Niedziela, 21 sierpnia 2011
Kategoria do czytania, waypointgame, < 50km, kampinos
Szczęście do waypointów
Coś ostatnio mamy szczęście do waypointów nieaktywnych (lub po prostu nie umiemy szukać naklejek). Pewnie dlatego, że niektóre z nich odwiedzamy po chwili już od ich założenia... a od tego czasu dużo mogło się zdarzyć.
Pierwsza część wycieczki, to jazda skrótem przez Estrady w kierunku jeziorka Kiełpińskiego. Po drodze łapiemy trzy punkty, z czego dwa są nieaktywne. Nad jeziorkiem chwila siedzenia w chmurze OFFa, kąpiel, po kąpieli chwila siedzenia w chmurze komarów, które wyległy gromadnie na zewnątrz i mimo że byliśmy szczelnie spryskani, upierały się o nas obijać i sprawdzać, czy gdzieś nie ma luki w zabezpieczeniach. Z nad jeziorka postanowiliśmy wrócić drogą po wschodniej stronie ("Tam wjechały samochody, nie może być wody") - drogą po zachodniej stronie idzie się przez jakieś 50m bez butów, po kostki w wodzie.
Auta musiały wjeżdżać jeszcze inaczej. Wyrosła przed nami kałuża, w którą wjechałem. A jak wjechałem, to już się zorientowałem, że czasu na zdjęcie butów i rozmyslenie się już nie ma. Albo przejadę, albo but w wodę i z buta :) do przejechania było także jakieś 50 metrów. Początkowo po równej wodzie, nawet dno bylo widoczne i niezbyt głęboko. 10-15cm. Potem nagle chwila płycizny i wjeżdżamy w kałużę prawie po osie. Tu już było ciężko, ale się udało. Buty - oczywiście - mokre. Świetnie, zwłaszcza, że mamy plan wracać przez las.
Do lasu dojeżdżamy ul. Konopnickiej (podziwiając korek, który nieprzerwanie ciągnął się od dwóch godzin i panów policjantów, którzy na bocznej uliczce z suszarką czekali na spryciarzy, chcących korek objechać.). Z Konopnickiej wsiadamy na zielony szlak i wio. Uroczysko Szczukówek - miejsce znane już z poprzedniej podróży po waypointy. Dalej jedziemy zielonym w kierunku Uroczyska Na Miny. Poprzednio trasa była nieprzejezdna, przynajmniej na noc, tym raze błoto trochę obeschło a między kałużami prowadziła ładna, wyjeżdżona ścieżka, wystarczyło się jej zatem trzymać.
Przy Uroczysku chwila na znalezienie vlepki i... klops; ktoś zadał sobie trud, by oderwać fragment z kodem. Resztka vlepki pozostała. Przy okazji dowiadujemy się, że ruch turystyczny dozwolony jest od wschodu do zachodu. Ale my tu nie turystycznie, tylko waypointowo, to się nie liczy :)
Stamtąd jedziemy do Starego Dębu, ze Starego Dębu - do Sierakowa. Skręcamy o jedną drogę za wcześniej i jedziemy jakimiś ścieżkami, przeklinając w duchu, że nie zabraliśmy kompasu. Na szczęście udało się wyjechać. Z Sierakowa jeszcze przez Izabelin łapiąc punkt przy nagrobku i do domu.
Brakło czterystu metrów do 50km. Chociaż licznik Hipci wskazał, że te 50km przekroczyliśmy.
Pierwsza część wycieczki, to jazda skrótem przez Estrady w kierunku jeziorka Kiełpińskiego. Po drodze łapiemy trzy punkty, z czego dwa są nieaktywne. Nad jeziorkiem chwila siedzenia w chmurze OFFa, kąpiel, po kąpieli chwila siedzenia w chmurze komarów, które wyległy gromadnie na zewnątrz i mimo że byliśmy szczelnie spryskani, upierały się o nas obijać i sprawdzać, czy gdzieś nie ma luki w zabezpieczeniach. Z nad jeziorka postanowiliśmy wrócić drogą po wschodniej stronie ("Tam wjechały samochody, nie może być wody") - drogą po zachodniej stronie idzie się przez jakieś 50m bez butów, po kostki w wodzie.
Auta musiały wjeżdżać jeszcze inaczej. Wyrosła przed nami kałuża, w którą wjechałem. A jak wjechałem, to już się zorientowałem, że czasu na zdjęcie butów i rozmyslenie się już nie ma. Albo przejadę, albo but w wodę i z buta :) do przejechania było także jakieś 50 metrów. Początkowo po równej wodzie, nawet dno bylo widoczne i niezbyt głęboko. 10-15cm. Potem nagle chwila płycizny i wjeżdżamy w kałużę prawie po osie. Tu już było ciężko, ale się udało. Buty - oczywiście - mokre. Świetnie, zwłaszcza, że mamy plan wracać przez las.
Do lasu dojeżdżamy ul. Konopnickiej (podziwiając korek, który nieprzerwanie ciągnął się od dwóch godzin i panów policjantów, którzy na bocznej uliczce z suszarką czekali na spryciarzy, chcących korek objechać.). Z Konopnickiej wsiadamy na zielony szlak i wio. Uroczysko Szczukówek - miejsce znane już z poprzedniej podróży po waypointy. Dalej jedziemy zielonym w kierunku Uroczyska Na Miny. Poprzednio trasa była nieprzejezdna, przynajmniej na noc, tym raze błoto trochę obeschło a między kałużami prowadziła ładna, wyjeżdżona ścieżka, wystarczyło się jej zatem trzymać.
Przy Uroczysku chwila na znalezienie vlepki i... klops; ktoś zadał sobie trud, by oderwać fragment z kodem. Resztka vlepki pozostała. Przy okazji dowiadujemy się, że ruch turystyczny dozwolony jest od wschodu do zachodu. Ale my tu nie turystycznie, tylko waypointowo, to się nie liczy :)
Stamtąd jedziemy do Starego Dębu, ze Starego Dębu - do Sierakowa. Skręcamy o jedną drogę za wcześniej i jedziemy jakimiś ścieżkami, przeklinając w duchu, że nie zabraliśmy kompasu. Na szczęście udało się wyjechać. Z Sierakowa jeszcze przez Izabelin łapiąc punkt przy nagrobku i do domu.
Brakło czterystu metrów do 50km. Chociaż licznik Hipci wskazał, że te 50km przekroczyliśmy.
- DST 49.61km
- Czas 02:53
- VAVG 17.21km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Brawo Hipki, a z kodami jest tak, że zwykle są, tylko słabo szukamy. Pewność jest tylko wtedy jak się znajdzie po nich ślad, np. reszki kleju, czy pinezki, bo o wtykanych nie wspomnę, bo to loteria :)
surf-removed - 22:01 poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!