Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Wtorek, 11 listopada 2014 Kategoria > 200 km, do czytania, sakwy, zaliczając gminy, ze zdjęciem

Czwarta (lubuska) Hip-rawka. Dzień 4

Poprzedni dzień skończyliśmy w okolicach 1:00. I zaspaliśmy. Wstaliśmy pół godziny później, przez co ruszyliśmy 20 min później niż zwykle. Było już jasno. Nawet, można powiedzieć, słonecznie, mimo że słońce nie wychodziło. Na dzień dobry przywitała nas tablica witająca w gminie Żary hasłem "Lasy, ludzie, przestrzeń". Przegrywa jednak z "Szatan, wódka, czołgi" bez dwóch zdań.

Po chwili byliśmy już w Żarach i ostro zasuwaliśmy w kierunku Żagania. Poczułem się zawiedziony, że w tym ostatnim nie było Orlenu; na szczęście powiat uratowała Szprotawa. Gdzie Hipci coś zaszkodziło. Kolejne kilkadziesiąt kilometrów jechała ze spuchniętym i bolącym brzuszkiem,

Ostatnie lasy, ostatnie chwile w Lubuskim. Po drodze, jako że są to morsie tereny, szukaliśmy tablicy "Morsy, monocykle, innowacyjność", ale, niestety, nikt się jeszcze o taką nie postarał.

Wiatr wiał w twarz. Lubuskie pożegnało się z nami, przywitało się za to słońce. Temperatura skoczyła do 14 stopni (niestety nie udało się osiągnąć zapowiadanych 15 stopni). Ścięliśmy nieco trasę (mając już dość wiatru) i postanowiliśmy zostawić sobie na przyszłość gminę Głogów, a w zamian za to zaliczyć coś, co jest dalej od domu). Ruchliwa krajówka w stronę Wrocławia (z wygodnym poboczem) została dość szybko porzucona na rzecz kawy w McDonalds, zaliczyliśmy gminę Chocianów i wróciliśmy do krajówki, zaliczając z kolei Lubin. Duże miasto, z jakąś imprezą z okazji 11 XI, przewinęliśmy się przez nie dość szybko i pchnęliśmy się w kierunku Legnicy. Tu dostaliśmy w nagrodę solidne, szerokie pobocze, którym jechało się wspaniale, mimo że ruch był spory.

Pojedyncze górki, łagodne podjazdy i wiatr w plecy, do tego zachodzące słońce. Czego chcieć więcej? Nie wiadomo kiedy dotarliśmy do celu i objeżdżaliśmy Legnicę dookoła, by zaliczyć gminę Krotoszyce. By to zrobić musieliśmy się znowu uciec do łamania prawa, ponieważ jakiś geniusz drogowy stwierdził, że mimo że droga się nie zmienia (nadal szerokie pobocze, nadal ten sam ciąg komunikacyjny), to świetnym pomysłem jest walnąć zakaz na jakieś 2 km. Potem tylko zjazd obrzydliwie dziurawą drogą do Legnicy, gdzie zatrzymaliśmy się chyba na każdych możliwych światłach. Stanęliśmy też na BP, tam Hipcia zakochała się w tamtejszych ciepłych rogalikach.

Do Wrocławia zostało nam coś ponad 70 km. I czasu, którego mogło być w bród, a mogło być też na styk. Z Legnicy wylatujemy drogą 94. Do powrotu na nasz ślad, czyli zejścia się dróg z Legnicy i Lubina dostaliśmy się nie wiadomo kiedy, potem pozostała tylko dłuuuuuga prosta. I duży ruch (w jednym miejscu niewiele brakło do wypadku - facet postanowił zawrócić na trzy i ledwo zdążył przed TIR-em). Dwie odbitki na gminy, trochę mgły. Nuda. Końcówka była okropnie nudna. Nawet Wrocław niewiele zmienił - trochę DDR-ów, trochę asfaltu, wjazd szeroką wlotówką.

Zakupy udało się nam zrobić w sklepie przy drodze (pomyliłem skręty i trafiłem na sklep). Potem tylko dojazd na dworzec, tradycyjne zakupy w KFC i oczekiwanie na pociąg. TLK Karkonosze przyjechał, owszem, z dwoma rowerami w środku, musieliśmy zbudzić dwóch podróżników, którzy już smacznie sobie spali rozwaleni na obu kanapach. I tak, gniotąc się w czwórkę, dojechaliśmy aż do Warszawy.

Galeria.


Podsumowanie:
- 83 gminy,
- ponad 1000 km,
- odwiedzone nowe województwo - Lubuskie.
- obserwacje flory i fauny: kilka saren, dwa zdechłe dziki, kilka drapieżnych ptaków, kilka lisów (również zdechłych), dużo łabędzi i kaczek (dla odmiany żywych), mnóstwo grzybów.
  • DST 274.01km
  • Czas 14:32
  • VAVG 18.85km/h
  • Podjazdy 1041m
  • Sprzęt Zenon

Komentarze
Mors, Ty to na serio? Ty przychodzisz do mnie szukać obiektywizmu? Szukasz relacji pełnych prawdziwych i obiektywnych badań? Przecież relacje piszę z założenia subiektywnie, nierzadko wypisując pierdoły i piernicząc od rzeczy. Dziwne, ze jeszcze mi nie oprotestowałeś "Albanii", bo to przecież też bzdura...
Hipek
- 07:01 piątek, 28 listopada 2014 | linkuj
To nie jest kwestia podobania się czy jakiejkolwiek innej (subiektywnej) oceny - zasmucił mnie fakt, że nawet tak rozsądna i racjonalna osoba, chętnie wyśmiewająca absurdy, sama potrafi rozmijać się z rzeczywistością (oczywiście wiadomo, że nieumyślnie, acz ze swego rodzaju nonszalancji), co psuje internety (dezorientuje czytających). Tego się po Tobie nie spodziewałem.

A samotnymi jazdami się nie chwalę, tylko stwierdzam obiektywne fakty.
mors
- 18:50 piątek, 21 listopada 2014 | linkuj
Księgowy, Nobert: Dzięki!
Jurek: Europa jednoczy!
Mors: Niesamowite jest, że osoba tak jak Ty chwaląca się tym, ile to przejechała bez towarzystwa, tak bardzo ciśnie na spotykanie się.

Co do Orlenów: przy drodze nie było Orlenu. W Szprotawie też nie było, musieliśmy zjechać do miasta. Co nie zmienia faktu, że w Żaganiu Orlenem nas nie przywitano.

Dąb Chrobry: minąłem tablicę "Chrobry 2 km", a potem minąłem tablicę "Chrobry 1,5 km", tyle że w przeciwną stronę. Skrętu nie uświadczyłem albo przegapiłem. A w relacji nie pisałem, bo o czym? O drogowskazach?

A co do hipkowych podróży, to już było pisane: się nie podoba, się nie czyta. Nie zmuszam.
Hipek
- 11:15 piątek, 21 listopada 2014 | linkuj
Nie jesteśmy aż takimi ignorantami, ja o Chrobrym wspomniałam w tytule wpisu :)
Hipcia99
- 08:04 piątek, 21 listopada 2014 | linkuj
No tak wyszło, że jechaliśmy poniekąd w kółeczko, o promieniu kilkudziesięciu km.
Skądinąd moje igloo mijał w odległości 0,85 km i nawet nie próbował się zgłosić, czego nie ogarniam pomimo wyjaśnień o bezczasie.

Dystanse wręcz zabójcze, uwzględniając wszystkie okoliczności i za to niewątpliwie uznanie i podziw.

Natomiast wartości poznawcze są bliskie zeru, a w porywach nawet poniżej:
- owszem, w Żaganiu jest Orlen. Bite 200m od krajówki, którą jechaliście...
- ogólnie w powiecie są trzy Orleny
- przejechać 200m obok ewenementu turystycznego i dendrologicznego jakim jest Dąb Chrobry (z dużymi tablicami info przy samej drodze) i nie bąknąć ani jednej wzmianki i ani jednego zdjęcia - oto kwintesencja Hipkowych podróży...
mors
- 22:58 czwartek, 20 listopada 2014 | linkuj
W naturze hipki i morsy żyją w innych strefach klimatycznych, a tymczasem o mało co, a by się spotkały w Albanii.
yurek55
- 20:47 środa, 19 listopada 2014 | linkuj
Pozamiataliście znów tą trasą i dystansami - respect!
Ksiegowy
- 07:54 środa, 19 listopada 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl