Środa, 17 stycznia 2018
Kategoria transport, do czytania
Bęcłem
Drogi rowerowe teoretycznie odśnieżone. Teoretycznie, bo oczywiście nikt nie posypie ich solą (ja wolę przeboleć straty w rowerze kosztem komfortu), więc zalega na nich jakaś tam warstewka śniegu. Ale mimo wszystko idzie jechać całkiem komfortowo, mimo że nie szybko - jak widać po średniej.
I jadę sobie, jakieś marne 15 km/h, wzdłuż Kasprzaka. Wjeżdżam na odcinek tuż przed pechowym wyjazdem z gazowni (pechowym, bo już kilkanaście razy widziałem tam niebezpieczne sytuacje i kilka kolizji) i jeszcze zwalniam. Po czym rower mi ucieka na prawo, ja podpieram się lewą nogą i kładę spokojnie na ziemi. Samo zdarzenie było tak łagodne, że, gdy wsiadłem już na rower, byłem zdziwiony, że ani się nie uderzyłem, ani nie przetarłem. Ot, po prostu, prześlizgnąłem się kawałek na tyłku. Uroki zimy.
I jadę sobie, jakieś marne 15 km/h, wzdłuż Kasprzaka. Wjeżdżam na odcinek tuż przed pechowym wyjazdem z gazowni (pechowym, bo już kilkanaście razy widziałem tam niebezpieczne sytuacje i kilka kolizji) i jeszcze zwalniam. Po czym rower mi ucieka na prawo, ja podpieram się lewą nogą i kładę spokojnie na ziemi. Samo zdarzenie było tak łagodne, że, gdy wsiadłem już na rower, byłem zdziwiony, że ani się nie uderzyłem, ani nie przetarłem. Ot, po prostu, prześlizgnąłem się kawałek na tyłku. Uroki zimy.
- DST 14.48km
- Czas 01:00
- VAVG 14.48km/h
- Sprzęt Jaszczur
Komentarze
Rzadko przecinam wyjazd z gazowni, ale zawsze z duszą na ramieniu.
yurek55 - 17:31 piątek, 19 stycznia 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!