Poniedziałek, 12 września 2011
Kategoria do czytania, transport
Rozdziewiczył mnie samochód
A w sumie Hipcia już dwa razy pod samochodem leżała, więc wypadało w końcu odważyć się na ten krok i przejść swój Pierwszy Raz z samochodem.
A było to tak: jadę sobie ja radośnie Bitwy Warszawskiej, dojeżdżam do skrzyżowania ze Szczęśliwicką. Tam już czeka auto po lewoskręcie - skręciło z Bitwy i puszcza rowerzystów. Puścił jednego, drugiego i nadal czeka. Myślę sobie ja - na mnie też poczeka. Poczekał... żeby dobrze przycelować.
Ruszył, przejechał półtora metra i się przytuliliśmy. Oberwałem w tył, położyłem się na ziemi, wstałem. Zjechał potulnie na bok, od razu obok zatrzymał się inny kierowca - jako świadek. Mi się nic nie stało, rowerowi nic. Facet od razu przeprosił, wina jego - bezsprzeczna, sprawdziłem tylko, czy wszystko gra ze mną i z rowerem, spisaliśmy oświadczenie o zdarzeniu (ten drugi facet mi to podpowiedział) i się rozjechaliśmy.
Zły jestem na siebie, bo chociaż winy mojej nie było - miałem zielone światło, był przejazd dla rowerzystów, to jadąc wiedziałem, jakie jest ryzyko. Niestety - spieszyłem się do pracy, a pół minuty stracone miało dla mnie znaczenie. A całkiem niedawno śmiałem się z idiotów, którzy na takie sytuacje się narażają - zresztą dobrze wiedząc, że w jakimś zakresie piszę o sobie. Zresztą - śmiałem się, śmieję i będę się śmiał. Dziś miałem co prawda na liczniku 25km/h (jechałem 28 i zwolniłem trochę, gdy zastanawiałem się, czy facet puszcza również mnie), ale trzeba było zupełnie zwolnić i puścić.
Jazda defensywna, ustąp idiocie, zwłaszcza, gdy on ma metalową puszkę, a Ty masz tylko czerwoną, obcisłą koszulkę. I zwykle tak jeżdżę, a akurat dziś musiałem się spieszyć. Bardzo spieszyć.
I się, kruca, spóźniłem.
A było to tak: jadę sobie ja radośnie Bitwy Warszawskiej, dojeżdżam do skrzyżowania ze Szczęśliwicką. Tam już czeka auto po lewoskręcie - skręciło z Bitwy i puszcza rowerzystów. Puścił jednego, drugiego i nadal czeka. Myślę sobie ja - na mnie też poczeka. Poczekał... żeby dobrze przycelować.
Ruszył, przejechał półtora metra i się przytuliliśmy. Oberwałem w tył, położyłem się na ziemi, wstałem. Zjechał potulnie na bok, od razu obok zatrzymał się inny kierowca - jako świadek. Mi się nic nie stało, rowerowi nic. Facet od razu przeprosił, wina jego - bezsprzeczna, sprawdziłem tylko, czy wszystko gra ze mną i z rowerem, spisaliśmy oświadczenie o zdarzeniu (ten drugi facet mi to podpowiedział) i się rozjechaliśmy.
Zły jestem na siebie, bo chociaż winy mojej nie było - miałem zielone światło, był przejazd dla rowerzystów, to jadąc wiedziałem, jakie jest ryzyko. Niestety - spieszyłem się do pracy, a pół minuty stracone miało dla mnie znaczenie. A całkiem niedawno śmiałem się z idiotów, którzy na takie sytuacje się narażają - zresztą dobrze wiedząc, że w jakimś zakresie piszę o sobie. Zresztą - śmiałem się, śmieję i będę się śmiał. Dziś miałem co prawda na liczniku 25km/h (jechałem 28 i zwolniłem trochę, gdy zastanawiałem się, czy facet puszcza również mnie), ale trzeba było zupełnie zwolnić i puścić.
Jazda defensywna, ustąp idiocie, zwłaszcza, gdy on ma metalową puszkę, a Ty masz tylko czerwoną, obcisłą koszulkę. I zwykle tak jeżdżę, a akurat dziś musiałem się spieszyć. Bardzo spieszyć.
I się, kruca, spóźniłem.
- DST 13.69km
- Czas 00:38
- VAVG 21.62km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Heh, jednak potwierdza się moja obserwacja, że ściezka rowerowa jest znacznie bardziej niebezpieczna dla rowerzysty, niż jezdnia, przynajmniej w Warszawie. Ja zostałem trafiony przez samochód raz i oczywiście gdzie? Na przejeździe rowerowym. A sytuacji niebezpiecznych mam znacznie więcej właśnie na ścieżkach, niż na jezdni. No i jeszcze te krawężniki i rowki odpływowe masakrujące koła i kręgosłup...
Doszło do tego, że tak planuję podróże, aby tylko nie było ścieżek rowerowych po drodze i abym mógł na legalu śmigac jezdnią. Czasem zresztą śmigam jezdnią także na nielegalu, ale co zrobić. lukasz78 - 17:47 poniedziałek, 12 września 2011 | linkuj
Doszło do tego, że tak planuję podróże, aby tylko nie było ścieżek rowerowych po drodze i abym mógł na legalu śmigac jezdnią. Czasem zresztą śmigam jezdnią także na nielegalu, ale co zrobić. lukasz78 - 17:47 poniedziałek, 12 września 2011 | linkuj
To skrzyżowanie lepiej się przejeżdża jadąc od strony Grójeckiej, ze względu na dużą ilość samochodów skręcających w prawo w Szczęśliwicką.
Jak jadę, przez skrzyżowanie, to tak, aby kierowca nie mógł wyczuć, że w razie potrzeby jestem w stanie się zatrzymać. On ma być przekonany, że przejadę mu przed nosem. oelka - 12:33 poniedziałek, 12 września 2011 | linkuj
Jak jadę, przez skrzyżowanie, to tak, aby kierowca nie mógł wyczuć, że w razie potrzeby jestem w stanie się zatrzymać. On ma być przekonany, że przejadę mu przed nosem. oelka - 12:33 poniedziałek, 12 września 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!