Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Niedziela, 8 kwietnia 2018 Kategoria ze zdjęciem, zaliczając gminy, trening, do czytania, > 100km

Podsiedleckie gminożerstwo

Albo się kolarstwo ogląda, albo się uprawia. No, ewentualnie można próbować jedno z drugim jakoś posortować i wstać rano albo iść na rower wieczorem. Postanowiłem, że w weekend nie chce mi się wstawać wcześniej, ani włóczyć się po nocach i tym samym odpuściłem transmisję z Paris-Roubaix na rzecz pojeżdżenia po Polsce.

Duch wyścigu nie odpuszczał, bo już za Mrozami, gdzie wysiedliśmy z pociągu, ślad powiódł nas na drogę... gruntową. A potem na wyjeżdżoną trawę. Kawałek później zaatakował piach i to był moment, gdy postanowiłem jednak pozbyć się zbędnych części garderoby i w końcu, po raz pierwszy w tym roku, mogłem pojechać całkowicie na krótko.

Nie było łatwo. Jak nie piachy, to nierówne asfalty, a jak było w końcu równo... to atakował wiatr. Wiatr, który męczył nas przez większość drogi i naprawdę dał w kość. Jak mocny był, zorientowaliśmy się w okolicy... Tworek (nie, nie tych), gdzie ruszyliśmy na północny zachód i prawie momentalnie prędkość przelotowa wzrosła do... 40 km/h. Żeby jechać 46 km/h wystarczyło przestać jechać pod górkę. Na płaskim nie wymagało prawie żadnego wysiłku.

Gnało się przepięknie, ale przeszkodził nam zaplanowany przystanek na Orlenie. Duży kubeł kawy, zapasy jedzenia, picia i chwila odpoczynku na słońcu... 

Siedlce były największym miastem na naszej trasie. Wjechaliśmy doń wzdłuż jakiejś DDR-ki i również DDR-ką opuściliśmy. Droga wylotowa była nie byle jaką: była to zachodnia obwodnica, czyli ul. Lecha Kaczyńskiego. Widać, że jest to popularna trasa, bo przy niej sunęły rowerami tłumy wycieczkowiczów.

Gdy wiatr ciągle pomagał, a my uznaliśmy, że warto lecieć z nim choćby do Zambrowa (czyli dalsze 80 km), ślad bezlitośnie nakazał nam skręt w lewo. Wjechaliśmy między domy, w małej wiosce. Gdy na drodze pojawiało się coraz więcej piachu, rzuciłem, że szkoda by było, gdyby zaraz skończył się asfalt... I wtedy się skończył. Piaskownica kosztowała nas bardzo dużo czasu. Hipcia nawet nie próbowała walczyć. Wzięła się za sól kolarstwa i cały odcinek pokonała z buta.

W końcu piach przeszedł w grunt, grunt w bruk, a ów - w asfalt. Walcząc z wiatrem wyjechaliśmy na krajówkę w stronę Warszawy i sprawdziwszy czas uznaliśmy, że mamy jeszcze zapas. Do przejechania ze 12 km, a zapasu półtorej godziny, więc zalegliśmy na Orlenie, na długi i solidny popas.

Do Kałuszyna dojechaliśmy z wiatrem, do Mrozów, już luźną nogą - lekko pod wiatr. Jeszcze tylko biletomat i... wycieczka z głowy.





  • DST 170.96km
  • Czas 06:16
  • VAVG 27.28km/h
  • Sprzęt Stefan

Komentarze
Dobrze, że ślad nie powiódł Was na drogi brukowane...
malarz
- 04:22 wtorek, 10 kwietnia 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl