Sobota, 19 listopada 2011
Kategoria do czytania, waypointgame, > 50 km, kampinos
Nocny Kampinos. Bardzo nocny. I długi.
Przekonać Hipcię do wyjechania w dzień jest jak... porównań jest dużo. W każdym razie to niemożliwe. Oczywiście, tak, to tylko dlatego, że ja nie potrafię wcześniej wstać. I dlatego, że sam chciałem ;)
Startujemy przed 19.00. Kierunek - Laski, znaną i lubianą Arkuszową. Skręcamy w Cyklistów, tam metodą na czuja zagłębiamy się w las szukając szlaku. Znajdujemy żółty, zaraz przy nim czerwony, którym jedziemy sobie nad jeziorko Opaleń. Dalej jedziemy wgłąb żółtym, cichną samochody, a zaczyna się cisza nocnego lasu. W pierwszej chwili przegapiamy Sosnę, ale udaje się odnaleźć zakopany w mchu kod. Dalej żółtym, przy skrzyżowaniu z czarnym: Kamień - symbolizujący udaną szarżę Ułanów Jazłowieckich (Poszli. Z szablami. Na czołgi i broń ciężką. Przeszli. ... Aż ciarki przechodzą.).
Dalej już znanym szlakiem lecimy w kierunku Łomianek. Łomianki, jakie są, każdy widzi. Nudne. Trzeba jednak: zajeżdżamy na wał, jaz odmalowany, naklejki nie ma. Za to cuś łazi po krzakach, ale nie chce się zaprzyjaźniać. Potem inne cuś robi "chlup". Dwa razy w jeziorku Dziekanowskim i raz po prawej stronie. Jeśli takie ryby tam pływają, to strach się kąpać. Dźwięk był, jakby ktoś cegłówkę z dobrej wysokości cisnął do wodu. Może jakiś kokodryl, nie zdziwiłbym się, gdyby jakiś ucieknięty z nielegalnej hodowli nagle wylazł z krzaków.
Trasa wiedzie na północ w kierunku Łomnej (nuda, nuda...). Kościół znajdujemy, grobowca - nie. Dopiero w domu zorientowaliśmy się, gdzie był - jeden zakręt dalej.
Dalej droga wiedzie do Palmir, gdzie wsiadamy na czarny szlak. Czarny wchodzi w las, przecina asfalt i zaraz za nim odbija w lewo. Które to odbicie przegapiamy i jedziemy radośnie przed siebie. Ładną, brukowaną drogą, bokiem jakiegoś rezerwatu. Gdy w końcu sprawdzamy mapę, nie chce nam się wracać, kompas jest, mapa jest, na zachodzie asfalt czeka. Trochę szlajamy się nieszlakami i wyjeżdżamy przed Janówkiem. Stąd pięknym pasem rowerowym lecimy do Wierszy. Tam odpuszczamy sobie cmentarz - podejrzewam, że za dużo czasu stracimy na szukanie właściwego pomnika, a szukanie pomników nie generuje ciepła i w Wierszach odbijamy na północ w kierunku Kanału Łasica, gdzie czekają: Piwo, punkrock i rowery. Zawsze chciałem odwiedzić to miejsce, to hasło ma w sobie... dużo ma w sobie. Pod śluzą (jazem?) z braku piwa testujemy, czy Ruda na pewno się nie zepsuła w butelce i wracamy. Za Wierszami - w las, żółty szlak. Trochę piachu, ale idzie jechać. Gdzieś po drodze, jest jakiś kanał, przy nim gasimy światła i gapimy się w niebo. Bo jest w co się gapić. Z tego wszystkiego zostawiamy sobie naklejkę. Dalej dojeżdżamy do szlabanów (chyba miejscowość nazywa się Kępiaste). Ja objeżdżam szlaban z lewej, przejeżdżam, patrzę na drogę, Hipcia jedzie z prawej, słyszę za sobą wołanie, odwracam się w samą porę - udaje mi się zobaczyć koncówkę triku, który właśnie robi Hipcia. Stojąc na przednim kole celuje czołem w mech przed sobą. Tylne koło powolutku obraca się w powietrzu. Odblask na szprychach potęguje wrażenie. Niestety, trik się nie udaje, Hipcia nie robi tego, co planowała (jeśli planowała), tylko po prostu się przewraca na bok. Wytłumaczenie: tuż przy szlabanie wyrosła sobie półmetrowa dziura. W którą wjechało przednie koło.
Dalej żółty okazuje się być piaskownicą, więc postanawiamy z niego zrezygnować. Szorujemy na zachód, do asfaltu (po drodze uciekając przed nadpobudliwym psem). Stamtąd już tuż tuż do Leszna, osiągamy je z wynikiem 60km na liczniku. Z Leszna wrócić chcemy znaną trasą przez Pilaszków, po drodze jeszcze przez pole skradamy się do komina, dalej już tylko trasa, trasa i trasa. Mgła, wilgotność, na liczniku i ogólnie na rowerze zaczyna się osadzać szron. Myślimy nawet o dokręceniu do setki, ale rezygnujemy z tego planu. 90km stuka tuż przed domem (Hipci wyszło 1,5km więcej, dziwne, bo mierzyłem oba koła, wygląda na ten sam obwód). Powrót - 3:40. W lecie - zaczynałoby już świtać.
