Środa, 23 stycznia 2013
Kategoria transport
Czy rowerzyści mają źle, czy dobrze, jedna stłuczka (nie moja), czyli zima w Warszawie, bo miało prószyć, a sypało
Myślałem o napisaniu w temacie tylko tego pierwszego pytania, ale zaraz by mi taki jeden, co moczy jajka w przeręblu, zaczął narzekać, że "tabloidowe". To niech narzeka na coś innego. :D
Wczoraj przeczytałem artykuł. W skrócie: ZDM nie ma pieniędzy na odśnieżanie DDR, a biedni rowerzyści są biedni, bo nie mają po czym jechać. Zastanowiłem się, czy na pewno tacy biedni... Z jednej strony: możemy legalnie jechać jezdnią, a samochody w taką pogodę jakoś bezpieczniej i spokojniej się przemieszczają, a z drugiej: zawsze możemy zjechać na chodnik i nim sobie jechać, bo "złe warunki do jazdy" (w sumie większość społeczeństwa nie odróżnia DDR od chodnika, więc jeden to pies). Jak dla mnie - sytuacja idealna: samochody jeżdżą ostrożnie, a my możemy jechać jak nam się podoba :)
I zgodnie z powyższą zasadą, wracając z pracy, zawinąłem się na Popularną i caluuuuuśką przejechałem sobie po chodniku. Bo, niestety, od dwóch dni zdarza mi się wyjść wcześniej niż zwykle, a okazuje się, że okolice 17:45 to jednak godzina korka. Trochę musiałem pokombinować, pchając się między ludźmi, ale nadal byłem szybciej, chętnie współpracowali i pryskali na boki. Jednak z pań nawet zwróciła mi uwagę na to, że ją omijam bokiem, po nierozjeżdżonym śniegu, a w końcu wystarczyłoby zadzwonić dzwonkiem i ona by się przesunęła. Nie rozumiem: to już kolejna osoba, która upiera się, żebym ją zdzwonił na chodniku (jeśli ktoś nie wie: jeśli zdarza mi się jechać chodnikiem, to zawsze czekam, aż zrobi się miejsce, ewentualnie mówię "przepraszam", dzwonić (nawet, gdybym miał czym) bym nie dzwonił, bo jestem w miejscu, gdzie mnie być nie powinno); na mnie dzwonek rowerowy za plecami, gdy idę chodnikiem, działa jak płachta na byka. No, ale może ludzie lubią, jak się na nich dzwoni ;)
Po drodze słyszę "bum". Panu z FedExu się spieszyło a, panu z ZTMu się zatrzymało i... Po chwili autobus odjechał, kurier nie wysiadł, zastanawiam się, czy autobusiarz w ogóle poczuł uderzenie. Na pewno jednak poczuł (albo poczuje) kurier: stracił trochę plastiku z przodu i ładnie wyprofilował sobie maskę. Teraz ma taki bardziej róg na masce; twardzielsko.
Wieczorem za bardzo nie padało, pogodynka sugerowała, że w nocy będzie prószyło. Ta, dupa, prószyło. Raz, że sypało, a dwa, że się rozkręcało. Na Powstańców korek już od Hali Wola, a na Towarowej... akurat mało samochodów. No i ludzie. Stoją zmarznięci na tych przystankach i patrzą na człowieka jak na UFO, a myślałby kto, że w końcu Stolica, to i może kiedyś już rower widzieli. Okazuje się, że chyba nie.
Temperatura uparcie zamyka mi skalę w termometrze, chyba trzeba powoli zacząć wozić ze sobą dodatkowe rękawiczki.
I mamy pierwsze pięćset ka-em.
A przy okazji zmieniliśmy konto na Zalicz Gminę na wspólne (patrz button po lewej) - po co dwa razy wprowadzać te same gminy?
Wczoraj przeczytałem artykuł. W skrócie: ZDM nie ma pieniędzy na odśnieżanie DDR, a biedni rowerzyści są biedni, bo nie mają po czym jechać. Zastanowiłem się, czy na pewno tacy biedni... Z jednej strony: możemy legalnie jechać jezdnią, a samochody w taką pogodę jakoś bezpieczniej i spokojniej się przemieszczają, a z drugiej: zawsze możemy zjechać na chodnik i nim sobie jechać, bo "złe warunki do jazdy" (w sumie większość społeczeństwa nie odróżnia DDR od chodnika, więc jeden to pies). Jak dla mnie - sytuacja idealna: samochody jeżdżą ostrożnie, a my możemy jechać jak nam się podoba :)
I zgodnie z powyższą zasadą, wracając z pracy, zawinąłem się na Popularną i caluuuuuśką przejechałem sobie po chodniku. Bo, niestety, od dwóch dni zdarza mi się wyjść wcześniej niż zwykle, a okazuje się, że okolice 17:45 to jednak godzina korka. Trochę musiałem pokombinować, pchając się między ludźmi, ale nadal byłem szybciej, chętnie współpracowali i pryskali na boki. Jednak z pań nawet zwróciła mi uwagę na to, że ją omijam bokiem, po nierozjeżdżonym śniegu, a w końcu wystarczyłoby zadzwonić dzwonkiem i ona by się przesunęła. Nie rozumiem: to już kolejna osoba, która upiera się, żebym ją zdzwonił na chodniku (jeśli ktoś nie wie: jeśli zdarza mi się jechać chodnikiem, to zawsze czekam, aż zrobi się miejsce, ewentualnie mówię "przepraszam", dzwonić (nawet, gdybym miał czym) bym nie dzwonił, bo jestem w miejscu, gdzie mnie być nie powinno); na mnie dzwonek rowerowy za plecami, gdy idę chodnikiem, działa jak płachta na byka. No, ale może ludzie lubią, jak się na nich dzwoni ;)
Po drodze słyszę "bum". Panu z FedExu się spieszyło a, panu z ZTMu się zatrzymało i... Po chwili autobus odjechał, kurier nie wysiadł, zastanawiam się, czy autobusiarz w ogóle poczuł uderzenie. Na pewno jednak poczuł (albo poczuje) kurier: stracił trochę plastiku z przodu i ładnie wyprofilował sobie maskę. Teraz ma taki bardziej róg na masce; twardzielsko.
Wieczorem za bardzo nie padało, pogodynka sugerowała, że w nocy będzie prószyło. Ta, dupa, prószyło. Raz, że sypało, a dwa, że się rozkręcało. Na Powstańców korek już od Hali Wola, a na Towarowej... akurat mało samochodów. No i ludzie. Stoją zmarznięci na tych przystankach i patrzą na człowieka jak na UFO, a myślałby kto, że w końcu Stolica, to i może kiedyś już rower widzieli. Okazuje się, że chyba nie.
Temperatura uparcie zamyka mi skalę w termometrze, chyba trzeba powoli zacząć wozić ze sobą dodatkowe rękawiczki.
I mamy pierwsze pięćset ka-em.
A przy okazji zmieniliśmy konto na Zalicz Gminę na wspólne (patrz button po lewej) - po co dwa razy wprowadzać te same gminy?
- DST 25.33km
- Czas 01:23
- VAVG 18.31km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Wzrostu. I - przy sprzyjającej pogodzie - stroju, bo krótka spódniczka i obcasy akurat nadają się na rower :)
Savil - 12:58 piątek, 25 stycznia 2013 | linkuj
Ja właśnie tym bardziej jadę jezdnią - bo chodniki zaśnieżone, grząskie, ni to wydeptane, ni to breja, ni to kopny...
I owszem, na mnie również patrzą jak na ufo :) Savil - 01:30 czwartek, 24 stycznia 2013 | linkuj
I owszem, na mnie również patrzą jak na ufo :) Savil - 01:30 czwartek, 24 stycznia 2013 | linkuj
Ja dzwonię z daleka i delikatnie, piesi uprzejmie robią miejsce, ja uprzejmie mówię, dziękuję i tak sobie teraz w symbiozie żyjemy. Jak jest mało miejsca na chodniku i generalnie jest trudno, zimno i śnieżno, to ludzie są jacyś życzliwsi. A co do termometru, to nie znam modelu, co przy takiej temperaturze kończy mu się skala. W Amazonii go kupowałeś?:)
yurek55 - 17:55 środa, 23 stycznia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!