Sobota, 1 października 2011
Kategoria < 50km, waypointgame, do czytania, kampinos
Wpuszczeni w puszczę
Sobota, czyli pierwszy dzień większych robót rowerowych. Na początek wymienione zostały opony w rowerze Hipci, slicki średnio się spisują w piachu i w terenie. Potem nastąpił atak: czysta transportowa jazda do Truskawia. Zero zbędnego gadania, jazda na zmiany, jak mustangi, kurna. :)
Tamże wsiadamy na czarny szlak, który okazuje się być bardzo przyjemny, drewniane mostki dodają tylko uroku (z wyjątkiem jednego, z którego ktoś usunął deski i zamiast zjazdu był spad - gdyby jechać tam nocą, byłby wywinięty orzeł). Znajdujemy strumień, szukam vlepki pod spodem mostku, przeganiam pająki... nie wpadłbym na to, że vlepka została przyklejona pod olbrzymim zwojem taśmy na słupku poręczy. :) Hipcia w tym czasie znalazła w trawie żabę i na temat poszukiwania nalepek miała, delikatnie mówiąc, wyłożone :D
Dalej atakujemy czarnym, na połączeniu z czerwonym i niebieskim znajdujemy sporo pozostałości po dystansie Mega pewnie z Mazovii w Nowym Dworze. Dalej zielonym docieramy do rozstania szlaków i tu łapiemy Ćwikową Górę... Szkoda, że za późno się zorientowałem, że gdzieś tam jest skrzynka keszowa i jakiś list... Ale będzie jeszcze okazja.
Dalej jest Krzyż Jerzyków, miejsce, obok którego przejeżdżaliśmy kilka razy jadąc nocą, ale nigdy nie zwróciliśmy uwagi. Potem Muzeum i Brama, przy której to usiedliśmy sobie i słuchając drących gardła ptaków patrzyliśmy w gwiazdy, sącząc piwko.
Wieczorem jeszcze, przy okazji wyprawy na pocztę, podjechaliśmy (samochodem) ustrzelić Biurowiec New City. Teren znany, kiedyś pracowałem w pobliżu, więc pozostała formalność - odpisanie vlepki.
W domu zastosowałem się do poradnika "Jak z wyścigówki zrobić mieszczucha w dwie godziny i dwa piwa" i dokleiłem Hipci bagażnik i błotnik. I światło na bagażniku.
Tamże wsiadamy na czarny szlak, który okazuje się być bardzo przyjemny, drewniane mostki dodają tylko uroku (z wyjątkiem jednego, z którego ktoś usunął deski i zamiast zjazdu był spad - gdyby jechać tam nocą, byłby wywinięty orzeł). Znajdujemy strumień, szukam vlepki pod spodem mostku, przeganiam pająki... nie wpadłbym na to, że vlepka została przyklejona pod olbrzymim zwojem taśmy na słupku poręczy. :) Hipcia w tym czasie znalazła w trawie żabę i na temat poszukiwania nalepek miała, delikatnie mówiąc, wyłożone :D
Dalej atakujemy czarnym, na połączeniu z czerwonym i niebieskim znajdujemy sporo pozostałości po dystansie Mega pewnie z Mazovii w Nowym Dworze. Dalej zielonym docieramy do rozstania szlaków i tu łapiemy Ćwikową Górę... Szkoda, że za późno się zorientowałem, że gdzieś tam jest skrzynka keszowa i jakiś list... Ale będzie jeszcze okazja.
Dalej jest Krzyż Jerzyków, miejsce, obok którego przejeżdżaliśmy kilka razy jadąc nocą, ale nigdy nie zwróciliśmy uwagi. Potem Muzeum i Brama, przy której to usiedliśmy sobie i słuchając drących gardła ptaków patrzyliśmy w gwiazdy, sącząc piwko.
Wieczorem jeszcze, przy okazji wyprawy na pocztę, podjechaliśmy (samochodem) ustrzelić Biurowiec New City. Teren znany, kiedyś pracowałem w pobliżu, więc pozostała formalność - odpisanie vlepki.
W domu zastosowałem się do poradnika "Jak z wyścigówki zrobić mieszczucha w dwie godziny i dwa piwa" i dokleiłem Hipci bagażnik i błotnik. I światło na bagażniku.
- DST 41.36km
- Czas 02:21
- VAVG 17.60km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Fakt, przeciez miała być jakaś ostatnia Mazovia w Łomiankach. A założyłem, że Toruń zakończył cały cykl.
Hipek99 - 11:30 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj
Dobrze, że żaba nie okazała się księciem z bajki ;-)
oelka - 10:09 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj
Hipek, po KPN nie można latać po nocy, chyba, że masz przepustkę od gajowego :)
surf-removed - 09:29 poniedziałek, 3 października 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!