Startujemy przed 19.00. Kierunek - Laski, znaną i lubianą Arkuszową. Skręcamy w Cyklistów, tam metodą na czuja zagłębiamy się w las szukając szlaku. Znajdujemy żółty, zaraz przy nim czerwony, którym jedziemy sobie nad jeziorko Opaleń. Dalej jedziemy wgłąb żółtym, cichną samochody, a zaczyna się cisza nocnego lasu. W pierwszej chwili przegapiamy Sosnę, ale udaje się odnaleźć zakopany w mchu kod. Dalej żółtym, przy skrzyżowaniu z czarnym: Kamień - symbolizujący udaną szarżę Ułanów Jazłowieckich (Poszli. Z szablami. Na czołgi i broń ciężką. Przeszli. ... Aż ciarki przechodzą.).
Dalej już znanym szlakiem lecimy w kierunku Łomianek. Łomianki, jakie są, każdy widzi. Nudne. Trzeba jednak: zajeżdżamy na wał, jaz odmalowany, naklejki nie ma. Za to cuś łazi po krzakach, ale nie chce się zaprzyjaźniać. Potem inne cuś robi "chlup". Dwa razy w jeziorku Dziekanowskim i raz po prawej stronie. Jeśli takie ryby tam pływają, to strach się kąpać. Dźwięk był, jakby ktoś cegłówkę z dobrej wysokości cisnął do wodu. Może jakiś kokodryl, nie zdziwiłbym się, gdyby jakiś ucieknięty z nielegalnej hodowli nagle wylazł z krzaków.
Trasa wiedzie na północ w kierunku Łomnej (nuda, nuda...). Kościół znajdujemy, grobowca - nie. Dopiero w domu zorientowaliśmy się, gdzie był - jeden zakręt dalej.
Dalej droga wiedzie do Palmir, gdzie wsiadamy na czarny szlak. Czarny wchodzi w las, przecina asfalt i zaraz za nim odbija w lewo. Które to odbicie przegapiamy i jedziemy radośnie przed siebie. Ładną, brukowaną drogą, bokiem jakiegoś rezerwatu. Gdy w końcu sprawdzamy mapę, nie chce nam się wracać, kompas jest, mapa jest, na zachodzie asfalt czeka. Trochę szlajamy się nieszlakami i wyjeżdżamy przed Janówkiem. Stąd pięknym pasem rowerowym lecimy do Wierszy. Tam odpuszczamy sobie cmentarz - podejrzewam, że za dużo czasu stracimy na szukanie właściwego pomnika, a szukanie pomników nie generuje ciepła i w Wierszach odbijamy na północ w kierunku Kanału Łasica, gdzie czekają: Piwo, punkrock i rowery. Zawsze chciałem odwiedzić to miejsce, to hasło ma w sobie... dużo ma w sobie. Pod śluzą (jazem?) z braku piwa testujemy, czy Ruda na pewno się nie zepsuła w butelce i wracamy. Za Wierszami - w las, żółty szlak. Trochę piachu, ale idzie jechać. Gdzieś po drodze, jest jakiś kanał, przy nim gasimy światła i gapimy się w niebo. Bo jest w co się gapić. Z tego wszystkiego zostawiamy sobie naklejkę. Dalej dojeżdżamy do szlabanów (chyba miejscowość nazywa się Kępiaste). Ja objeżdżam szlaban z lewej, przejeżdżam, patrzę na drogę, Hipcia jedzie z prawej, słyszę za sobą wołanie, odwracam się w samą porę - udaje mi się zobaczyć koncówkę triku, który właśnie robi Hipcia. Stojąc na przednim kole celuje czołem w mech przed sobą. Tylne koło powolutku obraca się w powietrzu. Odblask na szprychach potęguje wrażenie. Niestety, trik się nie udaje, Hipcia nie robi tego, co planowała (jeśli planowała), tylko po prostu się przewraca na bok. Wytłumaczenie: tuż przy szlabanie wyrosła sobie półmetrowa dziura. W którą wjechało przednie koło.
Dalej żółty okazuje się być piaskownicą, więc postanawiamy z niego zrezygnować. Szorujemy na zachód, do asfaltu (po drodze uciekając przed nadpobudliwym psem). Stamtąd już tuż tuż do Leszna, osiągamy je z wynikiem 60km na liczniku. Z Leszna wrócić chcemy znaną trasą przez Pilaszków, po drodze jeszcze przez pole skradamy się do komina, dalej już tylko trasa, trasa i trasa. Mgła, wilgotność, na liczniku i ogólnie na rowerze zaczyna się osadzać szron. Myślimy nawet o dokręceniu do setki, ale rezygnujemy z tego planu. 90km stuka tuż przed domem (Hipci wyszło 1,5km więcej, dziwne, bo mierzyłem oba koła, wygląda na ten sam obwód). Powrót - 3:40. W lecie - zaczynałoby już świtać.
- DST 90.23km
- Czas 06:26
- VAVG 14.03km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Do nocnej jazdy.
A ja za naklejkami nigdy nie jeździłem. To ohydne pomówienie ;)
Usuń ze znajomych tych co ci to powiedzieli. Niewe - 11:33 poniedziałek, 21 listopada 2011 | linkuj
A ja za naklejkami nigdy nie jeździłem. To ohydne pomówienie ;)
Usuń ze znajomych tych co ci to powiedzieli. Niewe - 11:33 poniedziałek, 21 listopada 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!