Poniedziałek, 24 września 2018
Kategoria do czytania, transport
Szoszą do roboty
W nocy usłyszałem głośny syk. I już myślałem, że to właśnie koło w hipciowym rowerze, które jej byłem ostatnio łatałem. Rano okazało się, że tamto koło trzyma jak... przyklejone, natomiast dziura jest w moim. Nie miałem już czasu (ani ochoty) na łatanie, wskoczyłem na szosę i pojechałem do roboty.
I bardzo byłem zadowolony, szczególnie po południu, kiedy to musiałem jechać pod wiatr, a rower, jak to szosa, kręcił prawie sam.
I bardzo byłem zadowolony, szczególnie po południu, kiedy to musiałem jechać pod wiatr, a rower, jak to szosa, kręcił prawie sam.
- DST 16.40km
- Czas 00:42
- VAVG 23.43km/h
- Sprzęt Stefan
Komentarze
No właśnie nie skakałem po krawężnikach, tylko starałem się jechać zgodnie z przepisami, DDR-kami. Czyli w sumie... skakałem po krawężnikach :/
Trollking - 17:39 czwartek, 27 września 2018 | linkuj
Nie bałeś się, że ukradną?
Czekamy na zaległe relacje z wyscigów ultra. yurek55 - 18:22 środa, 26 września 2018 | linkuj
Czekamy na zaległe relacje z wyscigów ultra. yurek55 - 18:22 środa, 26 września 2018 | linkuj
Jazda szosą do pracy... Dwa razy skończyła się u mnie wymianą szprych, więc odpuściłem :)
Trollking - 20:37 wtorek, 25 września 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!