Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Niedziela, 5 sierpnia 2018 Kategoria > 100km, szypko, do czytania, trening

Kampinos trochę bardziej naokoło

Miałem rano ruszyć na wycieczkę z Legionem (cotygodniowa, niedzielna ustawka ruszająca spod pobliskiego sklepu rowerowego), ale o szóstej nad miastem przeszła burza, a gdy wstałem o ósmej, zauważyłem, że z jednej strony na zewnątrz jest nadal mokro, a z drugiej: że stojący w drzwiach balkonowych wiatrak nawiał wreszcie do pokoju odrobinę chłodnego powietrza i w końcu, po tygodniu, mogę się wyspać w normalnej temperaturze, nie budząc się spocony jak Mors na myśl o kaloryferze.

Po raz kolejny wstałem już o normalnej, weekendowej porze, zjadłem śniadanie i gdzieś przed 13:00 ruszyłem na rower.

Nie byłem pewien, jak chcę pojechać i rozważałem nawet przekroczenie bariery DK 50 (i zahaczenie o Iłów), ale koniec końców zacząłem od południa, przez Pruszków i Domaniew. Okazało się, że podczas mojej krótkiej tam nieobecności jacyś nieznani sprawcy wylali asfalt i dzięki temu od wiaduktu w Pruszkowie aż do skrzyżowania z drogą główną w Płochocinie jest sześć kilometrów ładnego asfaltu. 

Korzystałem z niego ile mogłem, bo te tereny mają jeszcze jakieś drzewa i krzaki przy drodze, dzięki czemu jechałem jako tako osłonięty. Gdy przeleciałem przez Błonie sytuacja zmieniła się na raczej bezdrzewną, więc wiatr robił co chciał, a ja robiłem, co mogłem. W międzyczasie odezwało się słońce, więc byłem niezmiernie wdzięczny za kilka zadrzewionych alejek, które pozwalały mi zażyć nieco odpoczynku w cieniu.

W okolicy Brochowa zaczęło mi się robić cienko z wodą, ale zacząłem już wtedy zmieniać kierunek jazdy i spodziewałem się, że do sklepu w Gniewniewicach dotrę sporo szybciej. Po drodze jeszcze, na wale, gdy leciałem już z wiatrem, z niepokojem patrząc na zbierające się na północy ciemne chmury, zadzwoniła Hipcia z informacją, że możemy umówić się tradycyjnie, niedzielnie, na kawę.

Czasu miałem niewiele, bo ona startowała spod Warszawy, a ja byłem jeszcze hen, w lasach, ale zajechałem do sklepu, uzupełniłem bidony, w międzyczasie przyswoiłem zimnego Radlera, niewielką puszkę "witaminowego" Oshee i szklankę wody, która została mi z napełniania bidonów. Że ja po tym nie pękłem...

Ruszyłem. I poczułem mocne pchnięcie w bok. A po chwili kolejne. Burza bardzo się zbliżyła, wiatr zmienił się z mocnego w bardzo mocny, więc do samego Leszna prędkość nabijała się prawie sama. W pewnym momencie zaczęło nawet kropić, potem padać, ale po chwili zrobiło się jasno i z radością zauważyłem, że udało mi się zwiać.

W Lesznie złapałem jeszcze ciężarówkę na te kilkaset metrów do stacji, ale zerwała mnie z koła przy 60 km/h. Ale i tak miałem zamiar skręcać...

Pijemy jedną i drugą kawę i niespiesznie zbieramy się obserwując, jak drogą tuptają sobie pielgrzymi. To, że tuptali, to mniejszy problem. Większym było to, że musieliśmy jechać im naprzeciw, mijając się z samochodami, które były po kolei wpuszczane przez kierujących ruchem. Raz nawet wypuścili nas na czołówkę!

Końcówka to już spokojna trasa do domu, tradycyjnym traktem przez Mariew.

  • DST 143.09km
  • Czas 04:21
  • VAVG 32.89km/h
  • Sprzęt Stefan

Komentarze
Nie. Przynajmniej w wersjach zachodnich tras drzew mam mało, malutko. A wolałbym wręcz przeciwnie.
Trollking
- 19:12 wtorek, 7 sierpnia 2018 | linkuj
Pewnie tam, gdzie możesz mieć wiatr w plecy, to jesteś zasłonięty drzewami...
Hipek
- 07:34 wtorek, 7 sierpnia 2018 | linkuj
O, miałeś drzewa po drodze.

O, miałeś czasem wiatr w plecy.

O, miałeś dobry asfalt.

Zazdro x 3 :)

Choć nie, dobry asfalt i ja miewam :)
Trollking
- 18:43 poniedziałek, 6 sierpnia 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl