Niedziela, 12 sierpnia 2018
Kategoria > 50 km, szypko, do czytania, trening
Na kawę
Zaczęliśmy tradycyjnie: ja wyruszyłem pierwszy, by spotkać się pośrodku na stacji Moya w Lesznie. Jesteśmy tam tak często, że tylko patrzeć, jak zaczną nam mówić po imieniu...
Najpierw jednak poleciałem bokiem do Błonia, przeciąwszy miasto odwiedziłem wioseczkę o pięknej nazwie Pass i pojechałem drogą, na której jeszcze mnie nigdy nie było, aż do Łuszczewka. Tam wsiadłem w standardowy ciąg do Podkampinosu i spokojnie dokręciłem do Leszna.
Kawa przeciągnęła się z jednej do dwóch, a potem, spokojnie, gawędząc, dojechaliśmy do domu.
Najpierw jednak poleciałem bokiem do Błonia, przeciąwszy miasto odwiedziłem wioseczkę o pięknej nazwie Pass i pojechałem drogą, na której jeszcze mnie nigdy nie było, aż do Łuszczewka. Tam wsiadłem w standardowy ciąg do Podkampinosu i spokojnie dokręciłem do Leszna.
Kawa przeciągnęła się z jednej do dwóch, a potem, spokojnie, gawędząc, dojechaliśmy do domu.
- DST 88.57km
- Czas 02:51
- VAVG 31.08km/h
- Sprzęt Stefan
Komentarze
No to ja pas. Nie rozumiem, skąd u Was tyle SS, rzadko przecież spotykanego w polskim nazewnictwie. Ciekawostka dla etymologów.
Trollking - 21:50 piątek, 17 sierpnia 2018 | linkuj
Pass to zagłębie logistyczne, magazynów całe hektary. A Gassy z drugiej strony Warszawy i to zagłębie rowerowe, rowerów tam setki i tysiące.
yurek55 - 21:29 piątek, 17 sierpnia 2018 | linkuj
Hipek pija głównie na stacjach paliw. Tu w tekście wskazuje na Moya.
yurek55 - 19:31 czwartek, 16 sierpnia 2018 | linkuj
BTW - gdzie w Lesznie można się napić dobrej kawy?
garmin - 11:35 czwartek, 16 sierpnia 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!