Czwartek, 11 sierpnia 2011
Kategoria do czytania, transport
To już jesień, to juz wrzesień
A tak sobie dziś jechałem do roboty nucąc wesoło Babie lato. Sierpniem, a jeszcze upalnym, to tego, co jest, nazwać nie można. Nie, żebym narzekał, nie, nie, jadę sobie spokojnie i cieszę się z tego, że przyjemnie, nie za ciepło...
Cóż, jeśli ktoś tak bardzo uwielbia słoneczko i kocha jechać na rowerze, gdy to zółte gówno bezlitośnie napiera z góry, a bruzda między pośladkami zamienia się w rwącą rzekę potu... cóż, zawsze można założyć trzy podkoszulki, efekt będzie podobny (cieplutko+pot), albo wynieść się do ciepłych krajów... Egipt, Libia, RPA. Tam jest teraz ciepło, w niektórych miejscach gorąco wręcz.
Viper odstawiony został do weterynarza, dostanie nowy napęd (jak się okazało, łańcuch był rozciągnięty powyżej wszelkich granic), ma być gotów na jutro. Przy okazji czekania w kolejce byłem świadkiem jak tatuś z synkiem (lat 18-19) kupowali rower. Synek - od razu było widać, nic do gadania nie miał; ojciec powiedział - błotniki, światełka - wszystko bez pytania młodego, czy chce: wiadomo - ma być, to ma być. Powstrzymałem parsknięcie, gdy tatusiowy wzrok błądzący po półkach bezgłośnie pytający "co by tu jeszcze...?" trafił na kaski.
T: Kask chcesz?
S: Nieeee...
T: To dostaniesz. Kask ma być.
Ma być i kropka. Nie ważne, jak i gdzie będzie chłopak jeździł - kask ma być. Zadziwiające, że jedynymi argumentami za kaskiem są najczęściej "kask ma być" i "kozakiem będziesz do pierwszego wypadku". I nie ma argumentów przeciw bo - kask ma być.
Nieważne, że kask nic nie pomoże, jeśli to, co chroni, jest już zepsute.
Ze swojej strony uważam, że jazda w kaskach powinna być zabroniona. Dzięki temu matoły, które nazwę MTB rozszyfrowują jako "Miasto Trail Biking" (jeżdżąc na czerwonym, po chodniku, slalomem między pieszymi, między samochodami, bez oglądania się, tnąc przez skrzyżowania DDR z jezdniami z prędkością 35+ "bo ja mam pierwszeństwo"(*)) bardzo szybko, drogą naturalnej kolei rzeczy, pozabijają się, albo przynajmniej okaleczą na tyle, że jeździć będą, ale wózkiem. Już łajzy na mieszczuchach jadące środkiem DDRa irytują mnie mniej, niż jakaś sierota, która zakłada obcisłe, kask, okulary i nakurwia przed siebie, światło, nie światło, bo przecież jedzie rowerem - przepisów przestrzegać to mają samochody, a przepisy, których przestrzegać mają rowerzyści można nagiąć, bo przecież rower ma swoje prawa. A potem się wszyscy dziwią, dlaczego kierowcy nie lubią rowerzystów.
...
W międzyczasie dowiedziałem się, że na rower nie będę musiał czekać do jutra - już dziś będzie do odbioru. I to jest porządny serwis.
(*) Nigdy chyba nie zrozumiem, co jest przyjemnego w leżeniu (być może połamanym) na ziemi w towarzystwie swojego (być może zniszczonego) roweru i być może plastiku z połamanego zderzaka, ze świadomością, że to ja miałem pierwszeństwo i że to kierowca dostanie mandat. Wolę tak jakby przyhamować i zrezygnować z pierwszeństwa, jeśli stawką jest całość mojej dupy i reszty mnie, tudzież roweru, ale to ja - najwyraźniej dziwny jestem.
Cóż, jeśli ktoś tak bardzo uwielbia słoneczko i kocha jechać na rowerze, gdy to zółte gówno bezlitośnie napiera z góry, a bruzda między pośladkami zamienia się w rwącą rzekę potu... cóż, zawsze można założyć trzy podkoszulki, efekt będzie podobny (cieplutko+pot), albo wynieść się do ciepłych krajów... Egipt, Libia, RPA. Tam jest teraz ciepło, w niektórych miejscach gorąco wręcz.
Viper odstawiony został do weterynarza, dostanie nowy napęd (jak się okazało, łańcuch był rozciągnięty powyżej wszelkich granic), ma być gotów na jutro. Przy okazji czekania w kolejce byłem świadkiem jak tatuś z synkiem (lat 18-19) kupowali rower. Synek - od razu było widać, nic do gadania nie miał; ojciec powiedział - błotniki, światełka - wszystko bez pytania młodego, czy chce: wiadomo - ma być, to ma być. Powstrzymałem parsknięcie, gdy tatusiowy wzrok błądzący po półkach bezgłośnie pytający "co by tu jeszcze...?" trafił na kaski.
T: Kask chcesz?
S: Nieeee...
T: To dostaniesz. Kask ma być.
Ma być i kropka. Nie ważne, jak i gdzie będzie chłopak jeździł - kask ma być. Zadziwiające, że jedynymi argumentami za kaskiem są najczęściej "kask ma być" i "kozakiem będziesz do pierwszego wypadku". I nie ma argumentów przeciw bo - kask ma być.
Nieważne, że kask nic nie pomoże, jeśli to, co chroni, jest już zepsute.
Ze swojej strony uważam, że jazda w kaskach powinna być zabroniona. Dzięki temu matoły, które nazwę MTB rozszyfrowują jako "Miasto Trail Biking" (jeżdżąc na czerwonym, po chodniku, slalomem między pieszymi, między samochodami, bez oglądania się, tnąc przez skrzyżowania DDR z jezdniami z prędkością 35+ "bo ja mam pierwszeństwo"(*)) bardzo szybko, drogą naturalnej kolei rzeczy, pozabijają się, albo przynajmniej okaleczą na tyle, że jeździć będą, ale wózkiem. Już łajzy na mieszczuchach jadące środkiem DDRa irytują mnie mniej, niż jakaś sierota, która zakłada obcisłe, kask, okulary i nakurwia przed siebie, światło, nie światło, bo przecież jedzie rowerem - przepisów przestrzegać to mają samochody, a przepisy, których przestrzegać mają rowerzyści można nagiąć, bo przecież rower ma swoje prawa. A potem się wszyscy dziwią, dlaczego kierowcy nie lubią rowerzystów.
...
W międzyczasie dowiedziałem się, że na rower nie będę musiał czekać do jutra - już dziś będzie do odbioru. I to jest porządny serwis.
(*) Nigdy chyba nie zrozumiem, co jest przyjemnego w leżeniu (być może połamanym) na ziemi w towarzystwie swojego (być może zniszczonego) roweru i być może plastiku z połamanego zderzaka, ze świadomością, że to ja miałem pierwszeństwo i że to kierowca dostanie mandat. Wolę tak jakby przyhamować i zrezygnować z pierwszeństwa, jeśli stawką jest całość mojej dupy i reszty mnie, tudzież roweru, ale to ja - najwyraźniej dziwny jestem.
- DST 52.72km
- Czas 02:22
- VAVG 22.28km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Tam gdzie zaczyna się subiektywna interpretacja przepisów, tam zaczynają się różnice. Co dla Ciebie jest przesadą, dla innego będzie normą.
Co do kasku - zakaz noszenia jest dla mnie tak samo sensowny jak nakaz noszenia. Bo to nie w kasku jest problem, ale w tym co pod kaskiem. Niektórym po prostu brak wyobraźni, ale tu kask, czy jego brak nic nie pomoże. sliwka - 09:12 wtorek, 16 sierpnia 2011 | linkuj
Co do kasku - zakaz noszenia jest dla mnie tak samo sensowny jak nakaz noszenia. Bo to nie w kasku jest problem, ale w tym co pod kaskiem. Niektórym po prostu brak wyobraźni, ale tu kask, czy jego brak nic nie pomoże. sliwka - 09:12 wtorek, 16 sierpnia 2011 | linkuj
Samochody są twardsze ode mnie, wiem coś o tym, i tu przepisy nic nie pomogą, marna pociecha, że kierowca dostał mandat, jeszcze pół roku walczyłem z ubezpieczycielem sprawcy, żeby zwrócili za zniszczony rower.
surf-removed - 19:56 piątek, 12 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!