Poniedziałek, 12 czerwca 2017
Kategoria do czytania, transport
W strugach deszczu
Jeszcze zanim wyszedłem z pracy, zadzwoniła do mnie Hipcia i powiedziała, że ściana deszczu właśnie ją zgoniła na Orlen. Gdy przyszedłem do pokoju, już przebrany, koledzy zgodnie powiedzieli mi, że najlepsze już przegapiłem, na zewnątrz został tylko deszcz.
Wyszedłem. Olbrzymie krople zawierały w sobie nieodwracalną obietnicę przemoczenia. Gdy docierałem do roweru, byłem już prawie kompletnie mokry.
Im durniejsza pogoda, tym lepszy mam humor, więc - skoro okazało się to być ulewnym, ale ciepłym, wiosennym deszczem - nie mogłem się powstrzymać od podgwizdywania i podśpiewywania sobie.
Za długo nie potrwało - może 20 minut (co wystarczyło, warto nadmienić, do kompletnego przemoczenia mnie) - i znów wyszło słońce.
Wyszedłem. Olbrzymie krople zawierały w sobie nieodwracalną obietnicę przemoczenia. Gdy docierałem do roweru, byłem już prawie kompletnie mokry.
Im durniejsza pogoda, tym lepszy mam humor, więc - skoro okazało się to być ulewnym, ale ciepłym, wiosennym deszczem - nie mogłem się powstrzymać od podgwizdywania i podśpiewywania sobie.
Za długo nie potrwało - może 20 minut (co wystarczyło, warto nadmienić, do kompletnego przemoczenia mnie) - i znów wyszło słońce.
- DST 14.06km
- Czas 00:44
- VAVG 19.17km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!