Niedziela, 22 maja 2011
Kategoria do czytania, > 50 km
A jak już się zaczęło, to się pojechało
Skoro Hipcia juz zdrowa, to postanowiliśmy wykorzystać weekend. Plan był prosty: póki świeci słońce, podjechać gdzieś, usiąść na trawie i napić się piwka. Łomianki odpadły, bo już za dużo tam jeździliśmy, pozostały dwa możliwe plany: Wisła w okolicach Wawra albo jakaś plaża w okolicach Nieporętu/Wieliszewa. Zasakwiłem zatem pojazd i wio...
Start trasy Bemowo->Maczka->Most Gdański. Przed mostem podejmujemy decyzję o jeździe na Wieliszew. W ramach mostu i za mostem wpadamy w kolejkę ludzi idących/jadących do ZOO. Bombowa sprawa, na szczęście udaje się z tego wydobyć i juz planowo lecimy na Rondo Żabę i dalej św. Wincentego. Gdzieś po drodze napotykamy odjazd do Parku Leśnego Bródno i w związku z tym, że przypuszczamy, że nie uda nam się przejechać Głębocką nad/pod trasą Toruńską, skręcamy do lasu. Wylatujemy w okolicach Praktikera i przy Radzymińskiej robimy kolejny postój powiązany ze sprawdzaniem mapy. Wychodzi nam, że do Wieliszewa nie ma co jechać, wymyślamy zatem trasę na północ przez Marki, ul. Fabryczną, potem na rondzie skręt w prawo i dojazd do Warszawy. Na dzień dobry w okolicach estakady przy Radzymińskiej wita nas zakaz wjazdu rowerów, ale olewamy go, bo innej alternatywy nie ma. Zaraz potem mylimy skręt i lądujemy gdzieś w Ząbkach. Koniec końców udaje się trafić na właściwą trasę, gdzie wita nas sznureczek aut wracajacych z Mazur/znad Zegrza. Rezygnujemy, jedziemy kawałek na Wołomin i skręcamy w czerwony szlak przez las. Dalej przez Rembertów, Marsa, potem skręcamy gdzieś przy lasach i lądujemy na ul. Mrówczej, nią kręcimy aż do Przewodowej.
Tu po lewej wyrasta stacja benzynowa, z której chcemy skorzystać. Planujemy zawrócić na rondzie przy Wale Miedzeszyńskim, na którym to rondzie niewiele brakło, a Hipcię skosiłaby jakaś nieprzytomna baba w czerwonej puszce, zjeżdżajaca z wewnętrznego pasa. Bo co prawda wewnętrzny pas ustępuje pierwszeństwa zewnętrznemu, chyba, że chodzi o rower, prawda?
Ze stacji skręcamy nad Wisłę, gdzie siadamy na plaży i podziwiamy zachód słońca. Chowa się ono za kominami EC Siekierki, socrealizm w pełnym zakresie. :-) Przy okazji też widzieliśmy bobra, który szalał w wiślanej wodzie.
Z plaży jedziemy ścieżką przez las, potem przez pola, w końcu lądujemy na Wale Miedzeszyńskim. Stamtąd dłuuuuga trasa do Mostu Siekierkowskiego, potem tniemy przez Sikorskiego, al. Wilanowską, od Galerii Mokotów powrót przez Wołoską, Banacha i Górczewską.
I tak, zupełnie przypadkowo, udało się nam wykręcić rekordową trasę. Gdybyśmy pojechali przez Wieliszew, pewnie bariera stu km zostałaby przekroczona, ale nie ma się co spieszyć - przejechać sto kilometrów problemem nie będzie, samo się tam gdzieś pojawi. Nie wykorzystaliśmy zabranych krótkofalówek (na wypadek długiej jazdy gęsiego). To też pozostanie na przyszłą okazję.
Start trasy Bemowo->Maczka->Most Gdański. Przed mostem podejmujemy decyzję o jeździe na Wieliszew. W ramach mostu i za mostem wpadamy w kolejkę ludzi idących/jadących do ZOO. Bombowa sprawa, na szczęście udaje się z tego wydobyć i juz planowo lecimy na Rondo Żabę i dalej św. Wincentego. Gdzieś po drodze napotykamy odjazd do Parku Leśnego Bródno i w związku z tym, że przypuszczamy, że nie uda nam się przejechać Głębocką nad/pod trasą Toruńską, skręcamy do lasu. Wylatujemy w okolicach Praktikera i przy Radzymińskiej robimy kolejny postój powiązany ze sprawdzaniem mapy. Wychodzi nam, że do Wieliszewa nie ma co jechać, wymyślamy zatem trasę na północ przez Marki, ul. Fabryczną, potem na rondzie skręt w prawo i dojazd do Warszawy. Na dzień dobry w okolicach estakady przy Radzymińskiej wita nas zakaz wjazdu rowerów, ale olewamy go, bo innej alternatywy nie ma. Zaraz potem mylimy skręt i lądujemy gdzieś w Ząbkach. Koniec końców udaje się trafić na właściwą trasę, gdzie wita nas sznureczek aut wracajacych z Mazur/znad Zegrza. Rezygnujemy, jedziemy kawałek na Wołomin i skręcamy w czerwony szlak przez las. Dalej przez Rembertów, Marsa, potem skręcamy gdzieś przy lasach i lądujemy na ul. Mrówczej, nią kręcimy aż do Przewodowej.
Tu po lewej wyrasta stacja benzynowa, z której chcemy skorzystać. Planujemy zawrócić na rondzie przy Wale Miedzeszyńskim, na którym to rondzie niewiele brakło, a Hipcię skosiłaby jakaś nieprzytomna baba w czerwonej puszce, zjeżdżajaca z wewnętrznego pasa. Bo co prawda wewnętrzny pas ustępuje pierwszeństwa zewnętrznemu, chyba, że chodzi o rower, prawda?
Ze stacji skręcamy nad Wisłę, gdzie siadamy na plaży i podziwiamy zachód słońca. Chowa się ono za kominami EC Siekierki, socrealizm w pełnym zakresie. :-) Przy okazji też widzieliśmy bobra, który szalał w wiślanej wodzie.
Z plaży jedziemy ścieżką przez las, potem przez pola, w końcu lądujemy na Wale Miedzeszyńskim. Stamtąd dłuuuuga trasa do Mostu Siekierkowskiego, potem tniemy przez Sikorskiego, al. Wilanowską, od Galerii Mokotów powrót przez Wołoską, Banacha i Górczewską.
I tak, zupełnie przypadkowo, udało się nam wykręcić rekordową trasę. Gdybyśmy pojechali przez Wieliszew, pewnie bariera stu km zostałaby przekroczona, ale nie ma się co spieszyć - przejechać sto kilometrów problemem nie będzie, samo się tam gdzieś pojawi. Nie wykorzystaliśmy zabranych krótkofalówek (na wypadek długiej jazdy gęsiego). To też pozostanie na przyszłą okazję.
- DST 82.96km
- Czas 04:24
- VAVG 18.85km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Nie macie chyba czego żałować. Podejrzewam, że w taką pogodę na plaży w Wieliszewie byliby absolutnie WSZYSCY.
Niewe - 12:51 poniedziałek, 23 maja 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!