Poniedziałek, 14 maja 2018
Kategoria do czytania, transport
Luźną nogą po mieście
Rano ruszyłem w kierunku pracy, tradycyjnie, najkrótszą trasą. Ale po pracy musiałem znowu odwiedzić urząd. Poniedziałek, wiecie, ten dzień, kiedy urząd jest czynny dłużej, tak dla obywateli. No cóż, poniedziałek poniedziałkiem, ale pani akurat dziś wyszła wcześniej. Zdarza się. Przecież mogłem zadzwonić, mówiła "pan dzwoni, tak od czwartku". Szkoda, że nie wspomniała, że nie zamierza odbierać.
Szlag mnie trafił, ale tylko troszeczkę.
Postanowiłem polecieć do domu z nadzieją na przechwycenie Hipci na znanym nam skrzyżowaniu. Najpierw jednak przeciąłem Park Szczęśliwicki. Głupia sprawa: tyle lat pracowałem tuż obok, a przejeżdżałem przezeń ze dwa razy, nigdy nie będąc nawet w bezpośredniej bliskości górki. Nadrobiłem to i najpierw się nań wyskrobałem, a potem pozwoliłem się ściągnąć grawitacji po paskudnej trylince.
Po drodze na miejsce przejęcia maleńka awanturka z mięśniakiem z jakiegoś pierdzikółka, któremu zapukałem do samochodu. A zapukałem - bo mogłem. A mogłem, bo, wiadomo, był aż tak blisko. Skończyliśmy na wymianie dwóch zdań. Po co więcej gadać? Głupiemu nie wytłumaczy, a bić się nie lubię.
Na miejscu okazało się, że Hipcia pewnie już przemknęła. W sumie to i tak musiałem liczyć na farta: nie wiedziała o moich planach, bo byla już w drodze. A skoro się nie spotkaliśmy, to zakręciłem dawno nieodwiedzaną Aleją Czerwca. I już.
Szlag mnie trafił, ale tylko troszeczkę.
Postanowiłem polecieć do domu z nadzieją na przechwycenie Hipci na znanym nam skrzyżowaniu. Najpierw jednak przeciąłem Park Szczęśliwicki. Głupia sprawa: tyle lat pracowałem tuż obok, a przejeżdżałem przezeń ze dwa razy, nigdy nie będąc nawet w bezpośredniej bliskości górki. Nadrobiłem to i najpierw się nań wyskrobałem, a potem pozwoliłem się ściągnąć grawitacji po paskudnej trylince.
Po drodze na miejsce przejęcia maleńka awanturka z mięśniakiem z jakiegoś pierdzikółka, któremu zapukałem do samochodu. A zapukałem - bo mogłem. A mogłem, bo, wiadomo, był aż tak blisko. Skończyliśmy na wymianie dwóch zdań. Po co więcej gadać? Głupiemu nie wytłumaczy, a bić się nie lubię.
Na miejscu okazało się, że Hipcia pewnie już przemknęła. W sumie to i tak musiałem liczyć na farta: nie wiedziała o moich planach, bo byla już w drodze. A skoro się nie spotkaliśmy, to zakręciłem dawno nieodwiedzaną Aleją Czerwca. I już.
- DST 24.99km
- Czas 01:22
- VAVG 18.29km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
"Skończyliśmy na wymianie dwóch zdań. Po co więcej gadać? Głupiemu nie wytłumaczy(...)" - mądrej głowie dość dwie słowie ;))
mors - 10:04 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Wystarczyłyby bardziej dostępne godziny urzędowania dla interesantów, nie tylko w poniedziałki.
malarz - 18:38 poniedziałek, 14 maja 2018 | linkuj
Zamiast trylinką lepiej zjechać po trawiastym zboczu, to daje lepszą adrenalinę. Ja już tego nie robię, ale kiedyś nawet lubiłem ten fun, Zanim zacząłem się bać.
yurek55 - 18:38 poniedziałek, 14 maja 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!