Informacje

  • Łącznie przejechałem: 136654.57 km
  • Zajęło to: 259d 12h 39m
  • Średnia: 21.90 km/h

Warto zerknąć

Aktualnie

button stats bikestats.pl

Historycznie

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaliczając gminy

Moje rowery


Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Hipek.bikestats.pl

Archiwum

Kategorie

Środa, 13 marca 2013 Kategoria do czytania, transport

Jak robić dystanse to tylko w tygodniu. I przypadkiem.

Po pracy miałem skoczyć na Wilanów załatwić jedną sprawę. Wyjechałem prosto w sympatyczny chłód, nawet sucho było. Po przepchnięciu się przez Banacha, wyjechałem na Wołoską, gdzie olałem zakaz dla rowerów, skręciłem w Wilanowską (sporo policji na kogutach - kolizje), na zjeździe wykręciłem maksa, po czym znowu olałem zakaz dla rowerów - wiedziałem, że po lewej stronie Wilanowskiej jest DDR, ale nie miałem czasu na wygłupy.

Powrót do domu - a w zasadzie start - był już mniej przyjemny. Ubrany byłem ciepło, więc z powrotem przebierając się w ciuchy zobaczyłem, że są odrobinę wilgotne. Po chwili ustabilizowałem temperaturę, do domu dojechałem po ponad godzinie.

W domu zabrałem się za przebranie koła Hipci na nowe. Pierwszy raz miałem okazję przekładać tarcze hamulcowe. Chyba się udało :)

Rano zebraliśmy się i hajda! prosto w śnieg. Przyjemny, jeszcze nie mokry (chociaż nie raz i nie dwa auto chlapnęło grudami)... aż do Kasprzaka_x_Prymasa, gdzie zorientowałem się, że zapomniało mi się spodni. Szybkie pożegnanie z Hipcią i z powrotem do domu. Po drodze coś mi się średnio jechało - śnieg padał mocniej, mniej widziałem, w końcu stwierdziłem, że trzeba włączyć światła... po chwili zorientowałem się, że wystarczy wymyć okulary z tego, co dziś na nie napadalo i pewnie będzie lepiej.

Jakoś przestało mi się wygodnie jechać. Rogi były jakoś nisko, od dwóch dni miałem je podnieść. Ale bylo tak paskudnie nisko... hamulce też zrobiły sie nisko... ruszyłem kierowicą: Aha! Kierownica się poluzowała. W domu zabrałem wszystko, dokręciłem kierownicę (mam nadzieję, że nikt mnie nie zabije za burdel na korytarzu, bo trochę wykapało z tego roweru) i ruszyłem z powrotem. Nie było czasu na zastanawianie się nad drogą: ani Dźwigowa, ani DDR przy Prymasa nie wchodziły w grę. Wskoczyłem w prawą jezdnię przy Prymasa, zająłem prawą ścieżynkę rowerową (prawą linię przerywaną między prawym i środkowym pasem) i tak wyprzedzając wszystkich dojechałem sobie do Blue Shitty.

I tym oto sposobem wykręciłem najdłuższy dystans w tym roku. Chyba trzeba się wziąć za siebie...
  • DST 53.63km
  • Czas 02:28
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 49.16km/h
  • Sprzęt Zenon

Komentarze
Niestety. Najpierw był problem ze zdrowiem, potem - problem z rowerem, teraz - problem z drugim rowerem.
Hipek
- 08:32 piątek, 15 marca 2013 | linkuj
Lubisz zimę a tak sobie skąpisz zimowej jazdy?
In Norway we trust. ;)
mors
- 23:39 czwartek, 14 marca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

stat4u Blogi rowerowe na www.bikestats.pl