Niedziela, 22 października 2017
Kategoria trening, do czytania, < 50km
Nowe ścieżki
Zatrzymali mnie przed Babicami. "Trzeźwy?" - "Trzeźwy." - odpowiedziałem. Chociaż nie od razu. Trochę mnie zastrzelili pytaniem. Zapytali się jeszcze o to, czy dobrze rower jeździ, czy nie zimno (tak jakby sprawdzali, czy się nie sypnę bełkocząc) i ruszyłem dalej.
Na rondzie w Pogroszewie poleciałem na wprost. Zawsze mnie kusiło, by sprawdzić, co jest na drugim końcu tej drogi. Okazało się, że była tam droga krajowa, na której - łamiąc tylko jeden zakaz i tylko na chwileczkę - skręciłem w prawo. W pierwszą w prawo. Bo żeby się zgubić, trzeba skręcać Byle Gdzie.
Dojechałem do Płochocina, jadąc na zachód. I zawróciłem. Myślałem, że jadąc wzdłuż torów dobiję się w bezpośrednie okolice Ożarowa, ale skręciłem raz za wcześnie (chociaż dzięki temu oszczędziłem sobie szutrowy fragment). I tak, przez pomyłkę, z widokiem na góry (górkę śmieciową, ale liczy się!) dojechałem do Pruszkowa. A potem znowu potoczyłem się tam, gdzie mnie jeszcze nie było (no dobra, raz byłem, ale wtedy było tam szutrowo, a teraz zachęcał nowiutki asfalt) i tak wylądowałem w Piastowie. Ale najpierw miałem okazję wpaść w segment "Bumps by highway". "Bumps" były. A ja w nie wpadłem zdecydowanie ZA szybko. Żem ja tam widelca nie złamał...
A dalej to już wszystko znałem. Więc nic nowego.
Na rondzie w Pogroszewie poleciałem na wprost. Zawsze mnie kusiło, by sprawdzić, co jest na drugim końcu tej drogi. Okazało się, że była tam droga krajowa, na której - łamiąc tylko jeden zakaz i tylko na chwileczkę - skręciłem w prawo. W pierwszą w prawo. Bo żeby się zgubić, trzeba skręcać Byle Gdzie.
Dojechałem do Płochocina, jadąc na zachód. I zawróciłem. Myślałem, że jadąc wzdłuż torów dobiję się w bezpośrednie okolice Ożarowa, ale skręciłem raz za wcześnie (chociaż dzięki temu oszczędziłem sobie szutrowy fragment). I tak, przez pomyłkę, z widokiem na góry (górkę śmieciową, ale liczy się!) dojechałem do Pruszkowa. A potem znowu potoczyłem się tam, gdzie mnie jeszcze nie było (no dobra, raz byłem, ale wtedy było tam szutrowo, a teraz zachęcał nowiutki asfalt) i tak wylądowałem w Piastowie. Ale najpierw miałem okazję wpaść w segment "Bumps by highway". "Bumps" były. A ja w nie wpadłem zdecydowanie ZA szybko. Żem ja tam widelca nie złamał...
A dalej to już wszystko znałem. Więc nic nowego.
- DST 44.67km
- Czas 01:34
- VAVG 28.51km/h
- Sprzęt Stefan
Komentarze
Ja na tym segmencie mam 80/88 czas. :) Ty masz 10/88. Jest różnica?
yurek55 - 09:38 poniedziałek, 23 października 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!