Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Piątek, 19 sierpnia 2011 Kategoria do czytania, transport

Spokojny powrót do domu... prawie

Po powrocie znad morza, średnio spokojnych środzie i czwartku, zaplanowałem sobie, żę piątkowy powrót do domu będzie spokojny. Bardzo spokojny. Prędkość przelotowa przez miasto 24-25km/h, żadnego wyprzedzania hipstersów, żadnego rozpędzania się z górki - relaks. Zwłaszcza, że już weekend, jak nie odpocznę dziś, to odpocznę najwcześniej we wtorek.

Plan był tak prosty, że, jak pisze Niewe, musiał się zesrać.

Pierwsze uderzenie nastąpiło tuż po 19:00, kiedy to siedziałem w pracy i właśnie zamierzałem dokończyć fragment roboty, żeby stan na poniedziałek rano był "Średnio radosny" a nie "Zakopany po uszy". O 19:08 przypomniałem sobie, że mam do odebrania samochód. Od mechanika. Czynnego do 20:00.

Dogrzebuję się do wyraźnego punktu, przerywam nadgodziny w połowie i wsiadam na rower. 19:15. Spokojnie zdążę, nie trzeba się spieszyć. Ruszam z prędkością zgodną z planem. Gdzieś w okolicy 1/3 trasy patrzę na zegarek i poprzez szybkie odejmowanie od sześćdziesięciu uświadamiam sobie, że mam jeszcze dwadzieścia minut i coś pod 10km do pokonania.

No i tu Plan Spokojny zesrał się prosto pod koła. Prędkość przelotowa zyskała trójkę, momentami czwórkę z przodu... Zdążyłem na styk... tylko po to, żeby ustalić z facetem, że auto odbiorę na spokojnie jutro. Do domu miałem coś ponad kilometr, więc wróciłem do odpoczynku i przejechałem go aż za wolno. Mięśnie domagały się powrotu do poprzedniego tempa jazdy, aż irytowało, że tak się wlokę. Nie ścigam się na zawodach, ale lubię to uczucie. :)

Komentarze
może czas zacząć się ścigać? :)
sliwka
- 17:43 sobota, 20 sierpnia 2011 | linkuj
pędzić, pędzić i jeszcze raz pędzić, żeby gumy szumiały :)
surf-removed
- 00:40 sobota, 20 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl