Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Niedziela, 14 października 2012 Kategoria > 200 km, do czytania, zaliczając gminy

Pętla przez Rawę Mazowiecką

Pierwotny plan na niedzielę zakładał trzy rzeczy: długą trasę, podróż PKP i wstanie wcześnie rano. To ostatnie odrzuciliśmy komisyjnie. Podróż PKP połączeniem, które nas interesuje, nie napawa myślami optymistycznymi, bo nie ma przewozu rowerów, a zatem gwarancji, że nam się uda je przewieźć. Pozostała "długa trasa". Hipcia miała już nawet wstępny plan...

Punkt 13:00 wychodzimy z domu. Na dzień dobry coś psuje się z pogodynką: miało być około dziesięciu stopni, jest z siedemnaście. Szorujemy w kierunku Grodziska, pierwszy raz jadąc tą trasą w tę stronę i o tej godzinie. I przy tej temperaturze. W Milanówku jeszcze skusiliśmy się na ichnią śmieszkę rowerową (może i było trochę nierówno, ale jeszcze płasko), ale po skręcie na Radziejowice, gdy przywitał nas chodnik dla rowerzystów, upstrzony bramami, podjazdami, a do tego znaki zakazu dla rowerów, mruknęliśmy kilka soczystych zdań na temat ichniego Inżyniera Ruchu i zakazy olaliśmy.

W Radziejowicach niespodzianka. Droga S-8, która się nadal buduje. Posmęciliśmy trochę dookoła, po czym stwierdziliśmy, że zajmujemy dla siebie już prawie ukończony, ale jeszcze niedopuszczony do ruchu pas. Co prawda najpierw mieliśmy trochę zabawy z jazdą po piasku i znoszeniem roweru o dwa metry w pionie, ale w końcu (upewniwszy się u pana, który pilnował mostostalowego dobytku), ruszyliśmy "naszym" pasem. Przystanek na CPNie wzbogacił nas o jednego Lecha (bezalkoholowego) i Colę. Lecha od razu wypiliśmy, Cola została na później.

Liczyliśmy na to, że takim nieczynnym pasem dojedziemy daleko, ale zaraz się skończyło - musieliśmy włączyć się do "normalnego" ruchu. Po dwóch nieudanych epizodach z drogą serwisową, wróciliśmy na główną, na której sytuacja też się ustabilizowała: dla rowerów przeznaczono pobocze i prawy pas, lewy pas zajęły samochody... i tak przez ponad trzydzieści kilometrów. To mnie się podoba!

Rawa Mazowiecka pojawiła się po serii denerwujących, bo niewysokich, ale za to długich podjazdów. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy na Białą Rawską, w międzyczasie włączając światła. W Białej decyzja - jak pojedziemy do domu od razu, to będzie podejrzanie krótko, więc przedłużyliśmy sobie trasę przez Nowe Miasto n. Pilicą. Droga do Nowego Miasta była przyjemna, ciemna, nieruchliwa, prowadząca wzdłuż sadów (ładnie pachnialo jabłkami), po drodze trzeba było zrobić przystanek na ubranie się (pół godziny później wyjechaliśmy z chmury chłodu i trzeba było się rozbierać).

Wypadliśmy na główną w stronę Grójca i się zaczęło. Ruch większy, droga paskudna, bo pobocze bylo porwane i dziurawe... Momentami było nawet znośnie, ale wiekszość to walka o utrzymanie się w jezdni, szczególnie, gdy z przodu samochody słyszaly o opuszczaniu świateł, ale nikt tego nie umie zrobić. Odbiliśmy jeszcze dwa kilometry w lewo, by zaliczyć sobie gminę Błędów i, zrobiwszy przystanek na CPNie w Belsku Dużym (macie hot-dogi? - nie ma - baterie? - nie ma - toaleta? - nieczynna), dojechaliśy do Grójca.

W Grójcu odbiliśmy na Warszawę, ominęliśmy ekspresówkę i wsiedliśmy na kierunek "Warszawa". Aż do Janek jechalo się nieprzyjemnie: auta z naprzeciwka oślepialy na tyle, że lampka przednia nic nie dawała, mogliśmy tylko liczyć na to, że nie wpadniemy w żadną dziurę. W domu byliśmy na północ.

Zdjęcia będą! Jutro. Może.

Zaliczonych gmin: 12
Zamknięty powiat żyrardowski.



Komentarze
A tak jakoś wychodzi. Hopki też były, chociaż takie bardziej irytujące, zdecydowanie wolę piłować kilka kilometrów w górę, by potem tyle samo zjeżdżać. :)

Dzięki!
Hipek
- 10:30 poniedziałek, 15 października 2012 | linkuj
Szalejecie ostatnio ;-). Po wykresie widać, że i w centrum Polski trafiają się jakieś urozmaicające krajobraz hopki (przewyższenia z bikemap.net trzeba mnożyć gdzieś razy 1.5).

Pozdrower i gratuluję dystansu.
stamper
- 09:40 poniedziałek, 15 października 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl