Środa, 13 lipca 2016
Kategoria < 50km, do czytania
Z pracy do pracy, bez domu
Wykorzystałem chwilę przerwy w akcji "pracuj z nami, wieczorami, nocami" i wylazłem z roboty odświeżyć mózg.
Na znanym zakręcie przy al. 4 czerwca 1989, gdzie z parkingu ostrym zakrętem wjeżdża się na DDR, wyminąłem starszą panią, po czym wszedłem w zakręt... i w nim zostałem. Pierwszy (jeśli niczego nie pominąłem) kolorowy szlif od czterech lat i jedenastu dni.
Musiałem mieć pecha i trochę piasku, bo wchodziłem tam wolniej niż mi się już wielokrotnie zdarzało.
Gdy się już przytuliłem do gleby i poczułem, jak przesuwam pięścią ciekawy dystans po asfalcie, zastanawiałem się tylko nad jednym: co zobaczę, gdy odwrócę dłoń do góry. Nie było tak źle, jak mi się wydawało.
Poprzez wylizanie rany odkaziłem dłoń, poprzez zignorowanie odkaziłem kolano i stwierdziłem, że wcale nie ma co przerywać przejażdżki, która się tak dobrze rozpoczęła.
Na znanym zakręcie przy al. 4 czerwca 1989, gdzie z parkingu ostrym zakrętem wjeżdża się na DDR, wyminąłem starszą panią, po czym wszedłem w zakręt... i w nim zostałem. Pierwszy (jeśli niczego nie pominąłem) kolorowy szlif od czterech lat i jedenastu dni.
Musiałem mieć pecha i trochę piasku, bo wchodziłem tam wolniej niż mi się już wielokrotnie zdarzało.
Gdy się już przytuliłem do gleby i poczułem, jak przesuwam pięścią ciekawy dystans po asfalcie, zastanawiałem się tylko nad jednym: co zobaczę, gdy odwrócę dłoń do góry. Nie było tak źle, jak mi się wydawało.
Poprzez wylizanie rany odkaziłem dłoń, poprzez zignorowanie odkaziłem kolano i stwierdziłem, że wcale nie ma co przerywać przejażdżki, która się tak dobrze rozpoczęła.
- DST 41.67km
- Czas 01:30
- VAVG 27.78km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!