Poniedziałek, 10 września 2018
Kategoria do czytania, transport
Prawdziwy kolarz
Spotkałem na drodze Prawdziwego Kolarza. Takiego, wiecie, z Tych, albo nawet TYCH, którzy jeździli na rowerze "gdy ty, szczeniaku, jeszcze w planach nie byłeś". Z wąsem. W koszulce z Epoki.
Najpierw wyjechał mi na skrzyżowaniu dróżek rowerowych. Miał pierwszeństwo, więc spokojnie wyhamowałem, ale... on nawet nie spojrzał w moją stronę. Rozumiem, samochodem, mam pierwszeństwo, mogę mieć za darmo blacharkę, ale żeby rowerem?
Po chwili spotkaliśmy się na skrzyżowaniu. Mełł pod nosem jakieś wyrazy i kręcił głową. Po chwili wydarł się w czyjś zderzak, bo ów zbyt wolno ruszał. Po chwili, jadąc w korku (jest wrzesień, obok jest szkoła, droga jest wąska, osiedlowa, wiadomo, że są korki) zaczął marudzić pod nosem, że "w tym mieście nie da się mieszkać".
Wtedy uznałem, że nie chce mi się już za nim jechać, bo najwyraźniej nie ma zamiaru ani omijać, ani wyprzedzać samochodów, tylko będzie jechał razem z nimi i marudził.
Później wyskoczył mi kilka skrzyżowań dalej. Startował razem ze mną, znów przede mną (bo przecież musiał mnie wyprzedzić). Dynamiczny start, po hamulcach i skręt w prawo, bez sygnalizacji. Bo, wiadomo, nie trzeba. Musiałem gwałtownie hamować. I miałem nawet zwrócić uwagę, ale uznałem, że nie, bo jeszcze usłyszę to, co napisałem w pierwszym akapicie.
Nie, historia nie ma żadnego końca. Z ulgą odprowadziłem go wzrokiem i pojechałem w swoją stronę.
No, jeszcze z kronikarskiego obowiązku dodam, że z kolei po południu miałbym czołówkę z Veturilowcem.
Najpierw wyjechał mi na skrzyżowaniu dróżek rowerowych. Miał pierwszeństwo, więc spokojnie wyhamowałem, ale... on nawet nie spojrzał w moją stronę. Rozumiem, samochodem, mam pierwszeństwo, mogę mieć za darmo blacharkę, ale żeby rowerem?
Po chwili spotkaliśmy się na skrzyżowaniu. Mełł pod nosem jakieś wyrazy i kręcił głową. Po chwili wydarł się w czyjś zderzak, bo ów zbyt wolno ruszał. Po chwili, jadąc w korku (jest wrzesień, obok jest szkoła, droga jest wąska, osiedlowa, wiadomo, że są korki) zaczął marudzić pod nosem, że "w tym mieście nie da się mieszkać".
Wtedy uznałem, że nie chce mi się już za nim jechać, bo najwyraźniej nie ma zamiaru ani omijać, ani wyprzedzać samochodów, tylko będzie jechał razem z nimi i marudził.
Później wyskoczył mi kilka skrzyżowań dalej. Startował razem ze mną, znów przede mną (bo przecież musiał mnie wyprzedzić). Dynamiczny start, po hamulcach i skręt w prawo, bez sygnalizacji. Bo, wiadomo, nie trzeba. Musiałem gwałtownie hamować. I miałem nawet zwrócić uwagę, ale uznałem, że nie, bo jeszcze usłyszę to, co napisałem w pierwszym akapicie.
Nie, historia nie ma żadnego końca. Z ulgą odprowadziłem go wzrokiem i pojechałem w swoją stronę.
No, jeszcze z kronikarskiego obowiązku dodam, że z kolei po południu miałbym czołówkę z Veturilowcem.
- DST 15.39km
- Czas 00:46
- VAVG 20.07km/h
- Sprzęt Zenon
Komentarze
Musi sie koksować i dlatego taki niestabilny emocjonalnie.
yurek55 - 19:44 piątek, 14 września 2018 | linkuj
Chyba pozostaje pozazdrościć krewkości w "tym/tych" wieku :)
Albo może ktoś kazał mu rzucić palenie? Trollking - 21:02 czwartek, 13 września 2018 | linkuj
Albo może ktoś kazał mu rzucić palenie? Trollking - 21:02 czwartek, 13 września 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!