Wtorek, 15 maja 2012
Kategoria transport, do czytania
Ru-szył-po-woooo-li
Wracając z pracy jakoś tak się przyjemnie rozpędziłem i mam nowy rekord maxa na płaskim. Zapewne samochodom średnio przeszkadzało, że jechałem przy tym środkiem pasa. ;)
Na kurs pojechaliśmy jeszcze w słońcu, przy lotnisku na Bemowie przed nami na przejeździe na rowerach czekalo dwóch dresów. Hipcia objechała ich z prawej, ja czekałem, aż lewa się zwolni. Widać było, że dresy zauważyły, kto ich wyprzedza, wzrok się zahaczył, a jeden ruszył za Hipcią, w celu, nie wiem, pewnie zawarcia znajomości. Ruszył na stojąco, z ciężkiej przerzutki jaką miał zaaaa-tem-po-wo-li-za-a-ta-ko-wał-i-ru-szył-mo-zol-nie, co wyglądało jeszcze zabawniej, w perspektywie mając Hipcię jadącą raczej z dużą kadencją. Objechałem zawodnika po prawej, zrównaliśmy się z Hipcią i wyrównaliśmy do prędkości przelotowej. Dres jeszcze próbował utrzymać się za nami przez kilka sekund, ale skończyło mu się paliwo. Wróć: miłosiernie nam odpuścił.
Rano z kolei wyruszyliśmy o ósmej, zatem udało się przejechać razem aż do III przystanku (czego nie było od jesieni).
Jadąc do pracy, już sam, dziwiłem się niemiłosiernie (jak zawsze zresztą), jak sajkulczyki, szczególnie te męskie, mogą jeździć w garniturach/płaszczach/swetrach i potem jeszcze czuć się dobrze w pracy. Od samego stania w miejscu, ubrany tak jak oni, spłynąłbym potem w kilka minut, a oni jeszcze jadą... Niesamowite!
Na kurs pojechaliśmy jeszcze w słońcu, przy lotnisku na Bemowie przed nami na przejeździe na rowerach czekalo dwóch dresów. Hipcia objechała ich z prawej, ja czekałem, aż lewa się zwolni. Widać było, że dresy zauważyły, kto ich wyprzedza, wzrok się zahaczył, a jeden ruszył za Hipcią, w celu, nie wiem, pewnie zawarcia znajomości. Ruszył na stojąco, z ciężkiej przerzutki jaką miał zaaaa-tem-po-wo-li-za-a-ta-ko-wał-i-ru-szył-mo-zol-nie, co wyglądało jeszcze zabawniej, w perspektywie mając Hipcię jadącą raczej z dużą kadencją. Objechałem zawodnika po prawej, zrównaliśmy się z Hipcią i wyrównaliśmy do prędkości przelotowej. Dres jeszcze próbował utrzymać się za nami przez kilka sekund, ale skończyło mu się paliwo. Wróć: miłosiernie nam odpuścił.
Rano z kolei wyruszyliśmy o ósmej, zatem udało się przejechać razem aż do III przystanku (czego nie było od jesieni).
Jadąc do pracy, już sam, dziwiłem się niemiłosiernie (jak zawsze zresztą), jak sajkulczyki, szczególnie te męskie, mogą jeździć w garniturach/płaszczach/swetrach i potem jeszcze czuć się dobrze w pracy. Od samego stania w miejscu, ubrany tak jak oni, spłynąłbym potem w kilka minut, a oni jeszcze jadą... Niesamowite!
- DST 47.55km
- Czas 02:03
- VAVG 23.20km/h
- VMAX 54.41km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Pewnie w pralni i jeden mokry ciuch więcej nie robi różnicy :)
Niewe - 07:43 czwartek, 17 maja 2012 | linkuj
Niewe, hipek99 już się przyznał w innym wpisie, że w pracy ciuchy wiszą przy nim (lub schną pod stołem - w zależności od zeznania).
Trudno powiedzieć co on tam robi, ale na pewno czuje się BARDZO swobodnie :) ablababla - 06:43 czwartek, 17 maja 2012 | linkuj
Trudno powiedzieć co on tam robi, ale na pewno czuje się BARDZO swobodnie :) ablababla - 06:43 czwartek, 17 maja 2012 | linkuj
Ja nie kumam jak w ogóle można się dobrze czuć w pracy. Niezależnie od stroju na dojeździe.
No chyba, że się jest aktorem porno. Niewe - 19:59 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
No chyba, że się jest aktorem porno. Niewe - 19:59 wtorek, 15 maja 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!