Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Sobota, 7 lipca 2018 Kategoria > 50 km, do czytania, trening, ze zdjęciem

Odrobina przewyższeń

Zacząłem tak, jak w ostatnich dniach, ale dość szybko odbiłem w ulicę... Karkonoską. To była swego czasu alternatywna, trudniejsza droga na drugi koniec Racławówki - faktycznie: całkiem przyjemny podjazd i solidny zjazd pod 60 km/h.



Płaskawym, lekko wznoszącym fragmentem dotarłem do Woli Zgłobieńskiej...



A chwilę później rozpocząłem wspinaczkę na najmocniejszy podjazd dzisiejszej wycieczki, klasyfikowany (na Stravie) jako podjazd trzeciej kategorii. Nie ma ich zbyt wielu w okolicy, więc tę wycieczkę ułożyłem specjalnie pod tę jedną górkę.

Cztery i pół kilometra, średnio cztery procent, chociaż nie brakło fragmentów powyżej dziesięciu. Wyskrobałem się na górę i puściłem w dół.

Zwinąłem się w pozycję "top tube safe" i po chwili już istniał tylko pęd powietrza...


(Źródło)

Po fakcie, oczywiście, dowiedziałem się, że brakło mi jedynie 2 km/h, by przekroczyć 80 km/h. 78,2 km/h to mój nowy rekord na terenie Polski, szybciej - 85 km/h - jechałem tylko w Alpach.

Zjazd nieco się wypłaszczył i umożliwił dokręcanie (ach, dokręcanie przy 60 km/h...), a później przez długi czas jechałem stabilnie powyżej pięćdziesiątki...

To, co dobre, szybko się kończy, musiałem przewalcować się przez jakiś sztywny pagórek, na zjeździe z którego - bardziej stromym nawet - nie było się jak porządnie rozpędzić ze względu na nierówności.

Pozostał jeszcze jeden - znany z MP 2016 - podjazd, a potem... szuter. Chwila przerwy na szukanie właściwej drogi i uznaję, że nie ma co, wracam tak, jak prowadzi asfalt (kosztowało mnie to dziesięć dodatkowych kilometrów).



Końcówka to powrót do Rzeszowa z nawet pomagającym wiatrem i kilka podjazdów od strony Przybyszówki, bo uznałem, że muszę skrócić trasę i zjechać możliwie szybko.


  • DST 80.47km
  • Czas 02:42
  • VAVG 29.80km/h
  • Sprzęt Stefan

Komentarze
Trollu, górki, jak górki, lepiej wybrać się już w Bieszczady. Tam są przynajmniej nieco większe podjazdy.

Jurku, najbardziej bawi, gdy zdobywam rekordy przypadkowo. Jeśli pójdę tam celowo, poprawiać rekord, to jeszcze z drogi wypadnę... To by było niemądre.

Malarzu, dziękuję!
Hipek
- 06:39 wtorek, 10 lipca 2018 | linkuj
Wiem :)
Trollking
- 17:10 poniedziałek, 9 lipca 2018 | linkuj
Chodziło mi o sam czasownik ;p
mors
- 21:50 niedziela, 8 lipca 2018 | linkuj
"Łaziłem" - czas przeszły :)
Trollking
- 21:22 niedziela, 8 lipca 2018 | linkuj
Sam "łazisz"! ;p
mors
- 21:07 niedziela, 8 lipca 2018 | linkuj
Mors - czyli jest szansa, że tam nie tylko łażą do kościołów, ale i wierzą :)
Trollking
- 20:25 niedziela, 8 lipca 2018 | linkuj
Gratuluję nowego rekordu!
malarz
- 04:31 niedziela, 8 lipca 2018 | linkuj
T-king: jeden z najbardziej katolickich regionów. ;))
mors
- 19:36 sobota, 7 lipca 2018 | linkuj
Nie korci żeby powtórzyć zjazd i poprawić Vmax?
yurek55
- 19:27 sobota, 7 lipca 2018 | linkuj
Faktycznie, przewyższenie prawe jak w regularnych górach.

Te okolice to chyba jedyny region w Polsce, w którym nie byłem. Powoli czas się zabierać za nadrabianie :)
Trollking
- 17:57 sobota, 7 lipca 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl