Czwartek, 21 czerwca 2018
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Ucieczka... nie wiadomo dokąd
W zasadzie to dobre historie i ciekawe przygody rzadko zaczynają się od stwierdzenia "wyszedłem sobie na trening". Bo w końcu trening to jest takie coś, co się bez sensu jeździ w kółko tę samą trasą. A ciekawe przy nich zdarzenia to "ktoś mi wyjechał z posesji wymuszając pierwszeństwo".
Jak się okazuje, jest tak do czasu.
Wczoraj wyszedłem sobie wieczorem na trening. Półtrzecia godziny, z planem na dotarcie do Tomka tuż po i zrobienie niezbędnych napraw w rowerze. Start wypadł przed osiemnastą, prognozy zapowiadały burze około dwudziestej, więc idealnie, może uda się jeszcze przed nimi uciec.
Przywitał mnie wiatr, wiejący skośnie z południowego zachodu. Na horyzoncie tkwiły ciemne, burzowe chmury, a ja powoli się do nich przybliżałem. Im bliżej Leszna, tym były bliżej i zaczęło być oczywistym, że przed burzą to ja mogę nie zdążyć, zwłaszcza, że chciałem wyjechać lekko za Leszno.
Po którymś odsłoniętym fragmencie, gdy wiatr - niezbyt mocno, ale stanowczo - po raz kolejny zaakcentował swoje istnienie, przypomniało mi się, że na dziś były jakieś ostrzeżenia przed wiatrami i burzami. Było tam m.in. napisane "jeśli nie musisz, nie wychodź z domu". Aha. No to jestem na zewnątrz, jakby co.
W pewnym momencie widoczne kilometr dalej słupy wysokiego napięcia tak jakby się zamazały. A potem znikły, pod granatową chmurą. Deszcz? Zanim przeanalizowałem dokładnie, zniknęły kolejne, a granatowa chmura okazała się mieć kolor piasku. I zbliżała się bardzo.
Gdy zaczęła zjadać domy widoczne kilkaset metrów ode mnie, widziałem, że to pył. I wiedziałem, że czas zawracać. Zanim zdążyłem zareagować, rozejrzeć się, uderzyło we mnie.
Momentalnie zjechałem na pobocze i zatrzymałem się. Samochody jadące za mną też stanęły, bo uderzenie wiatru i pyłu przesłoniło im widok. Ja w międzyczasie włączyłem światła i, przepuściwszy je, zawróciłem. Jeśli tak wygląda początek, to nie chcę wiedzieć, co tam się dzieje z tyłu, więc postanowiłem być możliwie blisko Warszawy.
Ruszyłem. I prawie od razu zorientowałem się, że tylna przerzutka przestała działać. Po kolejnej sekundzie dotarło do mnie, że wszystko jest w porządku, po prostu skończyły mi się przełożenia, bo jadę ponad 50 km/h. Po zaledwie kilku sekundach.
Były momenty dające satysfakcję, takie jak wyprzedzanie z szcześćdziesiątką na liczniku jakiegoś zamulającego mieszkańca powiatu pruszkowskiego. Więcej było jednak tych, które satysfakcji nie dawały, jak omijanie zwalonych gałęzi, manewrowanie między zerwanymi z drzewa patykami czy przejazdy przez alejki pochylających się drzew, z nadzieją, że nic wielkiego nie spadnie mi na głowę.
Od dzieciństwa nie nażarłem się tyle piachu. Wszystko miałem zapylone, w zębach zgrzytało, oczy... jakie to szczęście, że ten jeden raz postanowiłem na trening wziąć okulary, więc oczy były choć odrobinę chronione.
Przez chwilę miałem wrażenie, że to ja wyprzedziłem ten wiatr, dopiero później dotarło do mnie, że nawet się mną nie przejął, przeleciał i pojechał robić wrażenie na mieście. Jak donoszą ludzie, którzy nieopatrznie zostawili uchylone okna - zrobił wrażenie. Szczególnie jeśli mowa o zapyleniu.
Ja tymczasem wróciłem prawie do punktu wyjścia, dotarłem do Połczyńskiej i tam złapała mnie krótka zlewa. W sumie nie wiem, po co założyłem kurtkę... Gdy ją zdjąłem, znowu chlupnęło, tym razem dłużej. I uznałem, że do Tomka pojadę autem. Moje opony bardzo kiepsko sobie radzą na wodzie, więc postanowiłem nie ryzykować jakiejś gleby. Dociągnąłem jeszcze zahaczając lekko Blizne (żeby to, co zaplanowane jako punkt obowiązkowy zostało zrealizowane) i już mogłem zobaczyć swoją twarz w lustrze. Wyglądałem, jakbym przez godzinę przerzucał węgiel do pieca.
(A co do mapki, to dedykuję ją ekspertowi od rysowania po mapie: a weź mi takiego pieska narysuj, ha!)
Jak się okazuje, jest tak do czasu.
Wczoraj wyszedłem sobie wieczorem na trening. Półtrzecia godziny, z planem na dotarcie do Tomka tuż po i zrobienie niezbędnych napraw w rowerze. Start wypadł przed osiemnastą, prognozy zapowiadały burze około dwudziestej, więc idealnie, może uda się jeszcze przed nimi uciec.
Przywitał mnie wiatr, wiejący skośnie z południowego zachodu. Na horyzoncie tkwiły ciemne, burzowe chmury, a ja powoli się do nich przybliżałem. Im bliżej Leszna, tym były bliżej i zaczęło być oczywistym, że przed burzą to ja mogę nie zdążyć, zwłaszcza, że chciałem wyjechać lekko za Leszno.
Po którymś odsłoniętym fragmencie, gdy wiatr - niezbyt mocno, ale stanowczo - po raz kolejny zaakcentował swoje istnienie, przypomniało mi się, że na dziś były jakieś ostrzeżenia przed wiatrami i burzami. Było tam m.in. napisane "jeśli nie musisz, nie wychodź z domu". Aha. No to jestem na zewnątrz, jakby co.
W pewnym momencie widoczne kilometr dalej słupy wysokiego napięcia tak jakby się zamazały. A potem znikły, pod granatową chmurą. Deszcz? Zanim przeanalizowałem dokładnie, zniknęły kolejne, a granatowa chmura okazała się mieć kolor piasku. I zbliżała się bardzo.
Gdy zaczęła zjadać domy widoczne kilkaset metrów ode mnie, widziałem, że to pył. I wiedziałem, że czas zawracać. Zanim zdążyłem zareagować, rozejrzeć się, uderzyło we mnie.
Momentalnie zjechałem na pobocze i zatrzymałem się. Samochody jadące za mną też stanęły, bo uderzenie wiatru i pyłu przesłoniło im widok. Ja w międzyczasie włączyłem światła i, przepuściwszy je, zawróciłem. Jeśli tak wygląda początek, to nie chcę wiedzieć, co tam się dzieje z tyłu, więc postanowiłem być możliwie blisko Warszawy.
Ruszyłem. I prawie od razu zorientowałem się, że tylna przerzutka przestała działać. Po kolejnej sekundzie dotarło do mnie, że wszystko jest w porządku, po prostu skończyły mi się przełożenia, bo jadę ponad 50 km/h. Po zaledwie kilku sekundach.
Były momenty dające satysfakcję, takie jak wyprzedzanie z szcześćdziesiątką na liczniku jakiegoś zamulającego mieszkańca powiatu pruszkowskiego. Więcej było jednak tych, które satysfakcji nie dawały, jak omijanie zwalonych gałęzi, manewrowanie między zerwanymi z drzewa patykami czy przejazdy przez alejki pochylających się drzew, z nadzieją, że nic wielkiego nie spadnie mi na głowę.
Od dzieciństwa nie nażarłem się tyle piachu. Wszystko miałem zapylone, w zębach zgrzytało, oczy... jakie to szczęście, że ten jeden raz postanowiłem na trening wziąć okulary, więc oczy były choć odrobinę chronione.
Przez chwilę miałem wrażenie, że to ja wyprzedziłem ten wiatr, dopiero później dotarło do mnie, że nawet się mną nie przejął, przeleciał i pojechał robić wrażenie na mieście. Jak donoszą ludzie, którzy nieopatrznie zostawili uchylone okna - zrobił wrażenie. Szczególnie jeśli mowa o zapyleniu.
Ja tymczasem wróciłem prawie do punktu wyjścia, dotarłem do Połczyńskiej i tam złapała mnie krótka zlewa. W sumie nie wiem, po co założyłem kurtkę... Gdy ją zdjąłem, znowu chlupnęło, tym razem dłużej. I uznałem, że do Tomka pojadę autem. Moje opony bardzo kiepsko sobie radzą na wodzie, więc postanowiłem nie ryzykować jakiejś gleby. Dociągnąłem jeszcze zahaczając lekko Blizne (żeby to, co zaplanowane jako punkt obowiązkowy zostało zrealizowane) i już mogłem zobaczyć swoją twarz w lustrze. Wyglądałem, jakbym przez godzinę przerzucał węgiel do pieca.
(A co do mapki, to dedykuję ją ekspertowi od rysowania po mapie: a weź mi takiego pieska narysuj, ha!)
- DST 53.03km
- Czas 01:40
- VAVG 31.82km/h
- Sprzęt Stefan
Komentarze
Ale nigdy nie przewidzisz, kto jest debilem, który "chce" Cię zabić. Za to łatwo przewidzieć, że możesz zginąć na drzewie...
Nie prowadzę takich statystyk i dlatego nie strzelam z głowy, gdzie ginie najwięcej osób.
Ginie na drzewach wystarczająco dużo, żeby się nad tym pochylić... mors - 22:03 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Nie prowadzę takich statystyk i dlatego nie strzelam z głowy, gdzie ginie najwięcej osób.
Ginie na drzewach wystarczająco dużo, żeby się nad tym pochylić... mors - 22:03 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
O matko jedyna ! to nie jest ważne w tej chwili co jest dla mnie ważniejsze. Czy przeżyję czy nie...
Piszemy o sytuacji gdzie spotykam debila na drodze i PRZEZ NIEGO skręcam na pobocze i walę w drzewo. Gdyby debila nie było - przeżyłabym i spokojnie dojechałabym do celu.
Gdyby drzewa nie było - równie dobrze mogłaby stać twoja mama, siostra czy brat ...i co wtedy ? Kto wtedy jest winny ??
A poza tym czepiasz się strasznie słówek. Wiadomo o co chodzi. każdy umrze i jest to nieuniknione, Pisałam z tabletu i tak wyszło ....
Statystyki gdzie śmierć zbiera większe żniwo - nie prowadzę ...a ty prowadzisz ? Katana1978 - 21:41 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Piszemy o sytuacji gdzie spotykam debila na drodze i PRZEZ NIEGO skręcam na pobocze i walę w drzewo. Gdyby debila nie było - przeżyłabym i spokojnie dojechałabym do celu.
Gdyby drzewa nie było - równie dobrze mogłaby stać twoja mama, siostra czy brat ...i co wtedy ? Kto wtedy jest winny ??
A poza tym czepiasz się strasznie słówek. Wiadomo o co chodzi. każdy umrze i jest to nieuniknione, Pisałam z tabletu i tak wyszło ....
Statystyki gdzie śmierć zbiera większe żniwo - nie prowadzę ...a ty prowadzisz ? Katana1978 - 21:41 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
K78: znasz statystyki, czy strzelasz z głowy? ;>
"I jak jadę sobie grzecznie a idiota wali na mnie a potem ginę na drzewie to wina jest idioty a nie drzewa" - ale co jest ważniejsze dla Cb? Przeżycie? Czy "niewinność" drzewa? xD
"Każdy z nas kiedyś umrze i nie jest to nieuniknione."
bez komentarza ;)) mors - 18:50 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
"I jak jadę sobie grzecznie a idiota wali na mnie a potem ginę na drzewie to wina jest idioty a nie drzewa" - ale co jest ważniejsze dla Cb? Przeżycie? Czy "niewinność" drzewa? xD
"Każdy z nas kiedyś umrze i nie jest to nieuniknione."
bez komentarza ;)) mors - 18:50 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Start wypadł przed osiemnastą, prognozy zapowiadały burze około dwudziestej, więc idealnie, może uda się jeszcze przed nimi uciec. - taki teks był na początku ...no ale potem tak jak piszesz powinien zrobić wycof zamiast jechać dalej.
