Piątek, 8 lutego 2013
Kategoria do czytania, transport
Ewolucja, czyli nie zostałem krasnoludkiem
Zima pierwsza: dużo przerw w rowerowaniu ze względu na pogodę
Zima druga: żadnych przerw, ale jazda tylko po DDR, czasami, wyjątkowo, jezdnia.
Zima trzecia: jak tylko sypnie, nie bawię się w krasnoludka, tylko jadę jezdnią.
Zastanawiam się, co będzie za rok.
Jak wspomnialem wyżej, pomknąłem jezdnią. Chlapa po kolana, ale przynajmniej się przemieszczałem, w przeciwieństwie do tych, którzy rysowali widoczne na DDRach ślady. Na Popularnej zaczęło zacinać w twarz, tak paskudnie, że od razu zaparowały i zapaćkały mi się okulary. W nich nie szło jechać, bez nich - też nie było nic widać. Jakoś tam dobrnąłem do Dźwigowej, skąd już prowadziła łatwa droga (bo środkiem korka). Na skrzyżowaniu z Połczyńską przysunąłem jeszcze w karoserię pacanowi, który stwierdził, że mi zajedzie drogę robiąc prawoskręt i ruszyłem nadal męczyć się ze śnieżycą. Na sekcję pojechaliśmy autem.
Rano wszystko rozmiękło, zrobiło się czysto i mokro. Skoro tak, to pomknąłem Grójecką i tam właśnie zobaczyłem pewien obrazek. Kojarzycie fragment ochlapanego przez samochody sniegu tuż przy krawężniku? Na nim pani posadziła swojego pieska w celu zaminowania terenu. Piesek zajął się tym, co miał robić, gdy nagle nadjechał Bardzo Zły Autobus... Nie zaglądałem pieskowi pod ogon, ale musiał być to samiec i na pewno nie kastrowany, bo zachował się jak chłop z jajami: gdy spadła na niego fontanna wody nawet nie drgnął, zrobił tylko większe oczy i kontynuował rozpoczętą już czynność.
Zima druga: żadnych przerw, ale jazda tylko po DDR, czasami, wyjątkowo, jezdnia.
Zima trzecia: jak tylko sypnie, nie bawię się w krasnoludka, tylko jadę jezdnią.
Zastanawiam się, co będzie za rok.
Jak wspomnialem wyżej, pomknąłem jezdnią. Chlapa po kolana, ale przynajmniej się przemieszczałem, w przeciwieństwie do tych, którzy rysowali widoczne na DDRach ślady. Na Popularnej zaczęło zacinać w twarz, tak paskudnie, że od razu zaparowały i zapaćkały mi się okulary. W nich nie szło jechać, bez nich - też nie było nic widać. Jakoś tam dobrnąłem do Dźwigowej, skąd już prowadziła łatwa droga (bo środkiem korka). Na skrzyżowaniu z Połczyńską przysunąłem jeszcze w karoserię pacanowi, który stwierdził, że mi zajedzie drogę robiąc prawoskręt i ruszyłem nadal męczyć się ze śnieżycą. Na sekcję pojechaliśmy autem.
Rano wszystko rozmiękło, zrobiło się czysto i mokro. Skoro tak, to pomknąłem Grójecką i tam właśnie zobaczyłem pewien obrazek. Kojarzycie fragment ochlapanego przez samochody sniegu tuż przy krawężniku? Na nim pani posadziła swojego pieska w celu zaminowania terenu. Piesek zajął się tym, co miał robić, gdy nagle nadjechał Bardzo Zły Autobus... Nie zaglądałem pieskowi pod ogon, ale musiał być to samiec i na pewno nie kastrowany, bo zachował się jak chłop z jajami: gdy spadła na niego fontanna wody nawet nie drgnął, zrobił tylko większe oczy i kontynuował rozpoczętą już czynność.
- DST 23.10km
- Czas 01:11
- VAVG 19.52km/h
- Sprzęt Unibike Viper
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!