Piątek, 17 stycznia 2014
Kategoria do czytania, transport
Recepta na udany wieczór
Nadchodzi wieczór. Zbliża się godzina osiemnasta, sporo ludzi znika już z pracy. Klimatyzacja szumi spokojnie, myszki klikają, drzwi trzaskają, bo kolejni szczęśliwcy udają się na wieczorny odpoczynek. W końcu zostaje nas czwórka. Klusia dystyngowanie sunie przez pokój, odziewa się w czerń i rzucając nam krótkie "Cześć" oddala się zniknąć w ciemnoszarym mroku, by tam pewnie wyśmiać się do rozpuku z trzech ofiar losu, którym ów kazał zostać. Zamiast... właśnie. Zamiast posiedzieć z kolegami, pocieszyć, dotrzymać towarzystwa... po prostu ucieka do domu! Brak mi słów.
Z trzech potępionych miało zostać dwóch, bo już byłem również przebrany, gdy nagle Piękny Lolo mruknął coś o kolejnym problemie... Przebrany już siadam do komputera i tak siedzimy sobie przez kolejne półtorej godziny, ramię w ramię, trzech muszkieterów myszy i klawiatury: Piękny Lolo, El Stalkero i autor niniejszych słów. W końcu jednak problemy się kończą (albo przynajmniej zostają przygaszone) i można znikać.
I tak o, zamiast wyjść tuż po osiemnastej wychodzę jakoś przed 21:00. Magia korpo, abra-pracuj-kadabra.
Na szczęście w nagrodę dostałem spokojną, pustą Warszawę i sypiący spokojnie śnieg. Ruchu zero, ulice suche, aż chce się jechać gdzieś dalej. Ale dalej nie ma po co, bo w domu czeka kolejna nagroda za ciepliwie i dzielnie przepracowany dzień.
Poranek za to przywitał mnie rozjeżdżonym na ulicach śniegiem... Tu już przyjemność z jazdy się skończyła.
Z trzech potępionych miało zostać dwóch, bo już byłem również przebrany, gdy nagle Piękny Lolo mruknął coś o kolejnym problemie... Przebrany już siadam do komputera i tak siedzimy sobie przez kolejne półtorej godziny, ramię w ramię, trzech muszkieterów myszy i klawiatury: Piękny Lolo, El Stalkero i autor niniejszych słów. W końcu jednak problemy się kończą (albo przynajmniej zostają przygaszone) i można znikać.
I tak o, zamiast wyjść tuż po osiemnastej wychodzę jakoś przed 21:00. Magia korpo, abra-pracuj-kadabra.
Na szczęście w nagrodę dostałem spokojną, pustą Warszawę i sypiący spokojnie śnieg. Ruchu zero, ulice suche, aż chce się jechać gdzieś dalej. Ale dalej nie ma po co, bo w domu czeka kolejna nagroda za ciepliwie i dzielnie przepracowany dzień.
Poranek za to przywitał mnie rozjeżdżonym na ulicach śniegiem... Tu już przyjemność z jazdy się skończyła.
- DST 24.24km
- Czas 01:04
- VAVG 22.72km/h
- Sprzęt Jaszczur
Komentarze
Przenieś się do "budżetówki" to CI przebiegi wzrosną.
Tyle tylko, że wtedy nie będziesz zasługiwał na nagrodę w domu. ;) mors - 20:33 niedziela, 26 stycznia 2014 | linkuj
Tyle tylko, że wtedy nie będziesz zasługiwał na nagrodę w domu. ;) mors - 20:33 niedziela, 26 stycznia 2014 | linkuj
Jedno słowo, a jak diametralnie zmienia sens zdania. I nadaje mu właściwy sens, bo juz myślałem, że coś nie halo z Wami
yurek55 - 22:45 piątek, 17 stycznia 2014 | linkuj
" Ale jechać nie ma po co, bo w domu czeka kolejna nagroda za ciepliwie i dzielnie przepracowany dzień." - przyznam, że nie zrozumiałem przesłania, Cała reszta jest spoko.
yurek55 - 21:37 piątek, 17 stycznia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!