Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Piątek, 11 stycznia 2013 Kategoria do czytania, transport

Rozszerzone kursy transportowe

Wczoraj w pracy mielimy IWENT. Iwent, jak to iwent, składa się z części oficjalnej i nieoficjalnej. I szef mój wspaniałomyślnie stwierdził (mimo mojego zdecydowanego oporu), że przymuszenie mnie do pójścia tam (część oficjalna była w godzinach pracy) to świetny pomysł. Nie wiem, co nim powodowało, może liczył na to, że jak już będę na miejscu, to zostanę na obie części... w każdym razie przeliczył się. Przy pierwszej dogodnej okazji wymknąłem się do łazienki, ubrałem w normalne (czyli rowerowe) ubranie i przepychając się przez tłum przebierających nóżkami w oczekiwaniu na darmową najebkę lemingów, dotarłem do roweru. Oskubałem siodełko z lodu (!), zerknąłem na zegarek, zakląłem i ruszyłem przed siebie. Miałem bowiem zdążyć do sklepu, przed 19:00, oczywiście wszystko się przeciągnęło i byłem w mocnym niedoczasie. Bo komuś uparło się zmarnować dwie i pół godziny mojego życia.

Do sklepu dotarłem na ostatnią chwilę, załatwiłem tylko jedną ze spraw, które miałem załatwić, i przez kałuże pobrnąłem w kierunku domu. Zabawna sprawa z tymi kałużami: im człowiek bliżej domu, tym bardziej mu wszystko jedno, ile wody wlewa mu się do butów.

Rano z kolei Hipcia musiała dotrzeć załatwić jedną sprawę o ósmej. I powiedziała, że sama nie jedzie, w związku z czym wstałem razem z nią o 6:30... o siódmej (!) byliśmy na rowerach, o siódmej trzy ruszyliśmy, o siódmej trzy i trzydzieści sekund wygrzmociłem się na lodzie. Po tym pouczającym doświadczeniu stwierdziliśmy, że jedziemy jezdnią. Odwiozłem Hipcię w okolice Jana Pawła i wróciłem do roboty. Na szczeście Prymasa była tylko odrobinę zalodzona, ale fragment miedzy pracą a Rondem Zesłańców... piękne lodowisko z ładnymi koleinami. Cud, że nie było gleby.

Komentarze
Zdanie z "lemingami" - wybitne. ;)
mors
- 23:58 środa, 16 stycznia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl