Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Czwartek, 17 maja 2018 Kategoria < 50km, do czytania, trening

Nie złapałem deszczu, a i tak zmokłem

Wiedziałem, że ma być jeszcze jedna zlewa, ale czasu mało, a na rower trzeba iść; do wyboru miałem trenażer (ble) albo perspektywę zmoknięcia (mniej ble). Czarne chmury szalały sobie gdzieś tam daleko na południu, więc uznałem, że jest szansa, że się z nimi nie spotkam. Po czym pojechałem... na pocztę. Jak człowiek XX wieku wrzuciłem list do skrzynki na listy i ruszyłem przed siebie.

Już nad S8 zauważyłem, że jest mokro. Chwilę później wjechałem na tereny, nad którymi przed chwilą przeleciała burza. I przestało się robić sucho (bo błotnika, oczywiście, nie zabrałem).

Nie miałem jakiegoś konkretnego pomysłu, za to miałem ciśnienie, by - z okazji tego, że planowałem jedynie półtorej godziny - przejechać się po terenach, po których jeżdżę rzadko. I nie tylko ja jeżdżę tam rzadko, bo na jednym z segmentów zdobyłem szósty czas ze średnią zaledwie 31 km/h! W okolicy jest jednak sporo ukrytych "segmentowych pętli", o których nikt nie wie i dowiaduje się dopiero wtedy, gdy po nich, jakimś dziwnym trafem, przejedzie. Czasem zresztą grzebię po przeglądarce segmentów, znalazłem już jedną pętlę Leszno-Wąsy i drugą, w Izabelinie. Pierwszą nie zdarzyło mi się jechać nigdy, drugą - ze dwa razy, w tym pierwszym razem czystym przypadkiem.

Powrót przez ulicę Piwną, przedłużony obok Flyspota przy Poznańskiej. W tym miejscu już byłem, piłem kawę na Lotosie i szukałem rezerwacji sali w pobliskim hotelu, ale na rowerze jechałem tamtędy może czwarty raz.

Na technicznej wzdłuż eski zrobiło się sucho i dzięki temu dojechałem do domu suchym (choć upiaszczonym) rowerem.

Peregrynacje drogowo-dróżkowe (widać zresztą na mapie, jak się kręciłem) uznaję za sukces. Było ciekawie, przyjemnie, a byłoby jeszcze milej, gdyby nie było mokro (każdy skręt o 90 stopni łączył się z drastycznym, irytującym zwolnieniem, bo asfalt jest twardy i boli, lepiej nie ryzykować).

  • DST 41.62km
  • Czas 01:30
  • VAVG 27.75km/h
  • Sprzęt Stefan

Komentarze
Troszkę było tych zakrętów, a co najważniejsze wróciłeś o suchej nitce.
anka88
- 18:47 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Szkoda. że KOM-y zatraciły swą ideę, zawartą w nazwie. Teraz pewnie nawet na wsiach, gdzie są sławojki, da się osiągnąć cel na jakimś segmencie typu: chałupa-kibel :)

Trasa faktycznie ciekawie Ci wyszła :)
Trollking
- 18:27 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Szkoda, że na naszych oczach tradycyjne listy powoli odchodzą do historii.
malarz
- 16:59 piątek, 18 maja 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl