Niedziela, 25 czerwca 2017
Kategoria trening, > 100km, szypko, do czytania
Okolice Łowicza
Puściłem trasę tak na oko, w części kompletnie nieznanymi mi trasami. O dziwo, do samego końca, poza pojedynczymi fragmentami, nie było dziur.
Pierwszy problem pojawił się po czterdziestu kilometrach - gdzieś za Błoniem. Poczułem delikatne szaprnięcie, a gdy się zatrzymałem, okazało się, że faktycznie, jedna ze szprych pożegnała się z nami.
Ustawiłem hamulec w pozycji "prawie nie obciera" i ruszyłem dalej. Tym razem bez książki, bo empetrójka nagle postanowiła strzelić focha.
Odfochała się chwilę później, wtedy zatrzymałem się ponownie, wyciągnąłem słuchawki, po raz kolejny poprawiłem hamulec i porządnie przykleiłem szprychę (taśma izolacyjna na sztycy ratuje życie!).
W Łowiczu zorientowałem się, że: a) jest chyba gorąco, co potwierdził termometr wskazując 28 stopni; b) braknie mi picia.
Zatrzymałem się więc na Orlenie, zakupiłem zapasy, z dziwnym uczuciem, że i tak braknie, i hajda!
Teraz droga krajowa nr 92, dobrze mi znana i, co ważne, z wiatrem. Jechało się samo. Za Sochaczewem powrót na stare, znane tereny. I, oczywiście, pod sam koniec brakło mi picia. Ale te ostatnie pół godziny jakoś dociągnąłem na oparach...
Pierwszy problem pojawił się po czterdziestu kilometrach - gdzieś za Błoniem. Poczułem delikatne szaprnięcie, a gdy się zatrzymałem, okazało się, że faktycznie, jedna ze szprych pożegnała się z nami.
Ustawiłem hamulec w pozycji "prawie nie obciera" i ruszyłem dalej. Tym razem bez książki, bo empetrójka nagle postanowiła strzelić focha.
Odfochała się chwilę później, wtedy zatrzymałem się ponownie, wyciągnąłem słuchawki, po raz kolejny poprawiłem hamulec i porządnie przykleiłem szprychę (taśma izolacyjna na sztycy ratuje życie!).
W Łowiczu zorientowałem się, że: a) jest chyba gorąco, co potwierdził termometr wskazując 28 stopni; b) braknie mi picia.
Zatrzymałem się więc na Orlenie, zakupiłem zapasy, z dziwnym uczuciem, że i tak braknie, i hajda!
Teraz droga krajowa nr 92, dobrze mi znana i, co ważne, z wiatrem. Jechało się samo. Za Sochaczewem powrót na stare, znane tereny. I, oczywiście, pod sam koniec brakło mi picia. Ale te ostatnie pół godziny jakoś dociągnąłem na oparach...
- DST 162.98km
- Czas 05:14
- VAVG 31.14km/h
- Sprzęt Stefan
Komentarze
hm... nie wpadłbym na ten pomysł, dziękować dobry człowieku..
elizium - 09:12 wtorek, 27 czerwca 2017 | linkuj
Przecież Hipek napisał, że ją przykleił taśmą izolacyjną. Ja jestem ciekawy, czy nadal jest przyklejona, czy wymienił na nową?
yurek55 - 20:55 poniedziałek, 26 czerwca 2017 | linkuj
pozdrowienia dla szprychy - ostatnio na ulicy jedną znalazłem:) Może to ona, ale co twoja szprycha by robiła nad Zalewem:)
Ksiegowy - 08:20 poniedziałek, 26 czerwca 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!