Niedziela, 26 lutego 2012
Kategoria do czytania, waypointgame, < 50km
Ursynowskie waypointy
Sobotę odpuścilismy rowerowo i przeznaczyliśmy na przygotowanie do urlopu, jak również na popołudniowe odwiedzenie ścianki na Nowowiejskiej. W niedzielę za to postanowiliśmy porowerować: w rytmie oglądanego z nudów przez Hipcię familinego filmu "Szkoła Rocka" przeczyściłem rowery, potem spakowaliśmy wszystko i po zmroku wyruszyliśmy w trasę.
Początek był standardowy do bólu: Górczewska>Prymasa>Bitwy>Banacha>Rostafińskich>Boboli>Wołoska>Domaniewska>Modzelewskiego. Po drodze złapał nas całkiem spory (w stosunku do prognozy na niedzielę) śnieg. Dotarliśmy do Rzymowskiego, tam wskoczyliśmy na jezdnię, przemknęliśmy pod Puławską i skręciliśmy w KEN. Na pierwszy strzał poszła Wieża z bardzo fajną zagadką. Potem, stosunkowo blisko, czekał Platan, gdzie zakładam cieplejsze rękawiczki. To jest jednak wielki minus tej gry: waypointowanie chłodzi. Mniejsza, gdy jadę trzydzieści kilometrów, by odhaczyć jedną miejscówkę i wrócić, jednak gdy między kolejnymi punktami jest około kilometra, a do tego, żeby do tak nadźganych waypointów dotrzeć, trzeba jeszcze robić trochę przystanków nawigacyjnych, człowiek marznie. Kolejny przystanek, Alternatywy 4, był też bardzo blisko, przy Lidlu robimy postój i pakujemy Hipci ogrzewacze do rękawiczek. W tym momencie w końcu można odrobinę się rozpędzić, do Pająka było ze dwa kilometry, zanim ochłodziliśmy się przy nim, już byliśmy przy Bazarku. Na sam koniec pozostawiliśmy sobie Kolektor.
Powrót wykręciliśmy przez okolice Kopy Cwila, porównując odczuwanie temperatury z dzisiaj (odrobinę poniżej zera) i sprzed dwóch tygodni (około dwudziestu poniżej). Jednak między jednym a drugim jest różnica.
Wyprawa wyszła ciekawa, pierwotnie mieliśmy zakręcic kółko po okolicach Izabelina, ale koniec końców zdecydowaliśmy się na Ursynów. Im częściej tam bywam, tym bardziej nie lubię tej dzielnicy. Jest męcząca i nudna... ale o tym już chyba kiedyś pisałem. Plusem jest na pewno, że udało się odwiedzić zaległe, czekające waypointy.
Początek był standardowy do bólu: Górczewska>Prymasa>Bitwy>Banacha>Rostafińskich>Boboli>Wołoska>Domaniewska>Modzelewskiego. Po drodze złapał nas całkiem spory (w stosunku do prognozy na niedzielę) śnieg. Dotarliśmy do Rzymowskiego, tam wskoczyliśmy na jezdnię, przemknęliśmy pod Puławską i skręciliśmy w KEN. Na pierwszy strzał poszła Wieża z bardzo fajną zagadką. Potem, stosunkowo blisko, czekał Platan, gdzie zakładam cieplejsze rękawiczki. To jest jednak wielki minus tej gry: waypointowanie chłodzi. Mniejsza, gdy jadę trzydzieści kilometrów, by odhaczyć jedną miejscówkę i wrócić, jednak gdy między kolejnymi punktami jest około kilometra, a do tego, żeby do tak nadźganych waypointów dotrzeć, trzeba jeszcze robić trochę przystanków nawigacyjnych, człowiek marznie. Kolejny przystanek, Alternatywy 4, był też bardzo blisko, przy Lidlu robimy postój i pakujemy Hipci ogrzewacze do rękawiczek. W tym momencie w końcu można odrobinę się rozpędzić, do Pająka było ze dwa kilometry, zanim ochłodziliśmy się przy nim, już byliśmy przy Bazarku. Na sam koniec pozostawiliśmy sobie Kolektor.
Powrót wykręciliśmy przez okolice Kopy Cwila, porównując odczuwanie temperatury z dzisiaj (odrobinę poniżej zera) i sprzed dwóch tygodni (około dwudziestu poniżej). Jednak między jednym a drugim jest różnica.
Wyprawa wyszła ciekawa, pierwotnie mieliśmy zakręcic kółko po okolicach Izabelina, ale koniec końców zdecydowaliśmy się na Ursynów. Im częściej tam bywam, tym bardziej nie lubię tej dzielnicy. Jest męcząca i nudna... ale o tym już chyba kiedyś pisałem. Plusem jest na pewno, że udało się odwiedzić zaległe, czekające waypointy.
- DST 48.86km
- Czas 02:57
- VAVG 16.56km/h
- VMAX 32.33km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Ja tam Ursynów lubię, ale ja ogólnie jestem fanem blokowisk, ot takie moje małe zboczenie :) Tak więc Ursynów, Stegny, Gocław, Bródno, Jelonki, Bemowo, Chomiczówka itp. - coś wspaniałego!
lukasz78 - 10:03 piątek, 2 marca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!