Tak czy siak ryzykował ... Ja jak mam jechać rowerem do pracy i jak widzę że będzie padało koło 12-13 choć wychodzę koło 14.00 to biorę pod uwagę ten poślizg czasowy ... Katana1978 - 17:22 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Tak czy siak ryzykował ... Ja jak mam jechać rowerem do pracy i jak widzę że będzie padało koło 12-13 choć wychodzę koło 14.00 to biorę pod uwagę ten poślizg czasowy ... Katana1978 - 17:22 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
K78.Hipek Ja w tym tekście nie zauważyłem cienia refleksji poza fragmentem: (...)przypomniało mi się, że na dziś były jakieś ostrzeżenia przed wiatrami i burzami. Było tam m.in. napisane "jeśli nie musisz, nie wychodź z domu". Aha.(...)
Hipek jedzie na zachód choć widzi przed sobą burzowe chmury, zamiast robić w tył zwrot i uciekać gdzie pieprz rośnie. Tak więc jadąc na wprost nawałnicy raczej nie myślał o ucieczce. Zdecydował się na nią dopiero jak już go dopadła wichura. Dobrze, że na tej drodze zdążyli wyciąć drzewa, bo któreś mogło go przygnieść. U mnie pod oknami drzewa kładły się niemal do ziemi i ściany drżały. yurek55 - 16:12 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Hipek jedzie na zachód choć widzi przed sobą burzowe chmury, zamiast robić w tył zwrot i uciekać gdzie pieprz rośnie. Tak więc jadąc na wprost nawałnicy raczej nie myślał o ucieczce. Zdecydował się na nią dopiero jak już go dopadła wichura. Dobrze, że na tej drodze zdążyli wyciąć drzewa, bo któreś mogło go przygnieść. U mnie pod oknami drzewa kładły się niemal do ziemi i ściany drżały. yurek55 - 16:12 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Yurek - Hipek myślał że zdąży wrócić przed ta burzą ...
Katana1978 - 13:35 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Ale takich przypadków co opisujesz Morsie było chyba mniej niż katastrof lotniczych.
Więcej już ludzi ginie na wojnie (przez kretynów co je wywołali), przez tsunami, czy w pożarach niż przez drzewa
Każdy z nas kiedyś umrze i nie jest to nieuniknione.
jedni umierają ze starości, drudzy z choroby, a trzeci nagle w wypadkach. Tak było od zawsze.
I jak jadę sobie grzecznie a idiota wali na mnie a potem ginę na drzewie to wina jest idioty a nie drzewa.... ./ - taka jest prawda. Bo każdy powinien grzecznie jeździć, a wtedy nic nikomu się nie stanie. Katana1978 - 13:33 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Więcej już ludzi ginie na wojnie (przez kretynów co je wywołali), przez tsunami, czy w pożarach niż przez drzewa
Każdy z nas kiedyś umrze i nie jest to nieuniknione.
jedni umierają ze starości, drudzy z choroby, a trzeci nagle w wypadkach. Tak było od zawsze.
I jak jadę sobie grzecznie a idiota wali na mnie a potem ginę na drzewie to wina jest idioty a nie drzewa.... ./ - taka jest prawda. Bo każdy powinien grzecznie jeździć, a wtedy nic nikomu się nie stanie. Katana1978 - 13:33 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Nadal nie chcesz zrozumiec, ze drzewa spadaja i zabijaja nawet przy zerowej predkosci kierowcy jak i rowerzysty czy pieszego. Straszne to sie juz robi.
mors - 12:15 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
"wycina się wszystko, żeby tylko idioci mogli szaleć na drogach"
- a to jest taki sam poziom absurdu, jak gdyby napisać, że remontują te drogi w całym kraju, żeby idioci mogli bardziej szaleć. Przywróćmy przedwojenne bruki i postpeerleowskie dziury, to prędkości spadną o połowę, a bezpieczeństwo wzrośnie stanowczo, bo przy 30km/h bardzo trudno się zabić... no chyba, że spadnie na kogoś drzewo. :))) mors - 08:56 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
- a to jest taki sam poziom absurdu, jak gdyby napisać, że remontują te drogi w całym kraju, żeby idioci mogli bardziej szaleć. Przywróćmy przedwojenne bruki i postpeerleowskie dziury, to prędkości spadną o połowę, a bezpieczeństwo wzrośnie stanowczo, bo przy 30km/h bardzo trudno się zabić... no chyba, że spadnie na kogoś drzewo. :))) mors - 08:56 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
T-king: OK, w tym jednym przyznaję Ci rację - wydawało mi się, że to słowo ma szersze znaczenie, sorki. ;)
Ale merytorycznie nie miałeś nic do odp. ;p
K78: wałkowaliśmy to już naprawdę mnóstwo razy.... :((
"jak jedziesz zgodnie z przepisami to nie ma prawa się coś stać"
- naprawdę, płetwy opadają, że ani sama tego nie widzisz, ani moje wyjaśnienia Ci nie pomagają...
1) spada drzewo albo konar podczas wichury - możesz jechać i 5 km/h a i tak Cię zmiażdży...
2) jedziesz grzecznie a tu na Cb ktoś wpada i Ty rozplaszczasz się na drzewie...
3) jedziesz grzecznie i dostajesz zawału bądź padaczki - i rozplaszczasz się na drzewie...
Naprawdę tak trudno sobie wyobrazić coś poza pijakami i wariatami?? :/
Hipek - patrz: K78. mors - 08:52 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Ale merytorycznie nie miałeś nic do odp. ;p
K78: wałkowaliśmy to już naprawdę mnóstwo razy.... :((
"jak jedziesz zgodnie z przepisami to nie ma prawa się coś stać"
- naprawdę, płetwy opadają, że ani sama tego nie widzisz, ani moje wyjaśnienia Ci nie pomagają...
1) spada drzewo albo konar podczas wichury - możesz jechać i 5 km/h a i tak Cię zmiażdży...
2) jedziesz grzecznie a tu na Cb ktoś wpada i Ty rozplaszczasz się na drzewie...
3) jedziesz grzecznie i dostajesz zawału bądź padaczki - i rozplaszczasz się na drzewie...
Naprawdę tak trudno sobie wyobrazić coś poza pijakami i wariatami?? :/
Hipek - patrz: K78. mors - 08:52 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Pewnie nie uda mi się skierować dyskusji na inne tory niż drzewa przydrożne i ich wpływ na śmiertelność kierowców. Ale spróbuję. Jak oceniacie decyzję autora wpisu o wybraniu się na rower? Przed frontem atmosferycznymi i wichurami ostrzegano wszędzie. Czy postawa Hipka to odwaga, niepotrzebna brawura, brak wyobraźni, czy głupota?
yurek55 - 06:09 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Oj Morsie - transport transportem ale jak jedziesz zgodnie z przepisami to nie ma prawa się coś stać. Nikt normalny nie powinien szaleć na drodze na zakrętach szczególnie i jak jest max 40 to powinien jechać max 40 a nie 80 ...a jak szaleje, to na własne życzenie ginie pod drzewem.
Miałam brata ciotecznego co jako pasażer zginął pod drzewem - zawsze winiłam za to gnidę kierowcę co też zginął - a nie drzewo ....
A Trolking ma rację ...kto kogo przezywa tak samo się nazywa.
Mors tez jest zbok ! :P i kropka Katana1978 - 03:25 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Miałam brata ciotecznego co jako pasażer zginął pod drzewem - zawsze winiłam za to gnidę kierowcę co też zginął - a nie drzewo ....
