powstańców Śląskich 69? Czy jest jakiś bliżej?
yurek55 - 17:17 czwartek, 12 grudnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!