Niedziela, 13 maja 2018
Kategoria > 100km, szypko, do czytania, trening, ze zdjęciem
Umówieni na kawę
Planowałem na dzisiaj wycieczkę przez Wyszogród, ale okazało się, że Hipcia chce ruszyć chwilę po mnie i jest szansa, że się gdzieś umówimy po drodze. Skoro tak, to uznałem, że ruszę z zasadniczą częścią planu i odwiedzę nowy asfalt na odcinku Górki-Wilków, a potem zobaczę, jak stoję z czasem.
Sam asfalt to efekt dopisania się przeze mnie do grupy na fejsie. W związku z tym, że KGS jeździ po tych terenach, co ja (właściwie: to ja jeżdżę po tych terenach, co oni), mam na bieżąco informacje związane z wydarzeniami, spotkaniami, problemami i przyjemnymi niespodziankami. Jedną z nich była właśnie nowa droga. Sama fotka, wrzucona przez jednego z kolarzy na grupę, wygląda zachęcająco.
Skoro tak, to trzeba to samemu sprawdzić. Ruszyłem z Warszawy i, wspomagany wiatrem, bardzo szybko dotarłem do Leszna (skoro wiało w plecy, dla towarzystwa nie mogłem odpuścić sobie fragmentu przez Witki). Stamtąd ruszyłem prosto na północ. Tuż za Lesznem zadzwoniła Hipcia, że właśnie rusza.
Dojazd z Sowiej Woli do Górek nie był zachęcający: wąski i dziurawy asfalt, który jednak da się znośnie jechać, ale potem... potem sama przyjemność. Powiem szczerze, że nie zachwyca mnie pomysł robienia asfaltów przez sam środek Puszczy (zwłaszcza, że poszedł - jeśli artykuły w necie nie kłamią - przez ostoję wilków). Ale, skoro już zrobili, to jest to idealny teren na kolarskie wycieczki (na razie, bo niedługo dorobią tam progi zwalniające... prawdopodobnie nieznaczne wyniesienia asfaltu).
Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Dojechałem do Gniewniewic, w znanym sklepie zatankowałem picie i ruszyłem na znaną z poprzedniej wycieczki trasę za wałem. Siedem kilometrów świętego spokoju, z dala od samochodów, z nielicznymi rowerzystami. Polecam każdemu, kto ma ochotę na chwilę przyjemnej jazdy (Jurku, pewnie sprawdzisz, co?).
Ze Śladowa ruszyłem w kierunku Sochaczewa, a po chwili zadzwoniła Hipcia. Ustaliliśmy, że jesteśmy w prawie tej samej odległości od kampinoskiego Orlenu, więc w Brochowie ruszyłem ścinką na Wolę Pasikońską, a po 30 minutach od rozmowy byłem już na stacji. Miałem trochę bliżej, więc spokojnie biorę kawę i czekam.
Po kilku minutach przybywa Hipcia. Siadamy sobie w słoneczku, pijemy kawę, czas leci... A potem bierzemy jeszcze jedną kawę i siadamy, dla odmiany, w cieniu. W końcu, po ponad godzinie uznajemy, że trzeba się ruszyć.
Już razem ruszamy stoczyć nierówną walkę z wiatrem. Tuż przed Warszawą pojawiają się mocne, burzowe podmuchy, ale na szczęście na straszeniu się kończy i na sucho docieramy do domu.
Sam asfalt to efekt dopisania się przeze mnie do grupy na fejsie. W związku z tym, że KGS jeździ po tych terenach, co ja (właściwie: to ja jeżdżę po tych terenach, co oni), mam na bieżąco informacje związane z wydarzeniami, spotkaniami, problemami i przyjemnymi niespodziankami. Jedną z nich była właśnie nowa droga. Sama fotka, wrzucona przez jednego z kolarzy na grupę, wygląda zachęcająco.
Skoro tak, to trzeba to samemu sprawdzić. Ruszyłem z Warszawy i, wspomagany wiatrem, bardzo szybko dotarłem do Leszna (skoro wiało w plecy, dla towarzystwa nie mogłem odpuścić sobie fragmentu przez Witki). Stamtąd ruszyłem prosto na północ. Tuż za Lesznem zadzwoniła Hipcia, że właśnie rusza.
Dojazd z Sowiej Woli do Górek nie był zachęcający: wąski i dziurawy asfalt, który jednak da się znośnie jechać, ale potem... potem sama przyjemność. Powiem szczerze, że nie zachwyca mnie pomysł robienia asfaltów przez sam środek Puszczy (zwłaszcza, że poszedł - jeśli artykuły w necie nie kłamią - przez ostoję wilków). Ale, skoro już zrobili, to jest to idealny teren na kolarskie wycieczki (na razie, bo niedługo dorobią tam progi zwalniające... prawdopodobnie nieznaczne wyniesienia asfaltu).
Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Dojechałem do Gniewniewic, w znanym sklepie zatankowałem picie i ruszyłem na znaną z poprzedniej wycieczki trasę za wałem. Siedem kilometrów świętego spokoju, z dala od samochodów, z nielicznymi rowerzystami. Polecam każdemu, kto ma ochotę na chwilę przyjemnej jazdy (Jurku, pewnie sprawdzisz, co?).
Ze Śladowa ruszyłem w kierunku Sochaczewa, a po chwili zadzwoniła Hipcia. Ustaliliśmy, że jesteśmy w prawie tej samej odległości od kampinoskiego Orlenu, więc w Brochowie ruszyłem ścinką na Wolę Pasikońską, a po 30 minutach od rozmowy byłem już na stacji. Miałem trochę bliżej, więc spokojnie biorę kawę i czekam.
Po kilku minutach przybywa Hipcia. Siadamy sobie w słoneczku, pijemy kawę, czas leci... A potem bierzemy jeszcze jedną kawę i siadamy, dla odmiany, w cieniu. W końcu, po ponad godzinie uznajemy, że trzeba się ruszyć.
Już razem ruszamy stoczyć nierówną walkę z wiatrem. Tuż przed Warszawą pojawiają się mocne, burzowe podmuchy, ale na szczęście na straszeniu się kończy i na sucho docieramy do domu.
- DST 136.58km
- Czas 04:14
- VAVG 32.26km/h
- Sprzęt Stefan
Komentarze
A jak człowiek gasi pożar lasu, taki naturalny, od pioruna?
Albo leczy zwierzęta?
Albo ratuje puszczę przed kornikiem, jak Szyszko? :) mors - 13:37 niedziela, 20 maja 2018 | linkuj
Albo leczy zwierzęta?
Albo ratuje puszczę przed kornikiem, jak Szyszko? :) mors - 13:37 niedziela, 20 maja 2018 | linkuj
W przypadku ścieków - może i owszem. Ale w przypadku śmieci - jedynie bezmyślność, a za nią idzie niszczenie.
A przy okazji poprawiam stylistykę, miało być "ukrycie czegoś" oczywiście. Trollking - 22:07 sobota, 19 maja 2018 | linkuj
A przy okazji poprawiam stylistykę, miało być "ukrycie czegoś" oczywiście. Trollking - 22:07 sobota, 19 maja 2018 | linkuj
Mors - a Ty znów swoje. Coś sobie wymyślisz, zafiksujesz się, mało kto zrozumie, o co Ci chodziło, ale i tak jak ten rzep... :)
Yurek - przecież patol w dresie to też element (niestety) natury. No ale ok, w takim razie: wyrzucanie śmieci do lasu (które rozkładają się setki lat, czyli niszczą środowisko) - tu celu nie widzę. Albo spuszczanie ścieków do rzek - chyba że uznamy za cel uniknięcia jakichś opłat lub ukrycie coś przed inspekcją. Trollking - 16:30 sobota, 19 maja 2018 | linkuj
Yurek - przecież patol w dresie to też element (niestety) natury. No ale ok, w takim razie: wyrzucanie śmieci do lasu (które rozkładają się setki lat, czyli niszczą środowisko) - tu celu nie widzę. Albo spuszczanie ścieków do rzek - chyba że uznamy za cel uniknięcia jakichś opłat lub ukrycie coś przed inspekcją. Trollking - 16:30 sobota, 19 maja 2018 | linkuj
Myślałem że dyskusja jest o naturze i człowieku a nie o patolach w dresach.
yurek55 - 08:14 sobota, 19 maja 2018 | linkuj
Trolking dalej nie dostrzega (nie chce dostrzec?), że jako beneficjent cywilizacji jest częścią systemu, którego tak bardzo krytykuje. :))
mors - 22:32 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Na pewno przyznają Ci rację ludzie, którzy po przejściu pijanych dresów widzą rano swoje porysowane samochody bez lusterek.
Trollking - 20:23 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
człowiek nie niszczy dla samego niszczenia. Zawsze stoi za tym jakiś cel.
yurek55 - 20:06 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Kornik drukarz przynajmniej zjada to, co niszczy, a człowiek niszczy, bo niszczy.
Trollking - 18:19 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Faktycznie, temat niełatwy... Choć moje serce jednak jak zwykle jest po stronie natury, nie człowieka. Za dużo już mamy złego na sumieniu.
Trollking - 19:51 wtorek, 15 maja 2018 | linkuj
Faktycznie, uczucia mieszane na widok tego asfaltu w lesie zrobionego kosztem jego pierwotnych mieszkańców.
Trollking - 21:40 niedziela, 13 maja 2018 | linkuj
Tę drogę przy wale już spenetrowałem, zachwalałeś ją w swoim wpisie z poprzedniej, porannej ustawki. Ale drogą na północ przez puszczę jeszcze nie jechałem, kiedyś asfalt na niej był tylko na początku, na podpuchę i myślałem, że tak jest nadal. Oczywiście, że wykorzystam elementy Twojej trasy.
yurek55 - 20:43 niedziela, 13 maja 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!