Środa, 17 października 2012
Kategoria transport, do czytania
Trochę jest do opisania. To opiszę.
Jadąc do pracy zignorowałem wskazania new.meteo. Między innymi dlatego, że zapomniałem, że jadę z Ochoty na Bemowo, ale przez Ursynów. Deszcz padał sobie - spokojnie, konsekwentnie. Jechało się przyjemnie. Juz prawie na miejscu zadzwoniłem do Hipci, żeby się dowiedzieć, że dzwoniła do mnie, żebym nie jechał. Za późno.
Załatwiłem, co miałem załatwić, z suchych rzeczy przebrałem się w mokre i ruszyłem. Deszcz stwierdził, że skoro już wracam, to nie będzie mi robiło, że sobie mocniej popada. I popadało. W okolicach toru na Służewcu poczułem, że softshell wreszcie zaczyna się poddawać i przemaka na plecach. Jadąc dalej wpadłem na pomysł, że będzie dobrze pojechać Rzymowskiego i Wołoską. Jechałem sobie prawą stroną prawego pasa. Ochlapywały mnie ciężarówki jadące środkowym. Nie, żeby robiło mi to jakąś różnicę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem potoki płynące ulicą.
Przy okazji: od Wołoskiej gonił mnie rowerzysta. Ja jechałem jezdnią - on chodnikiem. Jechaliśmy równo, z tą różnicą, że ja jechałem sobie spokojnie, a on musiał kombinować. Co stracił gdzieś - musiał nadrobić. Po płytach chodnikowych przy Banacha - współczuję. Śmignięcie zza płotu prosto przez przejście bezpośrednio przed samochodem - gratuluję głupoty. Po zmroku, w deszczu i bez oświetlenia ulicznego, gnanie po chodniku z taką prędkością, jak on gnał, zasługiwało na pompkę w szprychy. Kretyn.
Z Banacha zrobiłem lewoskręt - przestraszył mnie radiowóz, który ruszył na sygnale, gdy zjeżdżałem na chodnik. Pojechali jednak nie za mną, a za autem, które jechało przede mną.
Jechało się jednak niezmiernie przyjemnie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przyjechałem do domu tak dokumentnie przemoczony :)
W nocy wymieniłem Hipci łańcuch na stary, zmieniłem też opony.
Do pracy jechałem też nie bezpośrednio, przy okazji spotkałem kolegę, który swego czasu szykował się do rozpoczęcia dojazdów do pracy. Rzadko spotyka się człowieka tak przestraszonego ulicą, który mówi o tym, że udaje mu się dojechać do DDRu tak, jakby opowiadał o oazie na pustyni :) Ma jednak ambicję jeździć, ale jest strasznie zachowawczy. Jestem pewien, że przez to swoje przerażenie prędzej czy później narobi sobie bigosu...
Załatwiłem, co miałem załatwić, z suchych rzeczy przebrałem się w mokre i ruszyłem. Deszcz stwierdził, że skoro już wracam, to nie będzie mi robiło, że sobie mocniej popada. I popadało. W okolicach toru na Służewcu poczułem, że softshell wreszcie zaczyna się poddawać i przemaka na plecach. Jadąc dalej wpadłem na pomysł, że będzie dobrze pojechać Rzymowskiego i Wołoską. Jechałem sobie prawą stroną prawego pasa. Ochlapywały mnie ciężarówki jadące środkowym. Nie, żeby robiło mi to jakąś różnicę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem potoki płynące ulicą.
Przy okazji: od Wołoskiej gonił mnie rowerzysta. Ja jechałem jezdnią - on chodnikiem. Jechaliśmy równo, z tą różnicą, że ja jechałem sobie spokojnie, a on musiał kombinować. Co stracił gdzieś - musiał nadrobić. Po płytach chodnikowych przy Banacha - współczuję. Śmignięcie zza płotu prosto przez przejście bezpośrednio przed samochodem - gratuluję głupoty. Po zmroku, w deszczu i bez oświetlenia ulicznego, gnanie po chodniku z taką prędkością, jak on gnał, zasługiwało na pompkę w szprychy. Kretyn.
Z Banacha zrobiłem lewoskręt - przestraszył mnie radiowóz, który ruszył na sygnale, gdy zjeżdżałem na chodnik. Pojechali jednak nie za mną, a za autem, które jechało przede mną.
Jechało się jednak niezmiernie przyjemnie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przyjechałem do domu tak dokumentnie przemoczony :)
W nocy wymieniłem Hipci łańcuch na stary, zmieniłem też opony.
Do pracy jechałem też nie bezpośrednio, przy okazji spotkałem kolegę, który swego czasu szykował się do rozpoczęcia dojazdów do pracy. Rzadko spotyka się człowieka tak przestraszonego ulicą, który mówi o tym, że udaje mu się dojechać do DDRu tak, jakby opowiadał o oazie na pustyni :) Ma jednak ambicję jeździć, ale jest strasznie zachowawczy. Jestem pewien, że przez to swoje przerażenie prędzej czy później narobi sobie bigosu...
- DST 49.01km
- Czas 02:21
- VAVG 20.86km/h
- VMAX 38.12km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Woda nadciągająca z peleryny? To nie wiem jak Ty jej używasz...
Savil - 22:12 niedziela, 21 października 2012 | linkuj
Jeszcze nie dość hardkoru! ;p
NA ŻYRAFACH! :D:D
Nawet można znaleźć jeden plus - lepsza widocznosć, żaden SUV nie przeszkadza. ;) mors - 20:29 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
NA ŻYRAFACH! :D:D
Nawet można znaleźć jeden plus - lepsza widocznosć, żaden SUV nie przeszkadza. ;) mors - 20:29 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
Kurierzy w alleyu jeździli bardzo klasycznie na ostrych.
Faktycznie gdyby wyścig urządzili na mono i z taką swadą jak na filmie przebyli większą część Nowego Jorku to było ciekawe wydarzenie :-)
A sam film znalazłem w wersji oryginalnej z muzyką taką, jaką dołączył autor filmu Lucas Brunelle.
Jest też dostępna wersja w której ktoś dołączył coś strasznie smętnego. I tą "poprawioną" wersję znalazł Mors. oelka - 13:56 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
Faktycznie gdyby wyścig urządzili na mono i z taką swadą jak na filmie przebyli większą część Nowego Jorku to było ciekawe wydarzenie :-)
A sam film znalazłem w wersji oryginalnej z muzyką taką, jaką dołączył autor filmu Lucas Brunelle.
Jest też dostępna wersja w której ktoś dołączył coś strasznie smętnego. I tą "poprawioną" wersję znalazł Mors. oelka - 13:56 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
A co do przerażonego kolegi - też kiedyś taka byłam, każdy zaczynał. Z czasem się oswoi, skoro generalnie jazda mu się podoba. Zacznie robić co raz odważniejsze rzeczy, jechać jezdnią ze śmiercią w oczach, a potem się okaże, że jakoś żyje i nic mu się nie stało.
Napisałam nawet o tym artykuł na wesoło :) Savil - 11:16 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
Napisałam nawet o tym artykuł na wesoło :) Savil - 11:16 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
W taką pogodę zastanawiam się nad okularkami basenowymi. Skoro na stadionie mogą się przydać, to na rowerze też. ;)
Polecam pelerynę rowerową - jest gumowa [czy z czegoś podobnego], więc nie przemaka w dowolnym deszczu, bo nie ma jak. Do tego kalosze i dojeżdża się prawie sucho :) Savil - 11:11 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
Polecam pelerynę rowerową - jest gumowa [czy z czegoś podobnego], więc nie przemaka w dowolnym deszczu, bo nie ma jak. Do tego kalosze i dojeżdża się prawie sucho :) Savil - 11:11 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
Mors naoglądał się starego jak świat filmu o wyścigu kurierów w NY. Stąd ci hardkorowi kurierzy.
oelka - 10:04 czwartek, 18 października 2012 | linkuj
Czytałem i własnym oczom nie wierzyłem. Wpis datowany na środę, od rana piękne słońce świeci, a tu jakieś dramatyczne opisy jazdy w ulewnym deszczu. Dopiero po komentarzach zatrybiłem, że to opis tego, co działo się w Warszawie we WTOREK 16 października. Mnie się udało nie zmoknąć, jeździłem przed ulewą. :)
PS. Zmień datę wpisu może? yurek55 - 18:07 środa, 17 października 2012 | linkuj
PS. Zmień datę wpisu może? yurek55 - 18:07 środa, 17 października 2012 | linkuj
Ten głupawy i bojący, to nawet nie ciota. Bym obraził Prawdziwe Cioty. ;]
Kopsnij mu ze 2 linki do hardcorowych kurierów na y2b to może mu się wszystko wypośrodkuje. ;) mors - 17:02 środa, 17 października 2012 | linkuj
Kopsnij mu ze 2 linki do hardcorowych kurierów na y2b to może mu się wszystko wypośrodkuje. ;) mors - 17:02 środa, 17 października 2012 | linkuj
Na Banacha na tym ciągu pieszo-rowerowym gnał? To cud jakiś że się nie zabił o sterczący krawężnik.
Burmistrz Ochoty uważa to za bardzo dobrą drogę dla rowerów. oelka - 16:13 środa, 17 października 2012 | linkuj
Burmistrz Ochoty uważa to za bardzo dobrą drogę dla rowerów. oelka - 16:13 środa, 17 października 2012 | linkuj
Mnie spotkała wątpliwa przyjemność przejechania się przez całe miasto autem. Niby na łeb nie leci, ale stanie w korkach ssie.
Niewe - 11:30 środa, 17 października 2012 | linkuj
Mi się wczoraj udało i tylko trochę padało ;)
Jednak jak potem patrzyłem na ulice to rzeczywiście lało nieźle.
Z drugiej strony chyba tylko raz zmokłem tego lata ;) Goro - 10:52 środa, 17 października 2012 | linkuj
Jednak jak potem patrzyłem na ulice to rzeczywiście lało nieźle.
Z drugiej strony chyba tylko raz zmokłem tego lata ;) Goro - 10:52 środa, 17 października 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!