Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Środa, 8 czerwca 2011 Kategoria transport, do czytania

Zielona strzałka i rower przytulony do samochodu

Z pracy śmignąłem po Hipcię, odebrać ją z jazd. Jeszcze cztery godziny i będzie zdawała egzamin na prawko. A można było zdawać, jak się bylo w liceum - to nie, nie chciało się. Dopiero, gdy kupiliśmy auto, to pojawiła się konieczność posiadania drugiego kierowcy... Chociaż ja sam tez zdałem mając 25 lat. W przypadku Hipci w ogóle obserwacja jest ciekawa, bo na kurs poszła osoba, mająca duże doświadczenie w jeździe w ruchu ulicznym - rowerem. I okazało się, że to bardzo wiele pomaga.

Wracamy do domu Górczewską. Wjeżdżamy na jeden z przejazdów i widzę, jak z boku nadjeżdża auto. Standardowo, nie zatrzymując się na zielonej strzałce. Nie słyszałem samego hamowania, ale moc uderzenia nie była duża. W zasadzie to nawet uderzenia nie było. Przednie koło wlazło pod przedni zderzak, zginając się w nieprawdopodobny sposób, a Hipcia przytuliła się do prawego narożnika auta. Z auta wypadł kierowca i zaczął nas momentalnie przepraszać. Zeszliśmy na chodnik i podsumowaliśmy straty: Hipcia - rozcięte lekko kolano (następnego dnia okazało się, że również siniak, ale jej siniaki robią się od samego patrzenia), rower - przednie koło działające w trzech płaszczyznach. Strachu nie ma. Kierowca zajechał na chodnik, ruszył nas przepraszać. Sam zaproponował, ze wezwie Policję albo pogotowie, ale takiej potrzeby nie było. W sumie, to obojgu nam było go żal, autentycznie. Widać było, że mu przykro, że nie planował tego zdarzenia... w tym momencie oboje mielibyśmy wyrzuty sumienia, gdybyśmy mu jeszcze mandat zafundowali. Zatem nikogo nie wołaliśmy, podsumowaliśmy straty - centrowanie przedniego koła - 40zł, bo tyle wynosi maksymalna cena w Legionie przy Górczewskiej (przy poprzednim wypadku, mieliśmy mniej uszkodzone koło i wzięli 35, więc teraz pewnie będzie górna granica). Facet od razu się zgodził, zostawił nam dowód (!), pojechał do bankomatu, wrócił, dał pieniążki.

Czy jego wina była ewidentna? No, teoretycznie nie do końca. My wjechaliśmy na przejazd na późnym zielonym migającym, to nie ulega wątpliwości. Ale kierowca zignorował obowiązek zatrzymania się na strzałce... a ciekawe, czy ta strzałka w ogóle tam była jeszcze, gdy wjeżdżał za sygnalizator.

W każdym razie dobrze, że tylko tak się to skończyło.

Komentarze
Ja jechałem jako drugi. Hipcia po calym zdarzeniu żartowała o "zakończonej misji" i o tym, że teraz jeden kierowca więcej będzie się zatrzymywał na strzałce, ale nie mam zielonego pojęcia, czy podsumowywała fakt, czy misji podjęła się świadomie :)

W każdym razie - póki co nie ma na czym jeździć. Może jest to metoda - jak stary rower w końcu się rozpadnie, będzie musiała kupić nowy :)
Hipek
- 17:57 czwartek, 9 czerwca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl