Piątek, 2 listopada 2018
Kategoria > 200 km, do czytania, zaliczając gminy
Listopadowo na północy (2)
Spanie jest znacznie przyjemniejsze, gdy po twarzy nie chodzą pająki i inne potwory. Mi chodziły. No, to akurat aż tak nie przeszkadzało, denerwował mnie za to jeden komar (ale z nim wyjaśniłem sobie sprawy dość szybko). W końcu następuje coś w rodzaju poranka. Dzwoni budzik, świecę światło i powoli zaczynamy się zbierać. Po niecałej godzince (bo w końcu nikomu się nie spieszy) jesteśmy już na kołach. Jest jasno, wschodzące słońce dodaje uroku całej trasie i powoli rozprasza poranne, chłodne mgły.
Pierwszy przystanek jest w Skórczu. Tam, na Orlenie, okazuje się, że ten pajonk, co nocą spacerował mi po twarzy, uznał, że jestem na tyle smaczny, żeby mnie ugryźć pod okiem. Spuchło, ale tylko trochę.
Ruszamy dalej: dzień rozkręca się, słońce świeci, ale jest wyraźnie chłodniej niż wczoraj. W Starogardzie Gdańskim łapiemy mocny wiatr w plecy. I tak się leci, i leci... droga krajowa numer 22, Malbork się przybliża i przybliża, już tylko doń trzydzieści kilometrów. Ale czy może być tak łatwo? Przejeżdżamy nad A-jedynką i natychmiast odbijamy w prawo. Może do Malborka tylko 20 km, ale my umiemy zrobić tak, by zajęło to całe 200!
I zaczyna się. Podwietrzna rzeźnia. Przestaje się jechać szybko a do jazdy motywuje tylko wizja obiadu w Gniewie. 25 km dalej zjeżdżamy nad Wisłę, na kilkanaście kilometrów kompletnie płaskiego terenu (prawie jak w domu). Z bólem i trudem przecinamy Grudziądz, zachwyceni zakazem dla rowerów na wiadukcie (dzięki czemu musimy szlajać się po jakichś dziurskach) i cieszymy się każdym kilometrem oddalającym nas od tego miasta. Głównie dlatego, że im dalej, tym ruch robi się mniejszy.
Boczną drogą docieramy do Kwidzyna, tam robimy długi postój na stacji (a mieli zapiekanki, więc naprawdę było jak wypocząć). Rezerwuję pokój w Malborku i już wiemy, że czeka na nas ciepłe łóżko. Mogliśmy ponownie szukać krzaków, ale jakoś wieczór zrobił się wilgotny, chłodny, a do tego okolice Malborka nie słyną z lasów, więc mogłoby być ciężko znaleźć coś przyjemnego.
Trasa jakoś się dłuży. Mamy do pokonania jeden większy pagórek, a potem tylko długa prosta, pod wiatr, do miasta. Zakupy w Żabce, zameldowanie i piwo, które dopijam głównie z przyzwoitości, bo pierwsze trzy łyki bardzo mnie zmorzyły...
Pierwszy przystanek jest w Skórczu. Tam, na Orlenie, okazuje się, że ten pajonk, co nocą spacerował mi po twarzy, uznał, że jestem na tyle smaczny, żeby mnie ugryźć pod okiem. Spuchło, ale tylko trochę.
Ruszamy dalej: dzień rozkręca się, słońce świeci, ale jest wyraźnie chłodniej niż wczoraj. W Starogardzie Gdańskim łapiemy mocny wiatr w plecy. I tak się leci, i leci... droga krajowa numer 22, Malbork się przybliża i przybliża, już tylko doń trzydzieści kilometrów. Ale czy może być tak łatwo? Przejeżdżamy nad A-jedynką i natychmiast odbijamy w prawo. Może do Malborka tylko 20 km, ale my umiemy zrobić tak, by zajęło to całe 200!
I zaczyna się. Podwietrzna rzeźnia. Przestaje się jechać szybko a do jazdy motywuje tylko wizja obiadu w Gniewie. 25 km dalej zjeżdżamy nad Wisłę, na kilkanaście kilometrów kompletnie płaskiego terenu (prawie jak w domu). Z bólem i trudem przecinamy Grudziądz, zachwyceni zakazem dla rowerów na wiadukcie (dzięki czemu musimy szlajać się po jakichś dziurskach) i cieszymy się każdym kilometrem oddalającym nas od tego miasta. Głównie dlatego, że im dalej, tym ruch robi się mniejszy.
Boczną drogą docieramy do Kwidzyna, tam robimy długi postój na stacji (a mieli zapiekanki, więc naprawdę było jak wypocząć). Rezerwuję pokój w Malborku i już wiemy, że czeka na nas ciepłe łóżko. Mogliśmy ponownie szukać krzaków, ale jakoś wieczór zrobił się wilgotny, chłodny, a do tego okolice Malborka nie słyną z lasów, więc mogłoby być ciężko znaleźć coś przyjemnego.
Trasa jakoś się dłuży. Mamy do pokonania jeden większy pagórek, a potem tylko długa prosta, pod wiatr, do miasta. Zakupy w Żabce, zameldowanie i piwo, które dopijam głównie z przyzwoitości, bo pierwsze trzy łyki bardzo mnie zmorzyły...
- DST 296.27km
- Czas 11:44
- VAVG 25.25km/h
- Sprzęt Stefan
Komentarze
Przecież w ten Grudziąccu są fajne ddrki jak tylko jest jakiś zakaz...
a tak w ogóle: I wszystko ładnie i ślicznie i przyjemnie, ale GDZIE RELACJA Z PZ ?????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????? WuJekG - 18:14 sobota, 22 grudnia 2018 | linkuj
a tak w ogóle: I wszystko ładnie i ślicznie i przyjemnie, ale GDZIE RELACJA Z PZ ?????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????? WuJekG - 18:14 sobota, 22 grudnia 2018 | linkuj
Podziwiam pomysłowość. Jakbyście mapkę domknęli na samym dole, to by wyszedł jakiś dziwny królik z mysim ogonem :)
Trollking - 21:15 wtorek, 11 grudnia 2018 | linkuj
Trasa ciekawa, ślad wygląda jakbyście nie wiedzieli gdzie chcecie jechać.
yurek55 - 16:16 wtorek, 11 grudnia 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!