Piątek, 6 maja 2011
Kategoria transport, do czytania
Czyszczenie brudasa
Zawiozłem brudasa na myjnię ręczną. Kurczę, jakie to fajne. Stoi sobie człowiek i pcika na ten biedny pojazd, który z kropli na kroplę robi się czystszy. Gdyby nie to, że trzeba za to płacić, pewnie przestałbym sobie tam cały wieczór, lejąc wodę na rower.
Ale i tak oględziny dzień po myciu wykazały, że kilka mniej strategicznych, za to bardziej ukrytych miejsc opuściłem. Nic to. Poprawi się przy okazji.
Oczywiście, jak to bywa z każdą maszynerią, która zostanie wyczyszczona (a od zimy nie było Gruntownego Czyszczenia) - jak się brud był zniknął, wszystko się rozregulowało. "Wszystko" w tym wypadku to tylna przerzutka, która się obraziła już zupełnie i zażyczyła sobie wymiany pancerzy po zimie. Było w kolejce, a trzeba będzie zrobić dzisiaj. Zrzucać zrzuca, ale wrzucenie o jedną w górę teraz już wymaga wrzucenia o trzy w górę i zrzucenia o dwie.
Zrobiłem nawet zdjęcie, ale telefonem, jakość jest na tyle kiepska, że nie widać, czy rower jest czysty. Więc nie wrzucam. Za to wieczorkiem pojechałem sobie w ramach zakupienia nagrody do Tesco po piwo (akurat się skończyło). Już chwilę temu stwiedziłem, że kupowanie po czteropaku jest z założenia nieefektywne, więc zrobiłem większe zakupy. Wnosząc do domu trzydzieści litrów piwa (sześćdziesiąt puszek/butelek) czułem się jak Myśliwy, który przynosi do domu tropioną tygodniami i właśnie upolowaną Zwierzynę. I tak zostałem przyjęty :)
Dziś za to miałem okazję sprawdzić, jak sprzęt (wyjąwszy przerzutkę) spisuje się po myciu (i smarowaniu). Albo miałem wiatr w plecy, albo różnica jest tak znaczna. Nie wiem, czy usunięcie brudu może skutkować tym, że prędkość na trasie wzrosła mi o 2-5km/h, ale i tak przyjemnie się jechało.
Dziś zatem wyprawa po nowe pancerze.
Ale i tak oględziny dzień po myciu wykazały, że kilka mniej strategicznych, za to bardziej ukrytych miejsc opuściłem. Nic to. Poprawi się przy okazji.
Oczywiście, jak to bywa z każdą maszynerią, która zostanie wyczyszczona (a od zimy nie było Gruntownego Czyszczenia) - jak się brud był zniknął, wszystko się rozregulowało. "Wszystko" w tym wypadku to tylna przerzutka, która się obraziła już zupełnie i zażyczyła sobie wymiany pancerzy po zimie. Było w kolejce, a trzeba będzie zrobić dzisiaj. Zrzucać zrzuca, ale wrzucenie o jedną w górę teraz już wymaga wrzucenia o trzy w górę i zrzucenia o dwie.
Zrobiłem nawet zdjęcie, ale telefonem, jakość jest na tyle kiepska, że nie widać, czy rower jest czysty. Więc nie wrzucam. Za to wieczorkiem pojechałem sobie w ramach zakupienia nagrody do Tesco po piwo (akurat się skończyło). Już chwilę temu stwiedziłem, że kupowanie po czteropaku jest z założenia nieefektywne, więc zrobiłem większe zakupy. Wnosząc do domu trzydzieści litrów piwa (sześćdziesiąt puszek/butelek) czułem się jak Myśliwy, który przynosi do domu tropioną tygodniami i właśnie upolowaną Zwierzynę. I tak zostałem przyjęty :)
Dziś za to miałem okazję sprawdzić, jak sprzęt (wyjąwszy przerzutkę) spisuje się po myciu (i smarowaniu). Albo miałem wiatr w plecy, albo różnica jest tak znaczna. Nie wiem, czy usunięcie brudu może skutkować tym, że prędkość na trasie wzrosła mi o 2-5km/h, ale i tak przyjemnie się jechało.
Dziś zatem wyprawa po nowe pancerze.
- DST 12.11km
- Czas 00:32
- VAVG 22.71km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
To chyba zależy od tego, ile tego syfu uzbierałeś... najwyraźniej potwierdza się powszechnie znanym fakt, że hipopotamy to stworzenia błotolubne... ;-)
Dawko - 16:42 piątek, 6 maja 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!