Wtorek, 19 kwietnia 2011
Kategoria do czytania, transport
Awarie, awarie
Powrót z pracy. Skrzyżownanie Połczyńskiej w Powstańców, przy przyjemnym skręcie w prawo połączonym z płynną zmianą pasa na linii ciągłej, przy przyspieszaniu uslyszałem "chrup". Chwilę później w nogach zrobiło się coś luźno. Zerkam w dół. Pierwsza myśl (podsumowująca): łańcuch spadł. Druga myśl (poddająca w wątpliwość): jak to spadł z największej zębatki do wewnątrz. Następuje trzecie spojrzenie w dół i okazuje się, że mój rower w locie zmienił model napędu. Ponieważ stary, łańcuchowy model mi odpowiada, wróciłem się tenże łańcuch, przeanalizowałem sprawę, okazało się, że puścilo (albo pękło) ogniwko, które się "samo" rozkuło podczas szejkowania. Przynajmniej mam taką nadzieję, że to ono.
W sytuacji byłem nienajgorszej, bo do domu z Hali Wola miałem tylko kawałek. Tramwaj, dom, naprawa łańcucha (przy czym pozbyłem się ostatniej spinki jaką miałem) i dalsza trasa (na kurs) poszła już z górki. Dobrze, że nie wybralem się do Decathlonu tak, jak miałem w planie, bo na kurs już bym nie trafił, a moja obecność jest tam raczej potrzebna, skoro go prowadzę. :)
W domu ogarnąłem łańcuch ze smieci, bo okazalo się, że ostatnio przy czyszczeniu zapomniałem zetrzeć nadmiar smaru.
Do pracy dojechałem z Hipcią. Bez problemów.
Dziś jadę zrobić jedną poważną naprawę w rowerze (opiszę, jak się uda). Do tego od tygodnia przy każdym przekręceniu pedałów coś strzela - chyba pedały się zużyły, ale kto wie. Słychać mnie w każdym razie z daleka. Trzeba ponaprawiać. I trzeba kupić nowe opony. Teraz cieńsze.
W sytuacji byłem nienajgorszej, bo do domu z Hali Wola miałem tylko kawałek. Tramwaj, dom, naprawa łańcucha (przy czym pozbyłem się ostatniej spinki jaką miałem) i dalsza trasa (na kurs) poszła już z górki. Dobrze, że nie wybralem się do Decathlonu tak, jak miałem w planie, bo na kurs już bym nie trafił, a moja obecność jest tam raczej potrzebna, skoro go prowadzę. :)
W domu ogarnąłem łańcuch ze smieci, bo okazalo się, że ostatnio przy czyszczeniu zapomniałem zetrzeć nadmiar smaru.
Do pracy dojechałem z Hipcią. Bez problemów.
Dziś jadę zrobić jedną poważną naprawę w rowerze (opiszę, jak się uda). Do tego od tygodnia przy każdym przekręceniu pedałów coś strzela - chyba pedały się zużyły, ale kto wie. Słychać mnie w każdym razie z daleka. Trzeba ponaprawiać. I trzeba kupić nowe opony. Teraz cieńsze.
- DST 29.63km
- Czas 01:21
- VAVG 21.95km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
A ja myślałem, że to u mnie tak coś strzela, widocznie jeździsz zawsze gdzieś w pobliżu ;-)
marek - 08:18 wtorek, 19 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!