Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Poniedziałek, 11 maja 2020 Kategoria < 50km, do czytania, trening

Czasem trzeba zmoknąć

Czasem jest tak, że widząc paskudne, nadciągające chmury, stwierdzam: a, poszedłbym na rower. A dziś akurat mogłem to zrobić.

Jazda w deszczu jest dla mnie bardzo przyjemna. Jest coś relaksującego w kapiących kroplach, rozbijających się o daszek czapki, kurtkę i rower, w kroplach pokrywających uparcie licznik, przecierany co chwilę, w całym tym deszczowoszarym nastroju. W wyjazdach niedaleko domu zdecydowanie pomaga też świadomość tego, że po zakończeniu przejażdżki nie muszę wchodzić w krzony rozbijać namiotu, czy też jechać przed siebie aż się wypada, a potem... jechać dalej (chociaż i te dwie ewentualności mają swój niekłamany urok). Razem z deszczem idą też inne, wątpliwej urody atrakcje, takie jak, na przykład, wymiana dętki zgrabiałymi dłońmi czy też możliwość przejażdżki tyłkiem po asfalcie bez wykorzystania roweru, ale akurat te przyjemności zostały mi oszczędzone.

Gdy wychodziłem z domu dopiero kropiło, po chwili zaczęło padać, jeszcze w bezpośredniej okolicy postanowiłem wykorzystać potężny wiatr w plecy (prawie bez pedałowania 40 km/h!) i zrobić atak na segment, jak się okazało: udany.

Na Gołąbkach deszcz przeszedł w ulewę i zrobiło się jeszcze przyjemniej, przeciąłem Ożarów (o dziwo nie stając na przejeździe) i pojechałem przez Strzykuły. Miałem w planie skręcić na Wieruchów i wrócić do domu najkrótszą trasą, bo brak rękawiczek robił się już coraz bardziej uciążliwy (było już siedem stopni), ale jakoś się zamyśliłem i zorientowałem po kilkunastu metrach jazdy w kierunku północnym. No a przecież zawracał nie będę!

Fragment od Ożarowa do Zielonek pokonałem DDR-ką i wpadłem na szalony pomysł dojechania nią aż do Warszawy, wzdłuż głównej, ale po chwili zobaczyłem znajomy znak "Oczyszczalnia ścieków Babice" (nie jestem fanem oczyszczalni, po prostu drugi, identyczny, mijam na standardowej trasie z Babic, więc uznałem, że między tymi znakami może prowadzić droga) i skręciłem sprawdzić, czy dojadę tam, gdzie chciałbym. Okazało się, że tak.

Powrót już prawie że bez deszczu, co nie znaczy, że na sucho.
  • DST 29.99km
  • Czas 01:12
  • VAVG 24.99km/h
  • Sprzęt Stefan

Komentarze
Skoro dystans 29,99 km został wykonany ze średnią 24,99, to jazdę można uznać za precyzyjną, mimo deszczu :)
Trollking
- 17:45 środa, 13 maja 2020 | linkuj
PS. Ale czy naprawdę trzeba? W imię czego? :)
yurek55
- 16:02 środa, 13 maja 2020 | linkuj
U mnie dodatkową atrakcją w deszczu, jest brak widzenia przez zachlapane okulary.
yurek55
- 15:55 środa, 13 maja 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl