Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Czwartek, 17 listopada 2011 Kategoria do czytania, transport, waypointgame

Kolejne nocno-wieczorno-dojazdowe turlanie dropsa

Po pracy przychodzi czas na kurs. Po dwóch godzinach przeganiania ludzi za bardzo nam się nie chce nigdzie ruszać kupra, ale Surf coś tam narzekał, że niby naszej naklejki nie ma, więc trzeba było to sprawdzić. Ruszamy zatem w kierunku Bródna, na miejscu okazuje się, że to, co jeszcze w piątek w nocy było szkieletem dachu i stało krzywo, teraz leży elegancko na podłodze i ma format ramy; środkowe poprzeczki zostały równo wycięte. Moja wina, nie przypuściłem, że zardzewiałym szkieletem mogą zainteresować się złomiarze. Teraz vlepka jest bezpieczniejsza. Gdy ja szukam miejsca na naklejkę, Hipcia szwęda się po krzakach. Wśród równo zagrabionych kupek suchych liści znajduje... No właśnie, co Hipcia może znaleźć? Nie portfel, nie komorkę, nie złoty łańcuszek. Hipcia znajduje martwego lisa. Przez chwilę nawet myślimy, żeby w nim ukryć vlepkę, ale coś nam podpowiada, że to może być nietrwała kryjówka.

Wracamy do domu w miarę możliwości sprawnie, bo Hipcia powoli zaczyna tracić czucie w łapkach; w połowie drogi gdzieś je odzyskuje, ale tempo już utrzymujemy. Na drogach spokój, teraz jeszcze, gdy wieczorami jest chłodno, ludzie siedzą w domach, więc prócz pojedynczych samochodów, mamy ciszę i spokój do samego domu.

Rano za oknem pojawia się mleko. Przewidująco zakładam softshella, co przez większość trasy okazuje się być dobrym pomysłem. Ochraniacze na buty - rownież. W siodle jesteśmy 8:06, więc jest szansa na dłuższą trasę razem - do III przystanku. Miasto robi się przyjemnie zimowe: przy jezdni mamy już szron, po bokach i na chodnikach biało. A na Grzybowskiej korek, jak rzadko, ale biel dookoła rekompensuje mniejszą prędkość.

[edit]

Hipcia ze swojej strony, na swoim Bike-oTweetoLogu całą wycieczkę podsumowała była o tak: Opowieści z Waypnii - Hipek, zdechły lis i stara chałupa. Podkreślam, że po "Hipek" jest przecinek.

Komentarze
Teraz już taki lis nie grozi wścieklizną, jak kiedyś. Szczepionki swoje robią.
oelka
- 01:34 sobota, 19 listopada 2011 | linkuj
Oj tam, lis był całkiem smaczny. Trzeba było tylko trochę doprawić :)
Hipcia99
- 13:01 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj
Nie ciapaliśmy go paluchami. Nie próbowaliśmy też szturchać na wypadek, gdyby okazało sie, że jeszcze trochę żyje. Bo potem trzeba sobie robić zastrzyki w brzuch i takie tam.

Zaraz, to 10 punktów za odwiedziny WP to nie jest wystarczająca nagroda? To jeszcze złom musisz sprzedawać? :)
Hipek
- 09:25 piątek, 18 listopada 2011 | linkuj
Przyznaje się... ledwo mi się to żelaztwo do plecaka zmieściło, ale przynajmniej nie za darmochę do ZOO śmigałem

Hipka wymyła łapki po tym lisie... a fuj :)
surf-removed
- 22:31 czwartek, 17 listopada 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl