Wtorek, 7 stycznia 2014
Kategoria sakwy, < 25km, do czytania
Trzecia ("zimowa") Hip-rawka. Dzień 3,5 - z dworca
Pobudka nastąpiła gdzieś nad ranem. Gdy wypakowywaliśmy się z pociągu na Zachodnim, podszedł do nas nawalony gość i pytał o to, jakim pociągiem dojedzie do Warszawy. Jakoś nie udało sie nam dogadać. Ale uratowaliśmy go przed spadnięciem z peronu, bo raźnym krokiem ruszył w kierunku jego końca.
Pozostało tylko 10 km do przejechania. Ranek i cholernie skrzypiące (aż wstyd!) łańcuchy, które po kilkudniowych zlewach zupełnie wyschły (na trzy dni nie chciało nam się targać smaru). W domu nastąpiła symboliczna scena: miałem na sobie bluzkę termoaktywną, a na niej bluzę rowerową. Przed wyjściem zapiąłem suwak tej ostatniej. Teraz, po powrocie - suwak rozpiąłem. Nie był rozpięty wcale przez cały czas podróży.
Pozostała jeszcze krótka i szybka zmiana pedałów i przesunięcie rogów i już drugi komplet rowerów był gotów do jazdy do pracy. To jest dopiero komfort!
Pozostało tylko 10 km do przejechania. Ranek i cholernie skrzypiące (aż wstyd!) łańcuchy, które po kilkudniowych zlewach zupełnie wyschły (na trzy dni nie chciało nam się targać smaru). W domu nastąpiła symboliczna scena: miałem na sobie bluzkę termoaktywną, a na niej bluzę rowerową. Przed wyjściem zapiąłem suwak tej ostatniej. Teraz, po powrocie - suwak rozpiąłem. Nie był rozpięty wcale przez cały czas podróży.
Pozostała jeszcze krótka i szybka zmiana pedałów i przesunięcie rogów i już drugi komplet rowerów był gotów do jazdy do pracy. To jest dopiero komfort!
- DST 7.36km
- Czas 00:29
- VAVG 15.23km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!