A Trolking ma rację ...kto kogo przezywa tak samo się nazywa.
Mors tez jest zbok ! :P i kropka Katana1978 - 03:25 wtorek, 26 czerwca 2018 | linkuj
Mors - tak przy okazji: dendrofilia to zboczenie seksualne, czemu ludzi, którzy po prostu cenią sobie cień drzewa lub mają inne niż Ty podejście do przyrody uznajesz za zboczeńców? Ciebie też mamy nazywać na przykład dębicofilem? :)
Trollking - 20:35 poniedziałek, 25 czerwca 2018 | linkuj
Tylko jest taka zasadnicza różnica, że chodzenie po górach czy lasach, to są zachcianki, które się uskutecznia na własne życzenie i nikt normalny nie robi tego w szalejącym huraganie.
A transport po drogach i chodnikach to elementarna potrzeba ludzka, nie zauważyłeś?
A co za różnica, ile? Może jeszcze każ mi wyliczyć podzbiory: zabici z własnej głupoty i zabici niewinni... mors - 20:01 poniedziałek, 25 czerwca 2018 | linkuj
A transport po drogach i chodnikach to elementarna potrzeba ludzka, nie zauważyłeś?
A co za różnica, ile? Może jeszcze każ mi wyliczyć podzbiory: zabici z własnej głupoty i zabici niewinni... mors - 20:01 poniedziałek, 25 czerwca 2018 | linkuj
No i właśnie to jest ten Wasz (dendrofilów) problem, że chcecie pamiętać wyłącznie o tzw. idiotach, a o niewinnych ofiarach już nie, bo i po co burzyć sobie prosty (a raczej naiwny) świat drzewek czyimś tam zdrowiem i życiem...
mors - 11:42 poniedziałek, 25 czerwca 2018 | linkuj
Ci "idioci" to np. zawodowi kierowcy związani rozkładami jazdy bądź godzinami pracy. Pomyśl trochę zanim poklikasz...
mors - 10:29 poniedziałek, 25 czerwca 2018 | linkuj
Skoro taki skromny jesteś, to ja wspomnę, że zdobyłeś KOM-a na Stravie.
yurek55 - 20:07 sobota, 23 czerwca 2018 | linkuj
No proszę, proszę, jednak przydrożne drzewa padające na drogę są realnym problemem?
mors - 23:26 piątek, 22 czerwca 2018 | linkuj
No nie powiem, Reksio zacny wyszedł, ale pyszczek wciąż otwarty, a ogon poleciał z wiatrem hen hen :)
"Nie wychodź z domu, jeśli nie musisz". Co to za dziwne ostrzeżenie? Masz rower = musisz :)
ps. widzę, że wczoraj fałmaksy wyszły nam podobne :) Trollking - 20:40 piątek, 22 czerwca 2018 | linkuj
"Nie wychodź z domu, jeśli nie musisz". Co to za dziwne ostrzeżenie? Masz rower = musisz :)
ps. widzę, że wczoraj fałmaksy wyszły nam podobne :) Trollking - 20:40 piątek, 22 czerwca 2018 | linkuj
Czytam, czytam... i już koniec, a przecież to nie było jedno zdanie...
Już wiem, wszystko co dobre, szybko się kończy (i nie chodzi mi tu wcale o złowrogą nawałnicę).
Masz lekkie pióro! malarz - 18:49 piątek, 22 czerwca 2018 | linkuj
Już wiem, wszystko co dobre, szybko się kończy (i nie chodzi mi tu wcale o złowrogą nawałnicę).
Masz lekkie pióro! malarz - 18:49 piątek, 22 czerwca 2018 | linkuj
bo to na płaskim ... a 50 raz miałam z górki we Włocławku
Katana1978 - 14:38 piątek, 22 czerwca 2018 | linkuj
heh - fajna relacja i fajny ślad na mapce :) 50 na godz jechałam tylko raz ....miałam wrażenie że rower frunie ...
Katana1978 - 08:13 piątek, 22 czerwca 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!